kontemplacji nowej jakości co to jest
Definicja: gadaniny i niekonkluzywnych dysput na rzecz czynu słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy O kontemplacji i nowej jakości przemyślenia poniedziałkowe.

Słownik: Przełom wieku II i III cechowało sceptyczne odrętwienie redukujące filozofię do kontemplacji własnej niemocy. Plutarch nawoływał do porzucenia czczej gadaniny i niekonkluzywnych dysput na rzecz czynu.
Definicja: Takie zdanie pada w recenzji książki autorstwa Dariusza Karłowicza Sokrates i inni święci. O postawie starożytnych chrześcijan wobec rozumu i filozofii.
Niemalże podskoczyłem czytając to zdanie. To stwierdzenie aż samo prosi się o odniesienie do czasów nam współczesnych. Ponieważ czy nie tkwimy w sceptycyzmie? Czy nie cierpimy na duchowe odrętwienie, co skutkuje u nas redukcję naszej życiowej filozofii do kontemplacji własnej niemocy? Aby przezwyciężyć owo odrętwienie należy wykorzystać się do słów Plutarcha i zacząć czynić , czyli działać. Istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo. Znam osobiście przypadki postaw, które zakładają działanie. Jednakże to jest działanie pozorne. Działanie dla samego działania, nie wnoszące właściwie nic. Takie pojmowanie Plutarchowskiego apelu o czyn jest tylko oszukiwaniem samego siebie i innych. Ponieważ cóż z działania, które nie przynosi jakichkolwiek wymiernych wyników? wyników duchowych a również coraz częściej materialnych. Człowiek podejmuje pewne kroki, wkłada w to czas, emocje, wiedzę, gdy w czasie gdy nic z tego nie wynika. to jest nic innego jak zwyczajny pęd, mający na celu zagłuszenie kontemplacyjnego głosu własnej wewnętrznej niemocy. Takie ściganie się z czasem może doprowadzić w rezultacie finalnym do płynnego przejścia od indywidualności do masowości. Idzie o to, iż jednostka, która reprezentuje własną osobą, czy także swoim czynem pewne wartości albo pewien styl – pomału rozpoczyna redukować cechy indywidualne, które są właśnie słowem tegoż indywidualnego stylu. Nierzadko kończy się to całkowitym i bezkrytycznym konsumpcjonizmem tego, co wymaga od nas blok reklamowy w porze największej oglądalności w TV. Jestem w stanie zrozumieć to iż w stadzie, czy tez tłumie żyje się łatwiej. Taka prosta lekcja życia ze szkoły: Jeżeli moja klasa liczy ponad 25 osób to moje szanse iż nauczyciel mnie nie zapyta na lekcji rosną. Najważniejsze, aby się nie wyróżnić z tłumu.
Ileż indywidualności pochłonęła ta forma pędu? Pamiętam, iż w roku 1999, na łamach młodzieżowego miesięcznika ”Spojrzenia” napisałem: Ktoś kiedyś powiedział, iż wiek XXI będzie wiekiem człowieka. To oznacza, iż będziemy bardziej otwarci na drugą osobę i będziemy stawiali na dialog z nią. Nie dzięki Internetu, czy telefonu, a ot tak w cztery oczy. Po to, aby móc lepiej się poznać nawzajem, rozmawiać o swoich problemach i wspólnie znajdywać rozwiązania. Czepiłem się tak mocno tych kilku słów, lecz im więcej czasu mija od tej publikacji tym częściej wraca ona do mnie jak ten przysłowiowy bumerang. Ponieważ bardzo trudno mi znaleźć w XXI wieku jakieś objawy tego, co prognozowałem w roku 1999. Ci, którzy jeszcze nie dali się – okupują Internet ładując w niego wszystkie własne przemyślenia (nie wyłączając niżej podpisanego). Wzajemne rozmowy o problemach płynnie przechodzą w kontemplację własnej niemocy regularnie i gęsto przerywanej pociągnięciem następnego łyka alkoholu, zaś wspólne poszukiwania rozwiązań kończą się stwierdzeniem, iż lepiej nie pogarszać sprawy ponieważ można jeszcze coś spartaczyć.
Tutaj potrzeba nowej jakości, nowego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość i co najistotniejsze – większej wiary i zaufania do drugiego człowieka. Istotne jest, aby ta nowa jakość była niezależna od ciemnych układów – w szczególności układów ze zgniłego półświatka polityki i wszelakich grup kolesi. Czy w Polsce AD 2007 to jest jeszcze możliwe? Wierzę iż tak, aczkolwiek coraz trudniej mi to przychodzi, poprzez co bardzo regularnie wątpię i oddaję się kontemplacji. Tragicznej i demotywującej kontemplacji własnej niemocy.
  • Dodano:
  • Autor: