jakiego koloru oczy optymizmu co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Jakiego koloru są oczy optymizmu?

Słownik: Mówi się, iż optymista widzi tylko kolor zielony, pesmista czerwony, a człowiek umiarkowany powinien być daltonistą...
Definicja:

Mówi się, iż optymista widzi tylko kolor zielony, pesmista czerwony, a człowiek umiarkowany powinien być daltonistą. Otuż nie do końca to jest prawdą. To tylko następna teoria człowieka, któremu pesymizm depcze po piętach. Człowieka, który nie ma odwagi założyć na nos różowych okularów, a któremu łatwiej jest kreślić krarykatury zdrowego optymizmu.

ponieważ to przecież, "niemożliwe" tak aby móc uśmiechnąć się, kiedy życiowy scenariusz wyciska łzy. >ponieważ jakim cudem optymista znajduje w sobie tyle siły, aby poraz następny podnieść się? Wstać, otrzepać się i iść dalej. Nie czołgać, a odważnie maszerować. Nie wegetować, a żyć.
Te pytania dręczą wielu ludzi. Zbyt wielu. Ich wewnętrzny strach przed porażką nie pozwala im dostrzegać tego co posiadają, zaś każe poraz n-ty rozmyślać nad tym, co stracili.
I tak trudno jest się przyznać do własnej bezradności. Powiedzieć prawdę przed samym sobą, wreszcie - spróbować tę prawdę uformować na nowo. Ozłocić wiarą, posypać nadzieją.
Spakować resztki żalu i beznadziei, uświadomić sobie, iż nie tu ich miejsce. Nie u nas.
Czy to w ogóle możliwe? Czy są jeszcze ludzie, którzy "chcą chcieć"? Szukać sensu, lecz nie gubiąc po drodze nadziei, kształtować autoteliczne wartości, a nie tylko e-wiarę, e-miłość i e-nadzieję?



Są. Jedna z pewnością.
19-letnia studentka psychologii ze Śląska. Córka i siostra. Sporo ich?
Może i tak, lecz ile z nich potrafi malować ludziom plastusiowy uśmiech?
Czy wszystkie studentki psychologii ze Śląska realizują własne powołanie?
Czy każda z osobna i wszystkie wspólnie mogą tak faktycznie przypisać sobie umiejętność emaptii?
Szczerze wątpię, aczkolwiek nie obraziłabym się, gdyby tak było.
Nie oburzyłabym się również, gdyby inni brali z Niej przykład.
>ponieważ takie wzorce są dziś potrzebne. Nam - wciąż niedowartościowanym, niezadowolonym, niespełnionym ludziom, którzy mają zbyt sporo, a ciągle krzyczą: "jeszcze! jeszcze!"
A przecież zamiast domagać się bezpodstawnie o szczęście, można na nie zapracować.
Jak? Zapytajcie się Jej na przykład: po co jest pustka? A ona odpowie:



" aby zobaczyć, ile przestrzeni wciąż czeka na nowe i oszacować, jak sporo jeszcze się zmieści. ; aby dać sobie szansę na to, czego nigdy dotąd się nie miało.
; aby - mając sposobność bycia od nowa - uczyć się żyć po swojemu i przyjmować za oczywiste to, co kiedyś żyło tylko w snach."



A nieszczęście, pech i żal do losu? Co z nim?



"Można się na niego obruszyć, obrazić i pozbawić należnej mu czci i szacunku. A on, rozwścieczony do granic możliwości, będzie nie tylko drapał, lecz jeszcze gryzł, kąsł i dopuszczał do każdej złośliwości."



Tylko po co znowu iść na "łatwiznę"? Czy nie warto aczkolwiek raz zasmakować nowości, która przecież może okazać się o stokroć lepsza od buntu? A pewnego dnia pozwoli nawet wyszeptać w duchu:



"Staram się żyć z nim we względnie pojmowanej zgodzie. aczkolwiek nie zawsze się udaje. lecz nie walczę z nim, nie wyrzucam za drzwi i nie posyłam kopniakiem dwie planety dalej. Potrzebujemy siebie nawzajem, czy tego chcemy czy nie."


Psycholodzy dwoją się i troją doszukując się potencjalnych przyczyn narastającej liczby depresji, załamań nerwowych i samobójstw. I choćby ludzie wymyślil kilka tys. rodzajów tabletek - cud i masę następnych zabiegów liftingujących uśmiech, lecz nie ust, a duszy - nic nie zdziałają tak faktycznie. > >ponieważ chcąc zmienić świat, trzeba na początku zacząć od siebie. Tak, zasada od mikro do makro kosmosu jest tutaj niezastąpiona.

Odsyłam do źródła: http://www.with-the-magic.blog.onet.pl/

  • Dodano:
  • Autor: