genialnym strategu co to jest
Definicja: Kto po Jarosławie Kaczyńskim zostanie szefem PiS słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Kto po "Genialnym Strategu"?

Słownik: Kto po Jarosławie Kaczyńskim zostanie szefem PiS?
Definicja: Kilka ostatnich sytuacji politycznych, w Sejmie i poza nim wskazuje, iż Prawo i Sprawiedliwość straciło to, co najważniejsze – integralność organizacyjną i niczym nie zmąconą wiarę w Jarosława Kaczyńskiego.

Jeden z dziennikarzy zapytał mnie o osobowości polityczne na polskiej scence politycznej. I oczywiście, musiało to zahaczyć o szefa PiS.

Zastanowiłem się, kiedy zakończyła się charyzma i siła tego polityka? Nie tylko dla tych, którzy stoją po przeciwnej stronie barykady politycznej – lecz także dla jego zwolenników. I stwierdziłem, iż tym przełomowym momentem, kiedy padł mit niepokonanego – była w ogóle nie przegrana kampania wyborcza – lecz, jak to regularnie bywa – jeden okres. Był to wieczór debaty telewizyjnej z Donaldem Tuskiem – kiedy jego mit polemisty i twardziela upadł.

Od tego dnia nie widziałem już ani jednego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, godnego zapamiętania, nie było ani jednego wywiadu radiowego i prasowego, gdzie słyszelibyśmy wizjonerskiego, pełnego pasji i zdecydowania wodza.

To zostało także widoczne wewnątrz jego partii, w systemie kierowania, kreowania i wytyczania drogi. I konflikty zaczęły się mnożyć.


Pierwszym tego sygnałem był słynny list trzech wiceprezesów partii – Kazimierza M. Ujazdowskiego, Pawła Zalewskiego i Ludwika Dorna. Dwóch pierwszych opuściło partię, Jarosław Kaczyński nie pozwolił im nawet na przedstawienie swojej opinii na temat partii i stylu jej kierowania – trzeci odsunął się sam i po raz drugi w swojej karierze – został politycznym, sejmowym outsiderem – komentatorem działań niegdyś swojego druha. I zwróćmy uwagę – odeszła z kierownictwa partii frakcja „inteligencka”. Wprawdzie na kongresie w grudniu 2007 roku Jarosław Kaczyński przedstawił szczątkowy program dla inteligencji i młodzieży – lecz idealnie wiemy, iż nie ma on nic dla tych grup do zaoferowania. Nic co aby było ciekawe, frapujące, nic co aby przyciągało świeżością

Polski inteligent, znający języki, mieszkający w sporym mieście lub za granicą, czytający prasę zachodnią i posługujący się Internetem – patrzy w przyszłość. On nie patrzy na świat oczami Jarosława Kaczyńskiego – tylko własnymi i pozostawia sobie niezbywalne prawo do krytycznej oceny rzeczywistości. Dla niego istotny jest skok cywilizacyjny własnego państwie i swój osobisty rozwój – a nie resentymenty i niedrogie programy budowane na wadliwych i pustych przesłankach. Wolność umysłu i analizy – to rzeczy, które wyróżniają prawdziwego polskiego inteligenta. Dlatego warstwa inteligencji jest tylko dodatkiem do PiS – a nie jej jądrem

Następnie napięcia pojawiły się przy sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Napięcia wewnętrzne i emocje, rozdmuchane poprzez zresztą poprzez samego Kaczyńskiego – uwidoczniły, iż oficjalne nastawienie proeuropejskie partii jest przynajmniej wątpliwe. Zresztą było to o przewidzenia, po tym, jak partia po okresie rządów z LPR i Samoobroną przesunęła się w stronę populizmu – a równocześnie – elektoratu narodowo – katolickiego.
Prawo i Sprawiedliwość działa jako spadkobierca Samoobrony i Ligii Polskich Rodzin – i stosuje precyzyjnie taką samą technikę i retorykę działania.

Działania Jarosława Kaczyńskiego i wywołanie konfliktu traktatowego, były skutkiem gwałtownie spadającego poparcia. Jest pewna bariera sondażowa, spadnięcie poniżej której może spowodować sukces synergii – następuję połączenie różnych czynników, które w rezultacie się wzmacniają – w tym przypadku dając dalszy pogłębiający się sukces. Kaczyński zauważył, iż wszystkie dotychczasowe działania, nawoływania do intelektualistów, młodzieży, szukanie innych źródeł elektoratu – nie przynoszą skutku – a wręcz odwrotnie – mogą go pozbawić resztek dawnych wyborców Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin, których przygarnął. Postanowił przez wzgląd na tym otworzyć, starym zwyczajem, nowy konflikt, zrobić woltę w stronę pozycji twardych, antyunijnych – i dziennie przed głosowaniem „zaskoczył” sprawą preambuły i zapisów w ustawie ratyfikacyjnej.

Jest jednak coś, co jest nie do przyjęcia. Tym czymś jest ponad polityczny biznes państwa i jego społeczeństwa. Gra w myśl i na rzecz własnych interesów politycznych wizerunkiem Polski na arenie międzynarodowej – to rzecz nie do zaakceptowania – i odpycha, już na stałe, elektorat centrowy, który jest więcej niż pozytywnie nastawiony do naszej integracji z UE.

Głosowanie w Sejmie, a również sygnały płynące z Torunia, od „taty kierownika” uwidoczniły, iż siła frakcji narodowo – katolickiej jest znaczna – pomimo, iż w partii i klubie parlamentarnej nie było już „partii jednej windy” Marka Jurka.

A więc – nie ma w partii sił inteligencji, także widać rozłam na tle polskiego uczestnictwa w UE.

Na tym tle rysuje się także inny podział – to już podział czysto personalny. To jest rywalizacja między ekipą skupioną wokół Zbigniewa Ziobro – a ekipą spin doktorów Prawa i Sprawiedliwości – Michała Kamińskiego i Adama Bielana.

Silna do chwili obecnej, do czasu wyborów pozycja wodza – taka, która była do chwili obecnej siłą rozstrzygającą duży i waśnie, tłumiącą ambicje -powoli się kończy.

I Zbigniew Ziobro i spin doktorzy – a również Jacek Kurski – mają większe ambicje, niż być tylko przybocznymi Jarosława Kaczyńskiego. Każdy z nich widzi siebie większym i ważniejszym, niż są naprawdę.

Zbigniew Ziobro jest politykiem w dalszym ciągu popularnym – i pozwolił sobie na bezprzykładne nieposłuszeństwo. Jego działania wobec Zbigniewa Wassermanna, przy wyborach regionalnego szefa małopolskiego PiS, były pierwszym tego rodzaju sygnałem, iż są ludzie, którzy mogą jednak spróbować zaakcentować własne zdanie – i prowadzić niezależną politykę.

Jarosław Kaczyński wprawdzie „spionował” Ziobrę bardzo szybko, na Radzie Politycznej partii – lecz w ogóle nie wyszedł z tej rozgrywki kompletnie zwycięsko.

Michał Kamiński i Adam Bielan stoją z boku głównego nurtu partii, szczególnie po przegranych wyborach w 2007 roku. Jeden jest w Parlamencie Europejskim, drugi w Kancelarii Prezydenta. Nie znaczy to jednak, iż nie mają ambicji partyjnych – gdyż idealnie zdają sobie sprawę, iż ich pozycja wynika tylko z tego, iż są w PiS. Bez zaplecza partyjnego obaj są nikim – są tylko stosunkowo sprawnymi sprawnymi specjalistami od PR.
I dlatego właśnie muszą walczyć o władzę. Ponieważ objęcie schedy po Jarosławie Kaczyńskim i jego bracie (najpewniej już po roku 2010 – kiedy Lech Kaczyński przegra w wyborach prezydenckich) – to tragedia dla obu.
Stąd pojawiające się opinie, iż swoim zwyczajem, mając dobre kontakty z dziennikarzami, inspirują niezbyt przychylne komentarze i artykuły przeciwko byłemu ministrowi sprawiedliwości. Nie wykluczone, iż cichym ich wspólnikiem jest… Kazimierz Marcinkiewicz, który ostatnio udzielił wywiadu, gdzie dość niedwuznacznie zasugerował, iż Ziobro jest jednym z kandydatów do szefowania partii Tadeusza Rydzyka.
Miejsce Prawa i Sprawiedliwości może zająć populistyczna partia katolicka. Byliśmy blisko stworzenia takiej formacji, pod auspicjami Tadeusza Rydzyka.

W styczniu tego roku, w Łodzi, z inicjatywy Urszuli Krupy, europosłanki, prawej ręki Tadeusza Rydzyka, odbyło się spotkanie kilkunastu polityków, w tej chwili na marginesie polityki krajowej. Podjęto tam decyzję o powołaniu Partii Narodowej, nowego ugrupowania katolicko – narodowego. Na spotkaniu byli, pomiędzy innymi, Bogdan Pęk, Dariusz Grabowski, Witold Tomczak, Anna Sobecka – a również emisariusz Tadeusza Rydzyka - tata Waldemar. Od samego początku ten zalążek partii opowiada się przeciwko Traktatowi Lizbońskiemu. I ma poparcie w partii Kaczyńskiego.

Jeśli taka formacja aby powstała, to na tym etapie działalności Sejmu –
a więc najpierw kadencji – ma olbrzymie szanse.
Jeśli z PiS odeszłoby kilkudziesięciu posłów, co dało aby sposobność założenie klubu parlamentarnego.

Jest jeszcze w partii ekipa weteranów z dawnego PC, taki żelazny legion, kompletnie uzależniony od Jarosława Kaczyńskiego. I właśnie na tym zespole były premier się oparł – i od niego jest uzależniony.

Pozycja partii opozycyjnej w Polsce, szczególnie takiej bezideowej, jaką jest PiS – jest wykładnią partii rządzącej.

PiS wlazł w betonowe buty populizmu – i musi w nich chodzić. Jego program , pozbawiony głębszej myśli intelektualnej, będzie skupiała się krytyce liberalizmu, na atakowaniu układu, na obronie odrzuconych, na formalnej retoryce „obrony polskiej racji stanu” przeciwko UE i oczywiście klasycznie – na retoryce antyniemieckiej. Nastąpi przesunięcie nie w stronę centrum politycznego – ale w stronę skrajności. I idiologicznych i socjalnych. Histeryczna reakcja na znane przecież projekty upublicznienia i prywatyzacji szpitali – tylko potwierdza tą diagnozę.

Jest paradoksalne – lecz obecna pozycja Jarosław Kaczyńskiego w partii zależy od jego brata. Kaczyński zajmie nieformalne stanowisko wiceprezydenta, suflera brata. I dopóki tli się jeszcze nadzieja na reelekcję Lecha Kaczyńskiego – pozycja Jarosława jest mocna. I to właśnie data 2010 będzie końcem działalności politycznej szefa PiS.

Więc kto będzie następcą?

Zbigniew Ziobro? Nie, gdyż nad nim wisi jeszcze jedna kwestia, mam nadzieję, iż główna. To komisje ds. działalności CBA i prokuratury. Sprawy Andrzeja Leppera i Barbary Blidy, gdzie to Ziobro jest umoczony po uszy.

Spin doktorzy, Kamiński i Bielan? Nie, nie mają wystarczającego zaplecza politycznego.

Ktoś ze starego zaciągu partyjnego, Gosiewski, Lipiński, Brudziński (sic!), Putra? Nie trzeba chyba pisać wiele o zdolnościach intelektualnych tych panów.

Nie, jest tylko jedno wyjście.

Partia poprosi Ludwika Dorna o powrót z Sulejówka…

Azrael
  • Dodano:
  • Autor: