madonna czarna co to jest
Definicja: interesujący jest powrót jej czarnego odbicia słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Madonna nie jest czarna

Słownik: Nie jestem idiotą, tak aby nieść w świat wieść, iż Madonny koniec nastał. Jednego mogę być pewien, w tym sezonie o Madonnie nie ma co mówić. Bardziej interesujący jest powrót jej czarnego odbicia.
Definicja: Na początku jednak faceci. Biały raper jest jak Brazylijczyk w polskiej reprezentacji. Taki przeszczep mentalny nie zawsze się udaje. Dlatego Czarni rządzą hip-hopem. Ta płyta miała przypomnieć, iż hip-hop może skopać sumienia wielu. The Roots zawsze grali zgodnie ze własną nazwą. Nigdy nie wypuścili na rynek żadnej podróaby. Nigdy także nie potrzebowali tandetnych zagrywek, tak aby publiczność ich pokochała. Kto widział ich koncert na zeszłorocznym Open`erze ten wie o czym mowa. Pozostałych zapraszam na YouTube. Już od początku słychać, iż „Rising Down” nie jest skalkulowany pod masowe gusta. Zbyt czarno. W zasadzie to muzyka Roots działa jak ruchome piaski. Powoli pochłaniające słuchacza, z tą tylko różnicą, iż z każdym kolejnym utworem do piasku sukcesywnie dopływa smoła. Rzesza gości zaproszona na album nie psuje jego odbioru. Każdy raczej jest puzzlem, który Mistrzowie dopasowują do całości. Przekaz jest raczej ponury i szczery do bólu. Muzyka to 100% hip-hop nie mający nic wspólnego z lukrowym tortem. Moje typy: „Rising Down” i „I will not apologize” – to perły pośród złota na tej płycie. Dodajmy, czarnego złota. Zasługą The Roots jest nie tylko znakomita muzyka, lecz również to, iż przemówili swego czasu do rozsądku pewnej Pani.

Owa Pani po kilkuletniej przerwie wywołała wojnę. Czwartą, gwoli ścisłości. U nas także byli tacy, co wywołali coś na kształ wojny, biorąc „czwórkę” najpierw swojego hasła. Jednak poza tą liczbą wspólnych cech brak. Erykah Badu, ponieważ o niej mowa, jest już postrewolucjonistką własnej rewolucji. To jej „Baduizmowi” zawdzięczami serię megapopularnych, lecz marnych podróbek. Każda lepiej wyglądająca i mniej interesująca panienka musiała i chciała grać r`n`b, zapominając, iż zawsze to talent się liczy. To już za nami. Teraz jest Amerykah. Powiedzieć, iż ten album to jak radość z końca twórczości Rubika – niewiele. Napisać, iż to pewniak do płyty roku – truizm. Mieć świadomość własnego szczęścia na skutek życia w czasach kiedy się on ukazał – prawda. Erykah nigdy nie należała do najgrzeczniejszych. Zawsze niepokornie przemierzała otchałnie dźwięku, tak aby znaleźć swój głos. Głos ma potężny. Po ukazaniu się tej płyty posypały się komplementy w rodzaju „Radiohead soulu” lub „druga muzyczna rewolucja”. Nie lubię górnolotności, lecz w tym przypadku protestów nie składam. Erykah udowodniła, iż współczesna muzyka nie jest fabryką a Amerykah`ą. Proszę sobie zestawić seryjną produkcję Timbalanda z podkładem Madliba z „The Healer”.

O tym zapomniała Madonna. Jeśli jedynym przyczyną dla którego wzięła się za r`n`b z wyeksploatowanymi producentami (Kanye West, Timbaland, Pharrell) była chęć ponoszenia bokserksiego stroju, to o czym tu mówić? Madonna zapomniała o jednym, iż by grać r`n`b trzeba być Czarnym i mieć głos. Tego Madonna nie ma.

The Roots – Rising Down
Ocena: **** i pół

Erykah Badu - New Amerykah Part One (4th World War)
Ocena: *****

Madonna – Hard Candy
Ocena: **

Skala:
****** - arcydzieło
***** - znakomite
**** - dobre
*** - średnie
** - złe
* - zgubne
  • Dodano:
  • Autor: