zapach skóry co to jest
Definicja: taka słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Zapach skóry

Słownik: Weszłam do łazienki, jak to zwykle bywa przed kąpielą. Wanna była już pełna. Po chwili znalazłam się tam taka, jak mnie Pan Bóg stworzył. Dlaczego taka?
Definicja: Weszłam do łazienki, jak to zazwyczaj bywa przed kąpielą. Wanna była już pełna. Po chwili znalazłam się tam taka, jak mnie Pan Bóg stworzył. Dlaczego taka? Ponieważ nie uznaję konwenansów. Kafelki, Umywalka, Krany, nawet poczciwa stara Frania mogą mnie bezkarnie oglądać... Jedyne co im się może przytrafić, z tego powodu, to strata poczucia estetyki... Tym wspólnie zaryzykował również On. Przyszedł, był bardzo blisko.
- Pachniesz – powiedział.
- Pachnę?- zapytałam.
- Pachniesz... Pachniesz... – powtarzał i...
Dotykał mnie, precyzyjnie wszędzie... Od czubków palców stóp, kostki, łydki, kolana, uda, brzuch, piersi, ramiona, szyję, twarz, przez łokcie, dłonie, na plecach kończąc...
- Pachniesz – powiedział ostatni raz i uważnie mi się przyglądał.
Zbliżyłam nos do ramienia i rzeczywiście:
- Pachnę! – stwierdziłam ze zdumieniem. – Lecz jak mogę pachnieć, skoro jeszcze nawet nie zabrałam się za zmywanie kurzu codzienności?
Nie Jemu widocznie odpowiadać na to pytanie, ponieważ nic nie odparł, tylko patrzył.
Patrzył i równocześnie czułam Go na sobie. Mówił do mnie, cicho i spokojnie. Mówił tak, iż moja skóra była cała Nim pokryta.
- Pachniesz, jak erotyczne „er” z tej piosenki o „r”. Przeszywasz. Pachniesz, jak czterolistna koniczyna... Co się dziwisz? Nie wiesz, iż koniczyna pachnie? Pachniesz szczęściem! Pachniesz tak, jak ten czarny kot, którego widzisz i jak spluniesz za siebie, ponieważ przebiegł ci drogę, to czujesz się nietykalna dla nieszczęścia... Pachniesz tym bezpieczeństwem. Pachniesz jak maciejka wieczorem, zroszona mżawką... Pachniesz pierwotną wodą chrztu, która niesfornie, w formie kropelek, spływa po twoim ciele... Dwoje warg nieokrzesanych moich ma ochotę złapać każdą z nich w namiętny uścisk i pochłonąć, pochłonąć wspólnie z tą cudowną wonią...
Mówił i mówił, mówił jeszcze długo. A ja słuchałam, słuchałam i czułam Go póki nie wytarłam się ręcznikiem i nie wystawiłam ponownie swej fizyczności na widok publiczny łazienki. Kiedy już byłam zupełnie sucha, odszedł... Nawet drzwi nie trzasnęły.... Tak znikł Zapach mojej skóry...
  • Dodano:
  • Autor: