bezprawne przetrzymanie co to jest
Definicja: pojazd słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy .Bezprawne przetrzymanie pasażera w autobusie

Słownik: Należy zmodyfikować przepisy zabraniające kierowcom otwieranie drzwi między przystankami (w przypadkach awaryjnych), by pasażerowie mogli opuścić pojazd.
Definicja:



8 czerwca 2007 przybył na Wybrzeże prezydent największego mocarstwa - George W. Bush ze Stanów Zjednoczonych. Trakt biegnący poprzez Gdynię został potraktowany rezerwowo, lecz i to wywołało utrudnienia tak dla kierowców indywidualnych, jak i masowych. Linia autobusowa ze Stoczni "Gdynia" na Płytę Redłowską została poprowadzona z ominięciem ul. Władysława IV. Nareszcie takie drobne utrudnienia w ramach przyjaźni polsko-amerykańskiej można jakoś przeżyć.

lecz dlaczego Polacy nie wykazują zrozumienia w przypadkach niestandardowych? Autobus zmierzający w kierunku Redłowa jechał ul. Świętojańską i skręcał (jak inne w tym rejonie) w lewo, w Aleję Marszałka Piłsudskiego. Po ruszeniu z przystanku zlokalizowanego przy urzędzie miejskim, pojazd zaczął wspinać się ulicą Legionów i kiedy pasażerowie zamierzali wysiąść na przystanku przy ośrodku zdrowia (za szczytem wzniesienia), kierowca wypatrywał tymczasowego przystanku z prawej strony jezdni. Niby logicznie -autobus ma drzwi z prawej strony, to trudno stawać na przystankach usytuowanych z lewej strony jadącego autobusu. > lecz mógłby stanąć w okolicach stałego przystanku? Mógłby, gdyby nie powoływał się na regulaminy.

Kierowca twierdził, iż nie może zatrzymać się w nieprzeznaczonych do tego miejscach. I na nic prośby starszych ludzi, którzy chcieli wysiąść niedaleko domostw, na nic młodszych, którzy byli umówieni na spotkania. Dowódca wozu stwierdził, iż przecież będzie wracać tą samą trasą (zatem niech ludziska sobie pojadą na pętlę i za kilkanaście min. będą... ponownie w tym samym miejscu). I nic to, iż autobus stał na czerwonych światłach przed skrzyżowaniem z ul. Kopernika, nic to, iż "wieki całe" wlókł się ulicą Legionów do ulicy Redłowskiej stając co kilkadziesiąt metrów na skutek zakorkowania tej trasy na skutek objazdu. Tak jadąc nie zatrzymał się również przy szkole, przy której zlokalizowany jest następny stały przystanek ( > lecz oczywiście znowu z lewej strony!). Na nic ponowne prośby. Gdyż po godz. 16 była upalna pogoda, a autobus nie ma klimatyzacji, przeto pasażerowie skazani na stanie w ulicznym korku, zostali zmuszeni poprzez jedną osobę do niemal półgodzinnej dłuższej jazdy w rozgrzanym stalowym pudle karoserii.

Ludzie ci nie mogli zrozumieć uporu kierowcy, który mógłby na zasadzie wyjątkowej sytuacji wypuścić ich, a to przy stałych przystankach (z lewej strony), a to nawet w czasie stania w korku. Pasażerowie byliby wdzięczni kierowcy, a wizytę Busha wspominaliby życzliwie poprzez pryzmat sympatycznego potraktowania ich poprzez przyjaznego pracownika komunikacji miejskiej. Co ciekawe, tymczasowy przystanek zlokalizowano przy izbie wytrzeźwień, a przecież kiedy wstępowaliśmy do UE, powszechna była opinia, iż owe przybytki będą zamknięte...

Pracownik spółki przewozowej był w wieku, który uprawniał go do czynnego wspominania czasów Gomułki, Gierka, czy Jaruzelskiego. A do tego mieszka i pracuje w Gdyni, w mieście symbolu (Eugeniusz Kwiatkowski, protest stoczniowców na Wybrzeżu 1970) i cóż wyniósł z tej lekcji historii? iż należy przestrzegać przepisów za wszelaką cenę? iż w niecodziennej sytuacji nie potrafi podjąć ludzkiej decyzji? Ponieważ przystanku nie ustawiono? A gdyby autobus się zapalił, to również rozglądałby się za przystankiem? A może pożar to przypadek jednak wyjątkowa, a zmiana trasy i przestawienie przystanków to przypadek typowa? Nie można w czasie upałów podejmować odważnych rozwiązań przyjaznych pasażerom? Co grozi kierowcy za wypuszczenie pasażerów poza przystankami? Kto miałby go ukarać? Policja, która miała wiele ważniejsze zadania, czy zwierzchnicy, którym zależy na utrzymywaniu dobrego wizerunku spółki? Tabakiera jest do nosa, czy odwrotnie?

Kierowca każdego dnia jest bombardowany informacjami o idiotycznych decyzjach polityków i urzędników, na pewno rozmawia o tym z kolegami i w gronie rodzinnym, więcej - z pewnością wespół ciągną łacha na potęgę z wymienionych pacanów, ( > lecz na fotelu wozipasażera jest niczym rosyjski car - nic go gawiedź nie obchodzi! Zapomina o krytyce wobec urzędników, zapomina o chrześcijańskim nakazie pomocy dla bliźniego, zapomina o zawodowym wymogu świadczenia usług zgodnych z oczekiwaniami wiezionego towaru.

Gdyby towar był oznakowany kieliszkiem, to na wertepach zwalniałby, by go nie uszkodzić, gdyby wiózł w skwar zwierzęta, to od czasu do czasu podawałby im wodę, ( > lecz wiózł tylko... ludzi.

Niestety, jeżeli ktoś sądzi, iż Polacy, a w szczególności mieszkańcy nowoczesnego miasta, to ludzie z szerokimi horyzontami... Oto trzy tygodnie temu świat dowiedział się, iż pewna emerytowana prawniczka, która przekazała własną nagrodę (ponad 20 tys. zł) biednym mieszkańcom Łodzi, jest zmuszana poprzez urzędników skarbówki do zapłacenia kilkutysięcznego podatku. I mimo możliwości załatwienia sprawy w elegancki a godny sposób, mimo sądowej wykładni, tacy Polacy kompromitują nas w świecie. Przecież świat śmieje się z takich tumanów i (niestety) z ich narodów. A ci, co zastanawiają się, czy pozostać w państwie i budować drugą Japonię, to pakują walizy śmiejąc się ze słowiańskiej durnoty. Bareja, gdyby dzisiaj żył i realizował filmy, to powstawałyby obrazy pokazujące znacząco większe głupoty niż talerze przykręcane do barowych stolików (co zresztą było nieprawdą i co niesłusznie nas ośmieszało w świecie!).

No i najważniejsza sprawa, do rozpatrzenia poprzez prawników, a nawet poprzez Rzecznika Prawa Obywatelskich - czy tymczasowe przetrzymanie pasażerów w pojeździe wbrew ich woli jest zgodne z prawem? Nie wyobrażam sobie, by kierowca odmówił otwarcia drzwi w wypadku przymusowego stania w korkach w czasie upału, a jednak to nagminna praktyka. Kilka lat temu autobus został zablokowany poprzez manewrującą ciężarówkę kilkadziesiąt metrów przed przystankiem i kierowca odmówił wypuszczenia pasażerów powołując się na regulaminy (trwało to parę min., również w czasie upałów). Nareszcie dojdzie do przypadku, kiedy sfrustrowany a uwięziony pasażer rozbije szybę w czasie klaustrofobicznego ataku ( na skutek lejącego się żaru) i zostanie uniewinniony poprzez sąd, który działanie kierowcy uzna za niebezpieczne dla zdrowia. A jeżeli przy tym ktoś odniesie obrażenia, to spółka komunikacyjna zapłaci wysokie odszkodowania.

Zatem w miarę prosta kwestia - regulaminy należy zmienić na bardziej przyjazne dla użytkowników pojazdów publicznych. Tym prostsza, iż trzy strony sporu są zgodne (a to bardzo rzadki sytuacja w Polsce!) - pasażer (nie chce być traktowany jak niemy worek ziemniaków), kierowca (chce otworzyć drzwi, ( > lecz regulaminy mu zabraniają), spółka przewozowa (marzy o świetnej opinii swojej klienteli).

Obywatel płaci za przejazd i wymaga rozsądnego traktowania. w wypadku nadzwyczajnej kierowca powinien umożliwić wyjście pasażerowi, jeżeli ten zgłasza taką propozycję. Pasażer kupując bilet umawia się z przewoźnikiem, iż zostanie bezpiecznie i możliwie niezwłocznie dowieziony do zaplanowanego miejsca. jeżeli pojazd napotyka po drodze na mniej albo bardziej nieprzewidziane kłopoty, to pasażer ma prawo do odstąpienia od umowy. Przecież nie zapłacił za stanie kwadransami w korkach, zatem ma prawo wysiąść w dowolnym a bezpiecznym miejscu. Inną sprawą jest zwrot za niewykorzystany bilet, gdyż można uznać, iż przewarzająca część drogowych kłopotów jest niezależna od przewoźnika (i w takiej sytuacji pasażer funduje gratisa spółce). Do sytuacji awaryjnych można zaliczyć - wypadek drogowy, pożar wozu albo mniejszy techniczny problem podtopienia jezdni, napad na autobus albo rozbój wewnątrz pojazdu, zasłabnięcie pasażera, objazdy, blokady w czasie socjalnych protestów, przewrócone drzewa, korki komunikacyjne, a nawet nieprzewidziany postój w czasie upału i powiązane z tym zgłoszenie pogorszenia się samopoczucia pasażera.

Przy okazji inna kontrowersyjna przypadek, która była omawiana poprzez internetowych dyskutantów wzbudzając rozmaite emocje. Na przystanku "na żądanie" oczekuje kilku pasażerów. Zza zakrętu wyłania się autobus i majestatycznie pnie się w górę zmieniając biegi. Oczekujące osoby zmierzają pewnym krokiem od przystanku do krawędzi jezdni, by skorzystać z usług pojazdu, jednak żaden z nich w sposób regulaminowy (uniesienie kończyny górnej) nie sygnalizuje zatrzymania wozu. Kierowca wprawdzie precyzyjnie widzi parometrowe podejście potencjalnych klientów (innych osób o tak wczesnej porze
nie było na trotuarze), jednak nie widzi gestu wymaganego przepisami i... nie zatrzymuje się, dając stosowną nauczkę właścicielom biletów miesięcznych. Nareszcie nie wystarczy zapłacić za przejazd - również nie należy dumać o niebieskich migdałach.

Czy opisaną sytuację można uznać za przyjazną wobec klienta? Czy tak wygląda europejski poziom świadczonych usług? Do przepisu spółek komunikacyjnych należy dopisać "Klient - nasz pan" (i to hasło umieścić w okolicy zakazu palenia czy rozmawiania w czasie jazdy); w domyśle - wieziemy pasażera w przyjazny sposób, by mile wspominał współpracę z nami i by innym polecał nasze usługi, a nie "pasażer jest towarem do przewiezienia na mojej linii".

A może kierowcom nie zależy na byciu uprzejmym, na sympatycznym wykonywaniu swojej pracy? Może są rozgoryczeni niskimi zarobkami i mają w równie niskim poważaniu pasażerów, dzięki którym mają pracę? Może zazdroszczą swoim kolegom, którzy wyjechali za granicę? O, tam to byliby uprzejmi, ( > lecz w Polsce? W imię czego?



W internecie krążą opowiastki o pewnym kierowcy o dobrym sercu, który między przystankami (( na skutek korków) uprzejmie otworzył drzwi proszącej osobie. Ta osoba w czasie wysiadania (podobno - należy sprawdzić tego typu sensację) złamała kończynę i podała firmę do sądu. Konsekwencje dla kierowcy były opłakane i teraz żaden polski kierownik pojazdu nie chce być uprzejmy.

Proszę Państwa, poprzez tysiące lat nie zatrzyma się żaden autobus między przystankami,
gdyż poprzez wieki kierowcy będą sobie przekazywać legendę o takim jednym z nich, który okazał miłosierdzie i otrzymał po premii. Synowie i córki (a kandydaci na kontynuatorów zawodowych pasji) tych kierowców, będą ową opowieść ssać z mlekiem matki. Nawet spółki odpisując na omawianą propozycję przywołują ów sytuacja...

A wystarczyłaby drobna zmiana w regulaminach, na przykład "Na prośbę pasażera i na jego odpowiedzialność, w przypadkach awaryjnych, kierowca ma prawo otworzyć drzwi po uprzednim zwróceniu uwagi na niebezpieczeństwa". Oczywiście, iż nie powinien otworzyć na lewym pasie, kiedy po prawej stronie mkną samochody. Zdarza się, iż kierowcy otwierają drzwi swoim kolegom, ( > lecz co wolno wojewodzie... Czekamy na sprawę, kiedy połamany kumpel odda sprawę do sądu.


jeżeli autobus nadjechałby na przystanek przed rozkładowym czasem, a pasażer podbiegając połamałby sobie kończynę lub zbił kosztowną porcelanową wazę, to kierowca miałby podobne kłopoty? Następna otwarta (jak to złamanie) kwestia. Czy można ją rozstrzygnąć przed zaistnieniem takiego przypadku? by kierowcy wiedzieli, czym grozi
przedwczesny odjazd z przystanku, a nie dopiero po wypadku zasłanialiby się niewiedzą?


Art. 31.1. Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
Art. 31.2. Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
Art. 31.3. Ograniczenia w dziedzinie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są niezbędne w demokratycznym kraju dla jego bezpieczeństwa albo porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, lub wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.



Czy na podstawie powyższych artykułów Konstytucji 1997 można żądać zmiany przepisów niższej rangi, a dotyczących przewozu pasażerów środkami komunikacji masowej, w szczególności miejskimi autobusami? Obywatel nie może być przetrzymywany w jakimkolwiek miejscu bez jego zgody, chyba iż to jest niezbędne dla jego bezpieczeństwa, jednak ograniczenia nie mogą naruszać istoty wolności. Odjazd pojazdu przed planowanym terminem i zamknięcie drzwi przed nadbiegającym potencjalnym klientem również należy zinterpretować jako zamach na jego wolność i jako wymuszenie na obywatelu niezamierzonego zachowania.



Polscy prawnicy dużo czasu i energii poświęcają zjawiskom dość wyszukanym, a mało poświęcają uwagi rozstrzygnięciu spraw interesujących miliony rodaków - spraw codziennych i decyzyjnych o komforcie ich zwykłego życia.

  • Dodano:
  • Autor: