spostponowany rencta rekordzta co to jest
Definicja: Czy jest coś jeszcze w stanie Państwa zbulwersować w nowej rzeczywistości słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Spostponowany rencista-rekordzista

Słownik: Czy jest coś jeszcze w stanie Państwa zbulwersować w nowej rzeczywistości?
Definicja:

W Warszawie toczy się szokujący mechanizm. 61-latek (mgr fizyki teoretycznej, rencista stanu wolnego) żąda od pewnej spółki (sic!) 15 tys. zł zadośćuczynienia za pokazanie jego twarzy w filmie z bicia (sic!) "seksualnego rekordu świata". Fizyk był przekonany, iż na filmie będzie widać owszem wszystko, jednak nie jego naukowe
oblicze, lecz spotkała go nieprzyjemna niespodzianka... Zapewniano go (tak zrozumiał), iż będą maseczki, ochraniacze czy coś takiego. Pewnie myślał o twarzy, jednak to były... naczłonne gumiaczki, a więc osłonki na męskie gwoździe programu (inaczej "clou"), aczkolwiek nie tak ostre jak prawdziwe.
W marcu sąd obejrzy video rejestrowany w czasie tego kulturalnego - wręcz (ob)scenicznego - wydarzenia. Chyba nikt ze składu sędziowskiego nie będzie kombinował tego dnia z urlopem (choćby zaległym zeszłorocznym, który trzeba w marcu definitywnie rozliczyć) czy z chorobą (choćby zawodową). Każdy pracownik ma prawo do paru ciekawych dni w swej pracy, takich do zapamiętania na całe życie i do opowiadania (no, może nie wnukom) w czasie imienin...
Teoretyk twierdzi, iż są w życiu pewne krępujące sytuacje i iż istnieje granica dobrego smaku. Okazuje się, iż panie jednak nie były niczym krepowane (jakichkolwiek więzów i tyleż hamulców) i biły (sic!) rekord tyleż dobrowolnie, co entuzjastycznie. Jeżeli komuś nie było w smak, to mógł poprosić o czekoladowe osłonki, by zmysł ten oszukać.
Rencista (jak twierdzi) przygotowywał się do odbycia relacji (co również sfilmowano, o co ma również pretensje), ale nigdy niepomyślałby, iż będzie musiał przygotowywać się do odbycia szeregu sądowych spotkań, które go jednak wprowadzają (a przecież nie takie on rzeczy wprowadzał) w głęboki stan zażenowania (sic!).
Przedstawiciel spółki przyznaje, iż wprawdzie widać twarz zawodnika (sic!), lecz jest trudno rozpoznawalna. Najprawdopodobniej mieszanina intelektualnej resztki wstydu (na tle emerytalnej facjaty) i fizyki teoretycznej i zmęczenia fizyka fizyką praktyczną w czasie erotycznego pastwienia się nad trzema damami (da mi czy nie da mi?), zmieniło imaż przedstawiciela polskiej edukacji nie do poznania.
Pornografia nie jest zdefiniowana w polskim prawie. Za każdym wspólnie to, co nią jest, ustala biegły. Ostatnio jest głośno o projekcie wprowadzającym karalność wszelkiej pornografii. Odpowiedni projekt poselskiego autorstwa (Marian Piłka) wpłynął już do Sejmu, zatem piłka jest teraz pośród posłów.
Gdyby ktoś złośliwe nam w(y)tykał, iż nie mamy większego wkładu w światowe dziedzictwo kulturalne, to nasz rodak jest dowodem, iż wkład mamy, aczkolwiek dziedzic(tw)a już z niego nie będzie... Polska Akademia Nauk (PAN) ze wstydu zmieni nazwę na PANI? Polska Akademia Nauk Inicjalnych?
A przy okazji - 6 lat temu skomentowałem artykuł "Laska w koronie" (Głos Wybrzeża, 16 lutego 2001). Wówczas stawał w sromki (szranki?) 55-letni (wówczas najstarszy) również nauczyciel fizyki i matematyki (z Krakowa). Nauczyciele tak narzekają na cudze dzieci, lecz werwa z ich nauczania przechodzi im (poza salą lekcyjną) w pozorowaną prokreację (ów ostry belfer zwierzył się - "będę do niej chodził, dopóki mi pozwolą"). Do zawodów (sic!) zgłosiło się ponad 300 panów, lecz zakwalifikowano tylko 45, co znaczy, iż przewarzająca część rencistów to diabły wcielone, lecz dopiero w niedwuznacznych przypadkach. Jak oni to robią, iż w czasie "zawodów" mają nazbyt powłóczyste spojrzenia kierowane ku żywiołowym horyzontalnie położonym laskom, zaś człapiąc do zusowskich orzeczników mają ledwo powłóczyste kroki wspomagane wertykalnie ściskanymi metalowymi laskami?


Oto ten tekst (z niewielkimi zmianami) pt. Rekordowa Laska -
Najwybitniejsze (najpierw 2001 roku) było bicie (cokolwiek to nie oznacza) rekordu w obcowaniu w czasie festiwalu i targów erotycznych EROTICON 2001. Ustanowiła go niejaka panna Kasia Laska, którą zgłębiło 167 zwisów (może jednak sztywniaków?) męskich (nie mylić z krawatami - wszak nie krochmalem sztywnione...), w tym tylko jeden (ostatni) plastykowy, na chłodny deser, pewnie jako sanitarno-dezynfekujący wycior (przyrząd o
budowie podłużnej, elastyczny bądź sztywny o zmiennym przekroju poprzecznym; zazwyczaj skończony z jednej strony otuliną czyszczącą, służący w rusznikarstwie bądź w kominiarstwie). Toż sama Mes(s)alina nie była aż taka wy(je)bitna...
Z wrażenia publicysta dał podtytuł "nie nasycona" zapominając o nowych wytycznych RJP pisownia już łączna). Na imprezie był również znakomity redaktor Z. Broniarek, który stwierdził - "Podoba mi się. Ponieważ można było spodziewać się, iż ludzie będą napaleni, a wszystko dzieje się w ramach przyzwoitości".
Inną wy(je)bitną indywidualnością był niejaki pan Maciej, który (jak się przechwala na łamach nieistniejącej już gazety) aż 15 razy (wiadomość dla programu "Nie do wiary") zbliżał się do aktorki. Cóż za nowe znaczenia znanych słów - "zbliżać się" i "aktorka"... Chłopak (jak zapewniają dziennikarze sprawozdawcy) był wyraźnie zadowolony - "Nie uważam, tak aby to było walenie w dechę. Raczej... w ciasto. Gdyby jednak pracowała w burdelu i musiałbym za nią zapłacić, to bym się na nią nie zdecydował". Zauważmy - "nie zapłacić za coś", a "zapłacić za kogoś". Gdyż były to modne ostatnio gratisy, przeto nie można mówić o handlu żywym towarem... Nareszcie handluje się również sportowcami, a nie słyszałem, by ONZ walczył z tym niecnym procederem...

  • Dodano:
  • Autor: