czarowania czarowania co to jest
Definicja: dywagacje na tematy bardzo ludzkie słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy O-czarowania Roz-czarowania

Słownik: dywagacje na tematy bardzo ludzkie
Definicja: Obserwując ludzi i ich zachowania można dojść do wniosku, iż stale ulegają oczarowaniom i i idącym za nimi rozczarowaniom.
Decydując się na żadne związki, dalsze albo bliższe, mniej albo bardziej formalne obdarzamy drugą osobę znacznym kredytem zaufania i vice versa.
Część z nas spłaca swój kredyt sumienni e i żarliwie, dlatego iż dobrze trafiła z lokatą i wszelkie wysiłki zaczynają jej z czasem przynosić dochód pod postacią wyjątkowego wzajemnego układu.
Część z nas trafia do kiepskiego banku, ciężka robota nie procentuje, a druga strona lub okazuje się mało warta lub niezbyt wierna naszemu uczuciu.
I tu zaczynają się schody.
Nie tak nas wychowano, nie tak uczono w szkole, nie to głoszono z ambony… A my, wbrew wszelakim wpojonym zasadom stajemy przed wyborem : My czy Oni? Jakoś rzadko znajduje się następna alternatywa…
W tej sytuacji Ci z sporym poczuciem własnej wartości, odporni i niezależni wybierają siebie, regularnie ponosząc konsekwencję swoich decyzji pod postacią braku zrozumienia ze strony społeczeństwa. Przecież mimo zmiany mechanizmu, XXI wieku i ewolucji mentalnej to są czarne owce, które mają czelność nosić głowy w górze i iść własną drogą mimo niesprzyjających warunków zewnętrznych.
Ci drudzy w poczuciu niższości nie czynią nic tak aby ratować własną sytuację życiową, idą na kompromis zatracając bezpowrotnie lwią część swojej duszy.
Niemniej zaskarbiają sobie współczucie i sympatię otoczenia, szczęśliwego na skutek epatowania go ich nieszczęściem, które na szczęście jest większe niż jego samego.
I jedni i drudzy mogą być rozczarowani. Z tym iż ci pierwsi innymi, ci drudzy sobą.
W wieku dojrzałym z kolei dochodzi u nas do ciekawego zjawiska.
Mimo znaczących procentów uzyskanych w określonym związku zaczynamy czuć się znudzeni, niepełni, niespokojni…
Zaczynamy wiercić się i kręcić za własnym ogonem nie mogąc zrozumieć o co nam właściwie chodzi.
Przecież wszystko jest około Jesteśmy syci wrażeń, osiągnęliśmy pożądany status socjalny, otoczenie patrzy na nas z podziwem, mamy dzieci lokatę w banku, ubezpieczenie na życie…
Mamy to wszystko i czegoś nam brak.
Czy tj. kryzys?
Czy tj. marzenie przeżycia zawrotu głowy jakiego już dawno nie odczuwaliśmy tak intensywnie?
Czy tj. potrzeba ryzyka a co za tym idzie podniesienia poziomu adrenaliny, przyspieszenia oddechu, rozszerzenia źrenic? Potrzeba strachu?
Czy tj. sukces zmęczenia materiału, znudzenia monotonią, znanym programem dnia, miesiąca, następnego roku?
Czy tj. rozczarowanie sobą i chęć sprawdzenia siebie w nowych okolicznościach, chęć przejrzenia się w innych oczach?

Nie wiadomo.
Wiadomo z kolei, iż nasze tęsknoty wywierają na nas wielki wpływ. Zdolni jesteśmy spalić bank, oddać procenty, stracić kredyt jak hazardziści, którzy kładą cały dorobek na szali z wygraną albo przegraną, gdyż decydując się na żadne ryzykowne działania nigdy nie znamy efektu końcowego.
A on może być następnym rozczarowaniem. Sobą , drugą osobą, życiem, otoczeniem, rzeczywistością…
Lecz nigdzie także nie jest napisane , iż tak ma być.
Może imperatyw , który bierze nas w własne posiadanie wywodzi się z głębokiej , nieuświadomionej potrzeby zmiany, gdyż coś się w nas wypaliło, jak w lampce oliwnej i mając wybór pomiędzy dolaniem opału a zmianą lampki w ogóle zaczynamy wahać się nad podjęciem ostatecznej decyzji i wybieramy nowe świecidełko, które może się palić w nas poprzez następne lata dając nam szansę na przeżywanie drugiej młodości, kolejnej miłości, mocnych dawno zapomnianych emocji.
W tym momencie rozczarujemy jednak całe bliskie otoczenie, które może nie pojąć z czego wynikają takie a nie inne decyzje.
Lecz jakże ono ma pojąć, jeżeli my sami tego nie kojarzymy i wszystko co robimy godzi w nasze pryncypia?

Lecz czy tj. złe?
Czy ulegając pokusie i wybierając siebie jesteśmy słabi czy mocni?
Mądrzy czy niemądry?
Prawi czy przeklęci?
Czy powinniśmy poddać się pod pręgierz opinii publicznej ciekawej i żądnej atrakcji i konsekwencji rozczarowań jakie nasza decyzja niesie ze sobą dla osób trzecich?
W momencie drugiego możliwego wyboru dochodzi do rzutu na taśmę i dolania oliwy do znanej sobie lampki.
Mimo, iż już się palcami głaskało nową. Mimo iż czuło się jej świeżość, widziało iskry gotowe podpalić ją silnym , gorącym płomieniem…
Pytanie brzmi, dlaczego?
na skutek dobrych lat przeżytych ku wspólnemu budowaniu bezpiecznej przystani, gdzie zawsze można spocząć po codziennych trudach, wiedząc iż zawsze czeka nas ciepłe wyraz, kubek kawy, oświetlony ganek i serdeczność wywodząca się z dobrego ulokowania swoich uczuć.
Czy
na skutek wygodnictwa i obawy straty dorobku życia, procentów, szacunku ,przyjaciół, dzieci?
Jak się czujemy rezygnując z nowego?
Dobrze, czy źle?
Dumni czy pokonani?
Mamy satysfakcję czy czujemy się rozczarowani i oszukani poprzez los?
A…może mieliśmy przewrotnie szansę zachować procenty i zyskać nową lampkę?
Nie dowiemy się, straciliśmy tę szansę.

Lecz może rozbudzona potrzeba da o sobie znać przy kolejnej nadarzającej się okazji i pomni wcześniejszego wyboru zdecydujemy się na odmienny krok i zapalimy nie drugą,

lecz piątą czy dziesiątą nową lampkę jaką zaczniemy głaskać opuszkami palców i nie będziemy w stanie oderwać ich od niej kierowani nieodpartym pragnieniem ?
Wówczas dochodzimy do przedtem omawianej kwestii…
Kogoś rozczarujemy w swoim oczarowaniu.
Tak czy tak bilans oczarowań i rozczarowań się zrównoważy nie po raz pierwszy.
A co się dzieje kiedy nie mamy poczucia ani potrzeby szukania, a znajdujemy?
Mamy wtedy zajęte obie ręce i myśli.
Dziwimy się.
Rozważamy co jest dla nas lepsze…
A kiedy zaczynamy rozważać dopuszczamy inną alternatywę i to stanowi sygnał, iż coś jest nam jednak potrzebne…
Nieznane ciągnie, znane nie puszcza.
Jesteśmy w potrzasku.
Zaczynamy reagować jak dzikie zwierzę i myśliwy równocześnie , węszymy podstęp, szukamy pułapek, oglądamy się wciąż za siebie, tak aby nas nikt nie przyłapał na rozważaniu konsekwencji naszych decyzji, zakładamy wnyki, sprawdzamy reakcje, czaimy się, atakujemy i wycofujemy.
Kiedy niechcący nadepniemy gałąź mamy wrażenie, iż huk słychać na 10 km dookoła…
Nasze zachowanie rozpoczyna budzić ciekawość otoczenia, które jeżeli zorientuje się w naszych poczynaniach rozpoczyna budować fortyfikacje dookoła siebie i nas, ponieważ skoro sami nie jesteśmy pewni jaką podjąć decyzję ktoś to musi uczynić za nas…
Skwapliwie dajemy znanemu szansę na jego działanie, ponieważ znamy je od wieków i wiemy iż możemy na nim bazować…
Obce jest obce, napawa strachem i mimo podniecenia nie daje za grosz poczucia bezpieczeństwa ani nie zapewnia świętego spokoju, a tego w tej chwili w najwyższym stopniu pragniemy rozczarowani swoimi uczuciami i reakcjami, które jakiś złośliwy chochlik wystawił na niebezpieczną próbę.
I nawet jeżeli za jakiś czas żałować będziemy podjętych decyzji, nie rozczarujemy nikogo, nie stracimy swojego wkładu, nie będziemy zmuszeni iść pod prąd… Znane nas uratowało.


lecz czy nie zrozumiemy wówczas , iż straciliśmy gdzieś tam po drodze części swojej duszy?
Pewnie tak, ponieważ każde nasze marzenie, każde mniej albo bardziej odwzajemnione uczucie pozostawia po sobie ślad w głębi duszy nawet jeżeli nie było spełnione i nie miało szans na ostateczne spełnienie.
Wywarło na nas wrażenie i od tego czasu jesteśmy już całkiem innymi ludźmi.
Nawet jeżeli nie chcemy się do tego przyznać, nawet jeżeli zbagatelizujemy znaczenie iskry, jaka mogła zapalić następną wieczną lampkę wrażenie błysku pozostanie pod powiekami budząc w chwilach ciszy wspomnienie tego co się mogło zdarzyć


lecz się nie zdarzyło.. .
Wiemy, ze byliśmy oczarowani.
Może zaczarowani?



lecz nie rozczarowani?...
Kompromis?
Nie , trudny wybór pomiędzy Nami, Nimi i Nimi
Jedyny okres gdzie wybierając My, nie wybieramy jedynie siebie samych tylko całą grupę ludzi, lub ekipa ludzi wybiera za nas nie mniej jednak sukces końcowy w obu sytuacjach jest precyzyjnie taki sam.
Jak się zachowamy jest naszą indywidualną sprawą.
Jedni podejmą decyzję o wzięciu nowej lampki, inni zatrzymają starą.



lecz i jedni i drudzy coś stracą i coś zyskają . I bilans jak zawsze będzie zerowy.
Nie nam oceniać ich postępowanie, ani dawać dobrych rad ponieważ nic nie będziemy wiedzieli póki nie staniemy przed podobnymi wyborami
  • Dodano:
  • Autor: