mali wielcy czyli orange co to jest
Definicja: Ekstraklasy jest potwierdzeniem tego, iż kapitał to nie wszystko w sporcie słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Mali są Wielcy, czyli Orange Ekstraklasa

Słownik: Legia Warszawa znów rozbita, Wisła Kraków nie radzi sobie z outsiderem. Faworyci tracą punkty i dystans do czołówki. Początek rundy wiosennej Orange Ekstraklasy jest potwierdzeniem tego, iż kapitał to nie wszystko w sporcie.
Definicja:
























































































Tabela wartości drużyn OE na podst. Skarbu Kibica "Tempo"
Pozycja Drużyna Wartość
1 Wisła Kraków 50,35
2 Legia Warszawa 33,2
3 Korona Kielce 21,6
4 Lech Poznań 21,1
5 BOT GKS 19,09
6 Zagłębie Lubin 19,05
7 Grodzisk Wlkp 15,68
8 Cacovia Kraków 11,06
9 Widzew Łódź 9,35
10 Wisła Płock 9,35
11 Górnik Łęczna 8,0
12 Arka Gdynia 7,55
13 Odra Wodzisław 5,75
14 ŁKS Łódź 5,55
15 Górnik Zabrze 5,16
16 Pogoń Szczecin 3,75


Z kasą podobnie jak w życiu, szczęścia nie dają, lecz gdy jej nie ma, miny mamy nie tęgie. Oczywisty jest fakt, iż brak funduszy to duży problem niezliczonych klubów na różnych szczeblach rozgrywek. Zazwyczaj przekłada się ona na wyniki, i naprawdę, w dolnej części OE znajdują się kluby nie najbogatsze. lecz z drugiej strony, budżet to jedno, a warunki i chęci do gry to drugie. A dobrze poukładane kluby, gdzie wszystko jest jasne, umieją bez ogromnych gwiazd osiągać faktycznie sporo. Dobrym odpowiednikiem jest choćby Bełchatowski przywódca czy Łódzki Klub Sportowy.

Od sezonu 97/98 kolekcjonować tytuły zaczęła "Biała Gwiazda", która spore kapitał włożyła na budowę silnej europejskiem jedenastki. Tylko w 2000 roku powiodło się zdobyć tytuł Polonii Warszawa, która dziś dołuje w II lidze. Podwójnie wiślacką passę przerywała Legia, która była jedyną drużyną zdolną to uczynić. Kuźba, Frankowski, Kosowski, Szymkowiak, Żurawski, Baszczyński, Głowacki, Pate, Jop, Stolarczyk i Henryk Kasperczak. Ludzie Ci zostali ściągnięci do Krakowa za wielkie jak na polskie warunki. W zamian były piękne mecze z FC Barceloną
( z gatunku piękne porażki ), później zwycięstwa z Parmą i Schalke 04. Gdy po roku nie powiodło się zwalczyć Anderlechtu, Henryk Kasperczak w niesławie pożegnał się z włodarzami krakowskiego klubu a piłkarze chcieli natychmiast wyjechać na zachód, bo poczuli się gwiazdorami. A jako taką karierę z tamtej grupy zrobił jedynie Maciek Żurawski, który jako jeden z ostatnich ogromnych opuścił miasto smoka wawelskiego. A jak się później okazało, regres postępował nadal, a w tej chwili kadrę tegoż zespołu wycenia się na około 50 mln złotych.

Warszawianie, z ogromnymi ambicjami, musieli uznawać wyższość rywali z Krakowa, lecz podwójnie powiodło się wyrwać tytuł. Pierwsze pod wodzą Serba Dragomira Okuki, który wykręował w swoim teamie takich piłkarzy, jak Stanko Svitlica czy Ako Vuković. Obydwoje opuścili państwo, aby po kilku sezonach niepowodzeń, w bardzo przeciętnych klubach, wrócić do polski. Jeszcze Vuković potrafi jakoś wkupić się w łaski legijnych kibiców, o tyle Dragomir Okuka ze Stanko Svitlicą nie zabłyszczęli. Kolejni gwiazdorzy ruszyli na podboje. Niedługo przed budowaniem potęgi krakowskiej Wisły, w podobnym kroku ruszyła Legia, wykupijąc z upadającego Widzewa Łódź Marka Citkę, Tomka Łapińskiego czy Rafała Siadaczkę. Cała ta trójka kosztowała zespół z Łazienkowskiej krocie, mieli doświadczenie w Lidze Mistrzów i oczekiwano od nich zdobycia tytułu mistrzowskiego. Legia zawiodła, skład się powoli rozpadał, i po raz następny okazało się, iż nazwisko i wysoka cena piłkarza sukcesu gwarantować nie mogą.

Rodzi się zatem pytanie, czy to presja wywoływana obecnością w ogromnym klubie? A może wymogi stawiane przed zawodnikami krępowało im nogi? Jedno jest pewne, iż bez odpowiedniej atmosfery, współpracy i skromności zawodników, tytułów zdobywać się nie da.
Legia Warszawa najpradopodobniej tytułu już nie obroni, bo utrata jedenastu oczek do rewelacyjnego BOTu GKS Bełchatów jest nie do odrobienia. Zespół, który był rewelacją rundy wiosennej zeszłego roku, a również okresu przygotowawczego, miał najpóźniej tej jesieni zawalczyć o Ligę Mistrzów. A w czasie gdy przy Łazienkowskiej nie będzie chyba nawet Pucharu UEFA. Dokupieni zawodnicy przyczynili się do rozłamu w drużynie, a powstały konflikt zniszczył tak żmudnie budowany cel. Brazylijczycy poczuli się gwiazdorami aż nadto, co przeniosło się na jakość gry ich samych, a co za tym idzie, całej drużyny. I słusznie polscy piłkarze mieli pretensje do kanarkowych zabawowiczów. A wartość Legii przekracza nieco ponad 30 baniek, co daje jej drugie miejsce w OE.

Podobnych przykładów można aby doszukać się mnóstwo za granicą. Londyńska Chelsea to 500 mln funtów wyrzuconych poprzez Romana Abramowicza na wzmocnienia. I za te 500 baniek powiodło mu się zdobyć kilka tytułów najlepszej drużyny Premiership, lecz upragnionego sukcesu w Champions League nie osiągnął. Bogaty Rosjanin zakręcił kurek z pieniędzmi, a Jose Mourinho zapowiada się z odejściem, sugerując, że jest po słowie z Realem Madryt. A królewscy to następny przykład, iż kasa to prawie wszystko. Wielka presja na wyniki, chore konflikty, umieją rozbić idealny zespół.

Mijający sezon należy do tych maluczkich, którzy nigdy niczego nie osiągnęli. BOT GKS Bełchatów, dawniej niemiłosiernie bity poprzez "jedenastki" Legii i Widzewa jeszcze w połowie lat 90-tych, spadł z I ligi. I po latach powrócił, aby zawojować na naszych boiskach, a Orest Lenczyk wykazał się prawdziwym trenerskim rzemiosłem. A była już gwiazda górniczej grupy, Radek Matusiak, okazał się hitem transferowym i chyba jednym z bardziej rozpoznawalnych polskich piłkarzy. Wartość drużyny z Bełchatowa znacząco wzrosła, a za najwartościowszych piłkarzy uważane jest Mariusza Ujka, Grześka Fonfarę i Łukasza Gargułę. Do tego wartość ta rośnie, bo zakupiony Carlos Yair Costly okazał się rewelacją początka rundy i od razu otrzymał powołanie do reprezentacji Hondurasu, z którego przybył do Polski.Dziś szacuje się ją na około 19 mln złotych, co daje GKS-owi piąte miejsce, i jest rezultatem prawie trzykrotnie gorszym od "Białej Gwiazdy".

Kolporter Korona Kielce to prawdziwy powód do dumy dla Kielczan i prezesów klubu. Zespół dopiero co grający w III lidze, błyskawicznie przedarł się do elity, od niedawna mają najnowocześniejszy stadion I-ligowy, i zajmując dobrą trzecią pozycje, walczą o mistrzostwo z inną, trzecią rewelacją rundy, Zagłębiem, i wymienionym przedtem BOTem. Wartość grupy szacowana na 21,6 mln zł daje analogiczną pozycję do tej, jaką zajmują "Scyzoryki" Największe gwiazdy to Paweł Golański, Hermes, Hernani i Krzystof Gajtkowski.

Miedziowi, tracąc trzy punkty do lidera, od kilku sezonów aspirowali do miana czołowej drużyny OE. Dużo problemów przysparzali w lidze potentatom z Krakowa i Warszawy, a cierpliwość włodarzy KGHM popłaciła. Szkoda tylko, iż Lubinianie tak słabo zaprezentowali się w Pucharze UEFA. Łobodziński i Iwański trafili do kadry Beenhakkera, z kolei Michał Chałbiński odzyskał dawną skuteczność, jeszcze z Wodzisławskiej Odry, skąd próbował podbić zachód.

Prawdziwym ewenementem jest z kolei ŁKS Łódź. Precyzyjnie dziesięć lat mija od ich ostatniego tytułu mistrzowskiego. Zespół niedługo później został, wraz z sąsiednim Widzewem, spuszczony do drugiej ligi. I wspólnie powrócili do elity. ŁKS zajmuje czwarte miejsce w tabeli, i pomimo kilku osłabień, nadal spisuje się bardzo dobrze. Wartość ŁKS to w przybliżeniu 5,5 miliona, a więc 1/10 wartości Wisły Kraków. Bez gwiazd, za to z ambicjami i bez presji, walczą jak równy z równym. A jeżeli powiodło aby się wywalczyć przepustkę do PUEFA, w Łodzi byłby dobry jubileusz.

Jubileuszu napewno nie będzie w Płocku. Wartość tej grupy wynosi ponad 9 mln, co daje w tabeli ( zobacz w okolicy ) miejsce 9. Zespół ten, a wręcz składanka grajków z Bóg wie kąd, słusznie dołuje w tabeli OE. Atmosfery nie ma w ogóle wokół drużyny, kibice wypięli się na swoich niedawnych idoli, którzy zdobywali Puchar Polski podwójnie. Odszedł Jeleń i wszystko jakby padło. Zanosi się po latach na powrót do zaplecz polskiego podwórka, a główny dostarczyciel budżetu, Orlen, nosi się z zamierzeniem zaprzestania finansowania "czesko-bałkańskiej" zbitki kopaczy.

Łączna wartość trójki prowadzących zespołów w OE to w przybliżeniu 60 mln złotych, wartość Wisły Kraków to 50 "baniek". Wniosek jest oczywisty, iż by osiągać sukcesy, trzeba poświęcenia nie tylko pieniędzy, lecz również cierpliwości i czasu. Zmieniani jak skarpetki trenerzy pod Wawelem przyczyniali się tylko do regresu byłego MP, z kolei bezsilność Legii jest trudna do wytłumaczenia. Konflikt wśród piłkarzy zażegnano, a zabawowiczów odsunięto od zespołu. Wielka presja wyniku na pewno nie ułatwia nikomu na Łazienkowskiej pracy. Pewne jest jedno, kapitał ani szczęścia, ani tytułów nie gwarantują.

  • Dodano:
  • Autor: