kwaśniewski centroprawicy co to jest
Definicja: wykorzysta własne atuty słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Kwaśniewski centroprawicy?

Słownik: Radosław Sikorski ma wszystko, by stać się liczącym kandydatem w kolejnych wyborach prezydenckich. Tylko od niego zależy, jak i czy w ogóle wykorzysta własne atuty.
Definicja:

Zaskakujące 16 proc. poparcia w przeprowadzonym dopiero co sondażu prezydenckim dla ostatnio zdymisjonowanego ministra obrony narodowej nie świadczy o niczym. Może to być premia „startowa” od anty-PiSowskiego elektoratu albo słowo sympatii dla, podpartej zdaniem wpływowych opiniotwórczych mediów, niesłusznie zwolnionego ministra. Może to być jednak równie dobrze zapowiedź, iż oto na polskiej scenie pojawił się polityk, który ma szansę zjednoczyć liberałów wraz niezadowoloną z polityki PiS ogólnie pojmowaną centroprawicą i stać się dobrym kandydatem do zamieszkania w Pałacu Namiestnikowskim. Nie tylko z racji na fizyczne podobieństwo Sikorski może stać się dla wymienionych wyżej środowisk tym, kim Aleksander Kwaśniewski poprzez 10 lat był dla lewicy.



Pan Radek (to żadna poufałość, poprzez dobrych kilka miesięcy tak przedstawiany był we wszystkich mediach) jest młody, wykształcony (studia na Oxfordzie), obyty w świecie i zna języki obce. Ma bardzo ciekawy życiorys tak opozycyjny (gdy był nastolatkiem zorganizował strajk uczniów w swoim liceum w Bydgoszczy) jak i zawodowy (korespondent wojenny, zwycięzca nagrody World Press Photo, doświadczenie w rządzie). A nade wszystko ma bardzo niezłą prezencję, jest reprezentatywny, co również ma znaczenie dla średnio wyrobionego polskiego wyborcy. Zapewne zastanawiają się teraz Kraj, co w takim razie na urzędzie prezydenckim robi 160 centymetrowy jegomość, którego fizjonomię niektórzy porównują do warzywa z rodz. bulwowatych? Odpowiedź jest bardzo prosta:
1) prawdziwie urodziwych kandydatów w momencie ostatniej elekcji nie było (jak nie niski to łysy, jak nie łysy to rudawy, jak nie rudawy to mulat)
2) ludzi zniechęcił elitarystyczno-dworski styl sprawowania prezydentury poprzez Kwaśniewskiego. Wcześniejszy prezydent aczkolwiek sprawiający efektowne wrażenie, nie mógł być posądzony o grzeszenie aktywnością na scenie politycznej. Pojawiła się więc w narodzie chęć, by następca Aleksandra Wielkiego bardziej dosadnie angażował się w sprawy państwa. również to zdecydowało o przegranej Tuska, który lansował się na prezydenta spokoju i rozsądku, właściwie kopię Kwaśniewskiego (który zresztą namaścił pana Donalda na specjalnie zwołanej konferencji prasowej).



w czasie gdy już teraz widać, iż Polacy nie są zadowoleni z obecnego prezydenta. W sondażu z sierpnia ub.r. uznali go za najgorszego przywódcę państwie od 1990 roku. Skupienie całej władzy w rękach rodziny z pewnością nie wpływa dodatnio na popularność, a dochodzi do tego cała masa złośliwych żartów z prezydenta i (w szczególności) Pierwszej Damy, przy których humorystyczne dywagacje na temat Danuty Wałęsowej wypadają przynajmniej blado.



Nie czuję się na tyle obeznany, by stwierdzić, czy Radek Sikorski dobrze sprawował funkcję ministra. Wiem z kolei, iż niespodziewana dymisja przysporzyła mu dużo popularności. Cytując Roberta Krassowskiego z „Dziennika” „(...) premier niesłusznie zlekceważył coś, co można nazwać intelektualno-estetyczną satysfakcją obywateli z polityków nimi rządzących(...)”, bo był to „(...)jeden z ostatnich ministrów rządu, którzy spełniają pełen zbiór oczekiwań wyborców wobec swego reprezentanta(...)”. Nie liczy się w najwyższym stopniu, jak kwestia dymisji Sikorskiego wyglądała w rzeczywistości. Liczy się to jak została przedstawiona w mediach i jaki ogląd sytuacji uzyskała opinia publiczna. Ludzie zobaczyli więc, iż w sporze kompetencyjnym byłego już ministra z Macierewiczem Kaczyński uznał racje tego drugiego, który poza średnio liczną i stale kurczącą się z powodów naturalnych gromadką spod znaku moherowego beretu uznawany jest powszechnie za oszołoma. Ponadto, uznając ipso facto Sikorskiego za najsłabsze ogniwo Porady Ministrów premier psotawił wyżej kompetencje przynajmniej kilku ministrów otwarcie krytykowanych poprzez znaczącą część elektoratu.


A sam akt pożegnania się ministra ze swym resortem, uroczysty jak jeszcze nigdy w powojennej historii Polski? Niech złośliwe wykształciuchy ze „Szkła kontaktowego” podśmiewają się, iż to świństwo wyrzucać w przeddzień Walentynek ministra szczerze kochającego swój resort. Niech szydzą z uronionych ukradkiem kilku łez przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Osobiście skłaniam się do teorii, iż wszystko to było raczej sprawnie wyreżyserowanym show niż odruchem serca reagującego na jawną niesprawiedliwość. Nie wymienia to jednak faktu, iż takie przedstawienia ludzie pamiętają, a co ważniejsze, wzbudzają w nich sympatię.


Czemu tak bardzo rozpisuję się o dymisji Sikorskiego? Ponieważ widzę analogię do sytuacji z 4 lipca 2001 roku, kiedy w równie niejasnych okolicznościach z funkcji ministra sprawiedliwości odwołany został aktualny prezydent Lech Kaczyński. Obie dymisje zostały przyjęte z sporym niezrozumieniem poprzez opinię publiczną, obaj politycy byli także w swoim czasie uznawanie za czołowe postacie w rządzących państwem gabinetach. Na tym oczywiście podobieństwa się kończą. Rząd Jerzego Buzka pikował wówczas w dół ku nieuchronnej katastrofie niczym kamikadze, a poparcie dla rządzącej w tej chwili partii utrzymuje się póki co na stałym poziomie. Nie wymienia to jednak faktu, iż coraz więcej ludzi niezadowolonych jest z polityki PiS. I jeżeli nie teraz, to w najbliższej przyszłości ten coraz bardziej skonsolidowany elektorat wybitnie niekorzystny może dojść do głosu. Wobec braku charyzmatycznych postaci na lewicy, któż będzie wówczas lepszym kandydatem niż Sikorski? Polityk, który został co prawda wybrany do Senatu z list PiS w okręgu bydgoskim, jednak w ogólnej opinii kojarzony jest jako bezpartyjny ekspert.



Różnic pomiędzy obiema dymisjami jest oczywiście więcej. Sikorski nie może np. przystąpić do budowy zaplecza politycznego, ponieważ prawa strona i środek sceny politycznej są szczelnie zabudowane poprzez dwie największe w tej kadencji parlamentu partie. Gdy w 2001 roku Kaczyńscy budowali PiS, a „trzech tenorów” proklamowało w Gdańsku założenie Platformy Obywatelskiej, prawica i centrum praktycznie nie istniały. Lecz Sikorskiemu zaplecze i tak potrzebne nie jest.
Wydaje się, iż niezależnie od siły PiS w najbliższych latach wyborcy niechętnie podejdą do istniejącej aktualnie koncepcji prezydenta tak silnie związanego z partią rządzącą. Niewykluczone, iż raz jeszcze potrzebny będzie kandydat na swoistego „prezydenta wszystkich Polaków”, a do tej roli Sikorski pasuje jak ulał.



Czy Kaczyński naprawdę wyśle go na placówką do USA? Gdyby tak było, wyświadczyłby Sikorskiemu tylko przysługę. ponieważ idealne, co w tej chwili może zrobić pan Radosław to czekać, w międzyczasie podnosząc swe akcje na arenie międzynarodowej z dala od polskiego piekiełka. Oczywiście mówimy tu o odległej czasowo perspektywie, lecz jestem przekonany, iż gdyby Sikorski miał chęć zostania prezydentem i dobrze rozgrywał własne karty, to w 2010 roku z pewnością włączyłby się do głównego rozdania w potyczce o prezydenturę.

  • Dodano:
  • Autor: