droga lewicy donikąd co to jest
Definicja: niezależnie od składu następnych rządów i parlamentów słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Droga lewicy donikąd

Słownik: Lewica w Polsce praktycznie nie istnieje. Została efektywnie zmarginalizowana poprzez neoliberalno-konserwatywną prawicę, która sprawuje władzę niezależnie od składu następnych rządów i parlamentów.
Definicja: Emancypacyjne postulaty są niesłyszalne w przestrzeni publicznej, a, co gorsza, nieliczne środowiska lewicowe są skoncentrowane na sporach pomiędzy sobą i działają w rozproszeniu. Narastająca dominacja prawicy miała niestety bardzo niekorzystny wpływ na organizację i świadomość nielicznych środowisk lewicy pozaparlamentarnej (a więc lewicy zwyczajnie, ponieważ trudno SLD czy SdPl nazwać partiami lewicowymi). Wielu działaczy lewicowych, regularnie nieświadomie, buduje swój obraz świata w oparciu o dominujący język. Stąd także w licznych organizacjach anarchistycznych czy socjalistycznych coraz częściej pojawiają się zdumiewające wyrazy sympatii dla PiS-u jako formacji rzekomo uwrażliwionej na problemy biedy i wykluczenia społecznego. Autorytaryzm, homofobia czy antyfeminizm PiS nie przeszkadza niszowym organizacjom lewicowym bronić tej partii jako bliskiej postulatom lewicowym i opierać własne nadzieje na zmianę sytuacji w państwie we wzrośnie jej wpływów. Dyskurs prawicy jest wszechobecny w sferze publicznej i przenika do masowej świadomości. W tym kontekście nie może dziwić rozpowszechniona w sektach lewicowych homofobia czy antyfeminizm, które, co gorsza, są ważną częścią światopoglądu niektórych radykalnych lewicowców. Wielu działaczy anarchistycznych albo trockistowskich przeciwstawia represjonowanych robotników (nadzwyczajnie wyidealizowanych) rzekomo uprzywilejowanym gejom i feministkom (postrzeganych poprzez pryzmat prawicowej ideologii). Geje, zgodnie ze schematem antysemickim, są w tym ujęciu podejrzanie wpływowymi i uprzywilejowanymi ekonomicznie ekscentrykami. Nawet jeśli nie są oni oceniani negatywnie, to regularnie ich walka o fundamentalne prawa obywatelskie jest przedstawiana jako skandal w obliczu sytuacji jedynej ekipy mającej prawa do cierpienia, (a więc pracowników najemnych. Podobnie feministki są ukazywane jako bogate „paniusie”, które nie mają kontaktu z „realnymi” problemami. Elementarne postulaty feministyczne, takie jak chociażby prawo do aborcji na życzenie, dla wielu anarchistów czy komunistów są w najwspanialszym razie „tematem zastępczym”, który zasłania problemy „zwyczajnych” kobiet („zwyczajny człowiek” to bardzo regularnie przywoływana figura znacznej części niszowej lewicy – oczywiście to jest tylko dziwaczna hybryda wymyślona poprzez rewolucyjnych radykałów). Chociażby na tych dwóch przykładach widać, w jak sporym stopniu ideologiczna hegemonia prawicy odzwierciedla się w podejściu do rzeczywistości socjalnej nielicznych kręgów niszy lewicowej. Wspólnie z całością sfery publicznej nawet lewica mająca się za radykalną znacząco skręciła na prawo.

ważną rolę w degradacji pozaparlamentarnej lewicy miał zwrot na prawo, jakiego dokonał SLD. Znikło miejsce dla lewicy w establishmencie, co doprowadziło do jej marginalizacji poza nim. Przy wrogim otoczeniu środowiska lewicowe nie widzą potrzeby, by wchodzić w dialog z dominującym dyskursem i dlatego szczelnie się od niego odgradzają. W dłuższej perspektywie ta strategia mogłaby przynieść pożądany skutek, (a więc doprowadzić do stworzenia alternatywnego języka w sferze publicznej. Niestety jednak przy obecnej intelektualnej, instytucjonalnej i finansowej słabości lewicy konsekwencje jej zamykania się wobec debat prowadzonych w głównym nurcie są katastrofalne. Przewarzająca część nielicznych, lewicowych mediów nie ma żadnego kontaktu z realnymi problemami społecznymi, a stopień alienacji lewicy rośnie wspólnie z jej zadufaniem i przekonaniem, iż tylko ona reprezentuje „;;zwyczajnych ludzi”. Powstają następne mikroskopijne grupki, których założyciele są przekonani, iż jako jedyni reprezentują „lud”, tymczasem w rzeczywistości docierają one jedynie do swoich znajomych i ich otoczenia. Ich członkowie rzadko także podejmują rzetelną analizę sytuacji społeczno-ekonomicznej, tkwiąc w przekonaniu, iż wszelakie dane i statystyki ekonomiczne są arbitralne i nie mówią nic o rzeczywistości. Ewolucja środowisk lewicowych łączy więc dwie, z pozoru sprzeczne ze sobą tendencje. Po pierwsze polska lewica w coraz większym stopniu odzwierciedla myśl panującą, a po drugie jest coraz bardziej odgrodzona od wszelkich realnych problemów socjalnych i skupiona wyłącznie na sobie.

Brak lewicowych pism, stacji telewizyjnych, mocnych ruchów socjalnych, żadnych lewicowych głosów w sferze publicznej doprowadził do narastającego sekciarstwa. Wielu ludzi o lewicowych intuicjach, widząc hegemonię prawicy i broniąc się przed nią, odrywa się od rzeczywistości i całość swojego światopoglądu buduje na podstawie własnych doświadczeń. W rezultacie powstaje eklektyczna wizja świata, zbudowana po części z własnych obserwacji i indywidualnych przemyśleń każdego działacza lewicowego, a po drugie z zapożyczeń od myśli panującej. Stąd u znacznej części lewicy daleko posunięta alienacja i egocentryzm, które częstokroć skutkują szaleństwem.

Jedynym, aczkolwiek coraz słabszym, spoiwem różnego rodzaju lewicowych sekt jest ich relacja do SLD. Mimo stopniowego zamykania się kręgów lewicowych, SLD ciągle odgrywa dla nich istotną rolę jako niekorzystny pkt. odniesienia. Co może zdumiewać, poprzez wielu działaczy lewicy SLD jest znacząco bardziej nielubiane niż PO czy PiS. Niechęć do SLD niektórych ruchów lewicowych jest tak silna, iż regularnie ochoczo przystępują one do czysto personalnych nagonek na Sojusz, inicjowanych co pewien czas poprzez środowiska powiązane z rządem. Nawet krytyka SLD nie ma więc charakteru merytorycznego, a przybiera postać tyleż moralnego, co pustego oburzenia skierowanego przeciwko „bandytom” z SLD (autorzy tego typu sformułowań akcentują w ten sposób własną swoją czystość moralną).

Zadziwiająco silna niechęć do Sojuszu jest także przejawem innego elementu świadomości polskiej lewicy. Otóż jej przedstawiciele nie tylko (słusznie) krytykują SLD za przyjęcie prawicowej ideologii. Odrzucają także oni Sojusz jako scentralizowaną organizację partyjną, która ma swój rozbudowany mechanizm procedur, władz czy ekspertów i której celem jest przejęcie władzy w demokratycznych wyborach. Motywowana regularnie swoją słabością krytyka partii i wyborów umacnia sekciarstwo i słabość polskiej lewicy. Antyinstytucjonalizm i antypartyjność obecna w świadomości wielu działaczy organizacji socjalistycznych i tym bardziej anarchistycznych determinuje pogłębiającą się amatorszczyzną, słabością intelektualną, całkowicie nieuzasadnionym optymizmem i jałowym marzycielstwem. własną niewiedzę i brak gotowości do starcia się z dominującym dyskursem wielu działaczy lewicowych zasłania demonstracyjnym antyintelektualizmem. Z powodu establishmentowi ideolodzy łatwo zbijają nieliczne głosy protestu, gdyż w samej rzeczy regularnie opierają się one na mizernych przesłankach merytorycznych. Niestety nawet w „korespondencyjnych” starciach intelektualnych pomiędzy hegemoniczną prawicą i niszową lewicą regularnie bardziej przekonująco wypada ta pierwsza, gdyż wielu reprezentantom lewicowego marginesu wystarczy bojowy okrzyk „precz z systemem”, który ma przekonać wszelkich wątpiących co do tego, po czyjej stronie jest racja. Rzeczową argumentację sporo niszowych grupek zastępuje anarchistyczno-romantycznym patosem. Budowa sprawnej organizacji partyjnej, zabieganie o własnych, dobrze opłacanych ekspertów i specjalistów czy umiejętność do walki z hegemonią symboliczną prawicy przez obecność w mediach masowego przekazu schodzą na dalszy plan. Są one przeciwstawione „bezpośredniemu działaniu”, co w praktyce zwykle ogranicza się do setki razy śpiewanych piosenek rewolucyjnych, imprez towarzyskich w gronie „prawdziwych” lewicowców czy rozpamiętywania demonstracji, na których posypały się kamienie. Do roli najistotniejszych wydarzeń lewicy urastają rozklejanie plakatów, starcia z policją, kilkunastoosobowe pikiety czy akcje zbierania podpisów, o których nikt nie wie. U podstaw tego podejścia stoi mit autentycznego rewolucjonisty, który już wkrótce porwie setki tys. ludzi. Stąd także na niewielkich demonstracjach regularnie można wysłuchać żarliwych wystąpień wielu lewicowych przywódców, którzy z rozpalonymi oczyma wieszczą nadejście ogólnopolskiej rewolucji. Ma to być nowy sposób uprawiania polityki, rzekomo bliższy „zwykłemu człowiekowi”. W czasie gdy przewarzająca część ludzi, słysząc namiętne wystąpienia trockistowskich czy anarchistycznych przywódcaów, popukałaby się w czoło lub odeszłoby z przestrachem, umacniając się w przekonaniu, iż nie ma alternatywy wobec SLD na lewicy.

W ten sposób środowiska lewicowe same się marginalizują, poświęcając masę czasu i energii na akcje, które nie mają szans dotrzeć do masowej świadomości i nie prowadzą do żadnych zmian. Działacze lewicy nie zauważają, iż regularnie mogliby bardziej wpłynąć na rzeczywistość, pokazując czynniki odpowiedzialne za masowe ubóstwo i metody walki z nim niż organizując 10 piętnastoosobowych pikiet na rzecz jednej pokrzywdzonej rodziny (co i tak zwykle nie wymienia jej sytuacji) czy dając się złapać policji na 50-osobowej demonstracji. Generalnie wśród środowisk anarchistycznych i socjalistycznych dominuje orientacja na wąsko pojmowane działanie, które przeciwstawiane jest rzekomo „abstrakcyjnej” teorii. Lewica w ten sposób oddaje walkowerem władzę w debacie publicznej i pomija fakt, iż bez własnego języka jej aktywność będzie pojmowana jako „skrajna”, „awanturnicza” czy „utopijna”. by działalność na rzecz pomocy represjonowanym grupom miała ważne skutki socjalne, to społeczeństwo musi ją doceniać i utożsamiać się z nią, tak by protest mógł osiągnąć masowy wielkość i doprowadzić do zmiany układu sił. jeśli jednak prawica narzuca miary tego, co jest sensowne i sprawiedliwe, a co godne potępienia, to lewica nie może liczyć na efekt. Nawet gdyż jej w najwyższym stopniu chwalebna praktyka zostanie ośmieszona w świadomości socjalnej. Hegemonia symboliczna znaczy w pierwszej kolejności umiejętność do nadawania poszczególnym wydarzeniom sensu, czego wielu lewicowców zdaje się nie widzieć. Wydaje im się, iż na przykład publiczne nawoływanie do rewolucji lub pochwała użycia przemocy wobec przedstawicieli władz są zwyczajnie słuszne i nie trzeba ich uzasadniać. Nie zauważają oni, iż tego typu postulaty, gdyby dotarły do świadomości większości Polaków, zostałyby raczej uznane za przejaw choroby psychicznej niż zapowiedź powszechnego wyzwolenia.

by więc definicja rewolucji, czy nawet socjalizmu zyskało jakikolwiek odzew w społeczeństwie, to na początku musiałaby zostać podważona hegemonia symboliczna prawicy. Wszystkie sondaże opinii publicznej pokazują, iż przewarzająca część polskiego społeczeństwa ma egalitarne intuicje i zarazem nie ufa następnym ekipom rządzącym. Nie znaczy to jednak, iż Polacy pragną rewolucji socjalistycznej czy nawet reform prosocjalnych. Niezadowolenie socjalne i masowa nędza mogą stać się powodem masowych protestów socjalnych i z powodu doprowadzić do zmiany mechanizmu społecznego na bardziej sprawiedliwy. Niestety jednak anomia socjalna częściej prowadzi do kryzysu demokracji i rozpowszechniania się postaw autorytarnych. Hegemonia prawicy sprawia, iż ludzie zamiast wychodzić na ulicę i wyrażać gniew wobec państwa czy pracodawców, kanalizują własne niezadowolenie w niechęci do Żydów, „układu postkomunistycznego”, „agentów” czy gejów. Sama aktywizacja społeczeństwa nie musiałaby więc wiązać się z powstaniem ruchu emancypacyjnego, a w obecnej sytuacji raczej umocniłaby aktualny układ sił. > by egalitarne intuicje Polaków mogły przerodzić się w postępowy ruch socjalny, uprzednio lewicowe postulaty i argumenty musiałyby przebić się do masowej świadomości. Dlatego tak pilną potrzebą lewicy jest budowanie poprzez nią ośrodków intelektualnych i przebicie się do masowej opinii publicznej.

Ciekawe, iż ta pogarda dla wiedzy, kultury czy mediów własne źródło ma w największym wrogu polskiej lewicy, (a więc SLD. Konsekwentnemu skrętowi na prawo całych polskich elit towarzyszyła od początku transformacji defensywna postawa SLD na obszarze aktywności artystycznej czy intelektualnej. Środowiska socjaldemokratyczne już najpierw przemian ustrojowych wycofały się z uczestnictwa w tworzeniu kultury i oddały ją pod kuratelę konserwatywnych elit związanych z Solidarnością. Znaczna część niszowej lewicy niejako dziedziczy po SLD tę pogardę dla wiedzy i nauki.

W obecnej sytuacji polska lewica jest ((nadzwyczajnie słaba i pozbawiona perspektyw na odegranie istotnej roli w życiu społecznym. SLD tak bardzo skręcił na prawo, iż nawet jego krytyka ultraprawicowego rządu jest zwykle czysto personalna, a niekiedy także dokonywana z pozycji neoliberalnych. wspólnie z tym zwrotem SLD pozaparlamentarna lewica zamknęła się w sobie i aktualnie nie odgrywa już prawie żadnej roli na scenie politycznej. Czy więc są jakieś szanse na odbudowę silnego środowiska lewicowego w najbliższych latach? Nie ma sensu stawianie jednoznacznie negatywnych diagnoz i szerzenie czarnowidztwa, niemniej jednak, > by cokolwiek się zmieniło, w świadomości działaczy polskiej lewicy musiałyby nastąpić radykalne zmiany. w pierwszej kolejności nieliczne kręgi lewicowe musiałyby porzucić anarchistyczno-romantyczny patos. Powinny zrezygnować z mrzonek, iż tylko one są prawdziwymi reprezentantami ludu ( aczkolwiek lud jeszcze tego nie wie), iż za rok będzie ich setki tys., iż droga do budowy „prawdziwej” lewicy biegnie poza mediami czy parlamentem i w opozycji do nich, iż kapitał i infrastruktura partyjna to domena „burżuazyjnych partii”. Lewica powinna porzucić mit, iż zmieni świat klejeniem plakatów, śpiewaniem piosenek i organizowaniem kilkunastoosobowych pikiet. Rewolucyjne podniecenie pozbawione argumentów i siły politycznej prędko się marnuje, a z perspektywy czasu okazuje się zabawnym kaprysem młodości. Poprzestanie na nim jest z kolei świetną receptą na wariactwo albo zamkniętą w sobie megalomanię. Lewica powinna zabrać się za budowę własnych mediów, powoływania swoich centrów badawczych i wreszcie tworzenie profesjonalnej partii, która prowadzi szkolenia, warsztaty i narady, ma swoich ekspertów i etatowych pracowników. Przy aktualnych środkach to jest oczywiście niewiele prawdopodobne, jednak póki co na lewicy nawet nie widać woli dokonania kroku w tym kierunku. jeśli aktualny trend się utrzyma, dominacja prawicy jeszcze się umocni, a lewica w poczuciu zadowolenia i dobrze wykonanej misji pogrąży się w kompletnym niebycie.
  • Dodano:
  • Autor: