zrobiłem film konwencji co to jest
Definicja: VISION słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy „Zrobiłem film w konwencji współczesnej baśni”

Słownik: Mówi Szymon Jakubowski, reżyser i autor scenariusza do filmu „Jak żyć?”, którego premiera będzie miała miejsce już w lipcu. Dystrybutorem filmu jest VISION


Definicja: - „Jak żyć?” to Twój debiut fabularny. Jak robota z aktorami i grupą przy tym projekcie różniła się od Twoich poprzednich doświadczeń filmowych?
- robota przy krótkim metrażu to w pierwszej kolejności permanentny brak funduszy na cokolwiek. Na scenografie, gaże aktorskie, wynajem przedmiotów, kostiumy, transport i dziesiątki szczegółów. Budżet filmu fabularnego pozwala rozbujać wyobraźnię, zaprosić ulubionych aktorów, poszukać interesujących lokacji i, co istotne, zbudować zespół profesjonalistów. To w zasadzie podstawowa różnica. Oprócz tego jest podobnie. Podobna adrenalina na planie, podobne problemy, zdobywanie zaufania grupy.

- Dla mnie robota przy "Jak żyć ?" to w pierwszej kolejności była okazja do sprawdzenia się warsztatowo.
- 26 dni zdjęciowych, ciężki sprzęt, rozmach inscenizacyjny no i 33 lokacje, co w remontowanym aktualnie Krakowie było sztuką prawie cyrkową do zrealizowania w niecały miesiąc. Do realizacji filmu zaprosiłem ludzi, z którymi przedtem już pracowałem, więc tu nie było mowy o przypadku i niespodziankach. Paweł Dyllus to operator, z którym pracowałem jeszcze w szkole filmowej, podobnie montażysta Wojtek Słota, czy scenografka Justyna Krzepkowska. Znamy się kawał czasu i nierzadko porozumiewamy bez słów, co niejednokrotnie ratowało nas z opresji. Naprawdę trochę inaczej było z aktorami. Budżet filmu, co było miłą nowością, pozwolił na zdjęcia próbne i castingi, gdzie właśnie odnalazłem głównego aktora Krzysztofa Ogłozę. Krzysztof otrzymał tekst i zamiast czytać, natychmiast zaczął kombinować. Już wtedy wiedziałem, iż to moja postać. Jego zaangażowanie i kreacja już na próbach nie dawały wątpliwości, iż zbuduje świetną rolę. Podobnie było z Anią Cieślak. Anka cierpliwie zapraszała nas do siebie do mieszkania i tam spokojnie rzeźbiliśmy sobie pierwsze stosunki pomiędzy bohaterami, ich wzajemny rozwój i przebieg. To było faktycznie wyjątkowe spotkanie. Od początku pomiędzy aktorami iskrzyło i aż się chciało pracować. Do ról drugoplanowych starałem się zaprosić aktorów, których od dawna podglądam (Mieczysława Grąbkę, Andrzeja Grabowskiego, Krzysztofa Globisza) i których cenię za ciężką pracę, jaką wkładają w własne role albo tych, z którymi już przedtem pracowałem w trakcie realizacji etiud studenckich. Bardzo mi zależało, tak aby ci ludzie, którzy nie odmówili grać studentowi, nie rzadko za darmo, teraz pojawili się w moim debiucie kinowym. Magda Walach, Sonia Bohosiewicz, Eryk Lubos to dla mnie oczywisty przykład na to, iż aktorom w pierwszej kolejności zależy na graniu ciekawych ról a nie na zarabianiu pieniędzy. Za co im raz jeszcze serdecznie dziękuję.



- Jesteś nie tylko reżyserem, lecz także i autorem scenariusza do „Jak żyć?”. Co skłoniło Cię do wyboru takiej właśnie tematyki i takiego, lekkiego i pogodnego, metody opowiedzenia historii dwojga młodych ludzi?
- Sam oglądam bardzo wiele videoów i to od lat. To pasja, która przeszła poprzez filmoznawstwo, a zakończyła się w szkole filmowej. poprzez te lata obejrzałem faktycznie setki videoów. I szczerze mogę powiedzieć, iż do moich ulubionych reżyserów należą właśnie ci, którzy poważne tematy poruszali w sposób ciekawy i nieszablonowy. Takeshi Kitano, Wes Anderson, Tom Egoyan czy David Fincher to tylko nieliczne nazwiska, na które mogę się powołać. Oprócz tego nie widzę nic złego w opowiadaniu historii w sposób lekki, jeżeli wciąż pozostaje tą samą historią, która mnie zainspirowała do pracy. video "Jak żyć?" to świadoma gra z konwencjami. Raz jest śmiesznie, kiedy indziej smutno, a kiedy trzeba dramatycznie. W trakcie przygotowań do filmu wiedziałem, iż realizację trzeba wynieść trochę na poziom pewnej umowności. Dlatego zdecydowałem się napisać scenariusz w konwencji takiej współczesnej baśni. Mamy tu bohatera, który staje przed zadaniem rozwiązania problemu. Gdyż sam nie ma zbyt sporo doświadczeń życiowych wyrusza o pomoc do swoich 3 wujków (takich baśniowych 3 wróżek), którzy właśnie radzą bohaterowi „jak żyć”. Uzbrojony w nową wiedzę bohater sam musi zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. A jak to mu się uda, to już warto zobaczyć w kinie.

w czasie pisania scenariusza wydawało mi się, iż właśnie konwencja baśni będzie tu najwspanialszym rozwiązaniem. Zgeneralizuje problemy, ściągnie je do pewnych metafor, w końcu da nadzieje, jak to baśń, na lepsze jutro. Znam tradycje polskiego kina i wiem, iż kino gatunkowe nigdy nie miało lekko u polskich widzów, aczkolwiek trzeba obiektywnie przyznać, iż ostatnio rozpoczyna ulegać to zmianie. Dlatego w wybranej poprzez siebie konwencji próbowałem pogodzić nasz polski, socjalny charakter kina z tą gatunkową umownością, jaką budują bohaterowie i przebieg opowiadania. Taki kompromis: tak aby widz był syty i twórcy cali.

- Po tym jak Ewa i Kuba dowiadują się, iż zostaną rodzicami, zamiast zbliżyć się do siebie, paradoksalnie etapowo zaczynają się od siebie oddalać. Dlaczego? Czy w pogoni za sukcesem tak łatwo zapomnieć o tym, co w życiu najważniejsze?
- Tak, to chyba oczywiste, iż żyjemy w czasach, gdzie nie ma miejsca na słabości. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy, ktoś bardziej ambitny, ktoś pozbawiony skrupułów. Sam mam 30 lat i widzę, jak żyją moi przyjaciele i znajomi. Zabiegani, w obowiązkach etatów próbują wieczorami łapać czas dla swoich dziewczyn, rodzin, przyjaciół i wychodzi to raczej z różnym skutkiem. Delegacje, szkolenia, wyścig szczurów o awans, wzajemne zawiści to codzienność ludzi pracujących w sporych korporacjach. Podobnie jest i u nas w filmie. Bohater podejmuje decyzję - postanawia utrzymać własną rodzinę, zapewnić dziewczynie i nadchodzącemu dziecku godne życie. Niestety, świat jest tak skonstruowany, iż równowaga musi być zachowana. Coś za coś. I aczkolwiek intencje Kuby (głównego bohatera) są czyste i szczere, świat upomina się o jego czas, energię i uwagę. Bohater w dobrej wierze poświęca coraz więcej czasu na pracę. „Kupowany" gadżetami firmowymi powoli i niezauważalnie rozpoczyna być więźniem swoich własnych decyzji, a to oczywiście buduje naturalny konflikt z Ewą - jego dziewczyną, którą - nieświadomie - zostawia samą z ciążowymi problemami, lekarzami, samotnością.

aktualnie sam jestem ojcem prawie miesięcznego zucha i osobiście doświadczam tego, iż nie można w życiu mieć wszystkiego, iż trzeba podejmować więcej sprzecznych decyzji niż ująłem to w filmie. I gdybym mógł cofnąć się w momencie do procesu pisania scenariusza, z pewnością jeszcze bardziej skomplikowałbym bohaterowi życie, ponieważ wystarczy wsłuchać się w opowieści najbliższych znajomych, tak aby zorientować się, iż nie żyjemy w idealnym świecie, gdzie panuje zawsze pozytywna równowaga.





- O czym wobec tego tak faktycznie jest video „Jak żyć?” O dojrzewaniu do rodzicielstwa, poszukiwaniu autorytetów, nauce odpowiedzialności, pogoni za szczęściem …?
- Chciałbym wierzyć, iż nasz video jest o wszystkich tych rzeczach i jeszcze o kilku. Konwencja baśni narzuca pewne gatunkowe interpretacje i tj. oczywiste dla mnie jako twórcy i równocześnie byłego krytyka filmowego. Jednak mam wrażenie, iż na planie powiodło nam się wspólnie z aktorami dotknąć czegoś ponad to - jakiejś prawdy życiowej. Aktorzy faktycznie pięknie grali, wczuwali się w sytuacje, w problemy bohaterów na najwyższym poziomie. Dlatego chciałbym wierzyć, iż każdy widz jest w stanie odnaleźć w filmie coś dla siebie i jeżeli nie poprzez samą historię z założenia oczywistą - nareszcie akcja filmu trwa tyle ile ciąża to właśnie poprzez postawy postaci, uniwersalne problemy, o których opowiadamy i szczerość, z jaką to zrobiliśmy. nareszcie wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Popełniamy błędy, jesteśmy egocentryczni, kierujemy się swoimi potrzebami nierzadko raniąc innych. Szukając właściwych pomysłów niejednokrotnie kręcimy się w kółko, szukamy nie tam, gdzie trzeba, regularnie przegrywamy. Dojrzewanie, odpowiedzialność, pogoń za szczęściem, fałszywe porady i autorytety to tylko wierzchołek góry, która skupia się na jednym pytaniu - jak żyć? sporo osób zadaje mi pytanie dlaczego na tytuł swojego filmu wybrałem "Jak żyć?". Pytają, czy to nie pretensjonalne, czy nie jestem za młody, tak aby rościć sobie prawo do odpowiedzi na takie pytanie. Mój pomysł bazuje na tym, iż w tym filmie nie szukam odpowiedzi na to, jak żyć, tylko próbuję się zastanowić, czy warto w ogóle o to pytać. Sama historia to prosta historia o 30-latkach żyjących tu i teraz we współczesnej Polsce. Marzeniem jest sprawić, tak aby w postaciach Kuby i Ewy widzowie mogli odnaleźć własne problemy i utożsamić się z ich dylematami i decyzjami.

Żyjemy w czasach, gdzie z każdego bilbordu, na każdej stacji telewizyjnej jacyś obcy ludzie próbują z pozoru nam wyjaśnić, jak żyć. Kup to - będziesz piękny, oglądaj to - będziesz mądry, konsumuj - będzie ci się żyło lepiej. Dla mnie siłą jest zdolność spojrzenia na siebie z dystansem, zdolność zadania sobie właściwego pytania a nie ciągłe szukanie odpowiedzi. nareszcie może nie ma sensu tracić czasu na zadawanie pytania, jak żyć. Może zwyczajnie trzeba żyć i zobaczyć, co się stanie.
  • Dodano:
  • Autor: