rozważania holly czasach co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy rozważania o holly - czasach współczesnych

Słownik: martwica spowodowana nadmiarem miłości brzmieć może niewyobrażalnie, w hollyświecie wszystko jednak jest możliwe
Definicja: Czy świat bez miłości rzeczywiście byłby światem martwym?




Powoli zbliża się do okna. Jej zawahanie i niepewność słuszności realizowanych czynności wprawny obserwator wyczułby w delikatnym drżeniu powiek, jednak wy, jako osoby zupełnie jej obce, moglibyście fakt ten kompletnie pominąć. Jedyne, co prześwituje poprzez cienką, organtynową taflę firanki to jarzeniowe światło ulicznej latarni. Jest noc i próżno szukać na ulicy żywego ducha. Wszyscy zdają się buszować w swoich własnych sennych niebach. Wszyscy, oprócz niej, wystraszonej, stojącej w oknie, o szybach tak przeraźliwie nieprzejrzystych, iż idealnie odbijających, spływające powoli po jej bladych policzkach, łzy. Ona właśnie zapamiętuje świat w jego rzeczywistej postaci, to oznacza bez fałszu, obłudy, drobiazgowości – bez żywego ducha , a tym bardziej człowieka.



Świat bez miłości to świat cudowny.



Ileż to razy podobne słowa padały z ust odchodzących od zmysłów kochanek, zrozpaczonych żon, które, w chwilach absolutnej desperacji, w tym właśnie znajdowały ukojenie dla swoich, po raz następny wystawionych na próbę, serc. Niemądre, miłość utożsamiały z czymś więcej niż jednym słowem, dwoma sylabami, czy sześcioma literami. Omotane współczesną ‘pasją kochania’ doszukiwały się w niej czegoś więcej, co śmiały określać mianem ‘prawdziwości’! Doprawdy żałosne i godne publicznej pogardy są tego typu herezje. Nie ma gdyż na świecie dwóch wyrazów bardziej sobie przeciwstawnych niż miłość i realizm, będących ze sobą w stosunku nie tyle jak pies z kotem, co bardziej jak detrytus z pożerającą go pierścienicą – zwierzęciem generalnie pożytecznym, lecz właśnie dlatego, iż niniejsze roślinne szczątki POŻERA. Kochanie także pożera. Jest, co gorsza, na tyle zachłanne, iż nie zadowala się jedynie sercem. Ot organ jak każdy inny – dwie komory, dwa przedsionki, zastawki, i inne drobiazgi, można aby w sumie w imię uczucia poświęcić, tylko iż ono chce nieustannie więcej. Po fazie mieśniowej przechodzi w nerwową, ogarniając umysł. Oto i etap w najwyższym stopniu niemiła nie tyle dla ofiary, co dla otoczenia. Ono jest gdyż świadkiem upadku istoty, co gorsza, świadkiem biernym. Widzi człowieka konającego i do tego przekonanego o wyższości swej śmierci nad innymi, widzącymi sedno poświęcenia w tak zwanym pełniejszym życiu. Na koniec, nie doczekawszy go, umiera. I koniec. Zgasło: następne życie, następne serce, następne pragnienie, następna dusza, następny, mały, jednoosobowy świat. Podsumowując, czy bardziej europejsko ‘to sum up’, to nie brak miłości zabija świat, to jego nadmiar jest powodem rychłego końca ludzkiej cywilizacji!



W maleńkiej róży kochał się, książę na jednej z wielu gwiazd(…) – dla jednych to tylko słowa rzewnej piosenki Kasi Sobczak na bazie powieści Antonie de Saint-Exupery’ego, dla drugich zaś cała filozofia życia. Kochanie na wyłączność od zawsze frapowało filozofów. Trudno gdyż uwierzyć własnym oczom, gdy dziecko w sklepie pełnym najcudowniejszych zabawek chce tylko jedną, na całe życie. W odniesieniu do życia może to zabrzmieć brutalnie, lecz wydaje mi się, iż z biegiem czasu ( a przy okazji i wzrostem parametru rozwodów jako doskonałego indykatora niestałości ludzkich decyzji) miłość traktuje się jak takie właśnie zakupy, a własną potencjalną ‘drugą połowę’ jak wybraną zabawkę. Mały Książę uczył nas czegoś innego. Nigdy nie zwątpił w własne uczucie do kosmicznego kwiatu, nigdy, mimo sytuacji trudnych, nie przestał jej pielęgnować, nigdy, nawet tysiące kilometrów dalej, nie przestał o niej myśleć. Mówimy dzisiaj, iż partner powinien być najwspanialszym przyjacielem. W odniesieniu chociażby do małego pana planetki B-612, uznać to można za degradację pozycji Róży! Miłość to przecież wedle filozofią bohatera znacząco więcej niż przyjaźń, co idealnie uwydatnia się po przeanalizowaniu stosunku pomiędzy nim a lisem i nim a jego Miłością. Książkę tę uważam za ulubioną pomiędzy innymi z racji na następną scenę w ziemskim ogrodzie. W im późniejszym wieku czytałam te fragmenty tym bardziej nasuwało mi się na myśl porównanie go do zbioru ziemskich rozkoszy, potencjalnych ‘zachwiewaczy’ uczuciowej równowagi człowieka w wieku średnim, wystawienie na próbę uczucia lecz i serca. Próba ta jest o tyle specyficzna, iż nie bazuje jedynie na, powiedzmy wytrąceniu srebrzystego osadu jak w chemicznej próbie Tollensa, lecz na złamaniu całej bazy filozofii miłości małego bohatera. Oto, widząc ogród pełen róż znacząco piękniejszych od jego własnej, może on zwątpić w sedno tęsknoty, więzi, poczucia obowiązku, przywiązania i innych składowych miłości… lecz nie poddaje się. Wierzy w to, co jest fundamentem jego dotychczasowego światopoglądu, ufa sercu i zwycięża nie bacząc na trudy powrotu w niebiańskie sfery. Ciekawe, iż w rzeczywistości autor podobną batalię w fizycznym sensie przegrał. Sam, wyruszając na front nigdy nie powrócił do swojej żony – pierwowzoru kwiatu, o której zawsze pisał, iż z racji na swą delikatność wymaga szczególnej opieki. Wskazywałoby to na odległość jaka, niestety, od zawsze dzieliła i dzieli nadal literacką utopię od rzeczywistości, a odwracając sytuację można powiedzieć, iż miłość poprzez nie uratowanie Exuperego przyczyniła się w pewnym sensie do jego śmierci… być może bez niej aby nie zginął np. nie zamyśliwszy się w kokpicie swojego pocztowego samolotu które opisuje dość wnikliwie chociażby w utworze Poczta na południe.



Miłość to nie pluszowy miś … a więc o małych prezentach i znalezionych paragonach


Zespół Happysad śpiewa, iż Miłość to nie pluszowy miś, ani kwiaty (…)to żaden video w żadnym kinie, ani róże, ani całusy małe duże, lecz miłość to kiedy jedno spada w dół, a drugie ciągnie je ku górze… Miłość nie jest zatem tworem idealnym, wznoszącym człowieka ku niebiańskim rozkoszom i spłycającym się do i żyli długo i szczęśliwie. To coś wiele bardziej skomplikowanego i, co znacząco trudniejsze do definicje w dzisiejszych czasach, wiele bardziej zobowiązującego. Miłość to najkrócej wzajemność na każdej niemal płaszczyźnie codzienności i niecodzienności, powszechności i niezwykłości.
Fakt, iż ludzie zapominają o tym niuansie zapisanym drobnym druczkiem w pakcie dwóch serc i dusz, ‘zrzucić’ można na wszechobecną kulturę ‘holly’ bynajmniej nie w znaczeniu ‘świętą’. Przewarzająca część hollywoodzkich dzieł filmowych kończy się niestety prostym lecz nieskończenie fałszywym the end[.] , gdzie najstraszniejsza jest właśnie ta kropka sugerująca następstwo oczywistego szczęścia metamerycznie powtarzającego się w dalszym, pozafabularnym, życiu bohaterów, niezależnie od napotkanych w życiu trudności, których w hollyżyciu, co warto podkreślić, zwyczajnie nie ma. Takson ‘problem’ pojawia się dopiero w kontraście z rzeczywistością, śledzoną bacznie w wielkonakładowych tabloidach donoszących o sto dwudziestym pierwszym ślubie znanej aktorki i jej sto dwudziestym trzecim rozwodzie dwa miesiące potem. W tym ujęciu to miłość (a co najmniej jej pierwsze stadium) wiedzie do rozwodu ponieważ, gdyby nie ono, nie doszłoby w większości przypadków do ślubu, a zatem i rozczarowania.


Weronika postanawia umrzeć … jako jedna, lecz niezaprzeczalna antyteza tego , iż miłość prowadzi do śmierci


Paulo Coelho jest, moim zdaniem, mistrzem w nazywaniu tego, co wydaje się niemożliwe do ustalenia. Zarówno w Zahirze jak i w Weronika postanawia umrzeć, idealnie przedstawia istotę miłości i zaprzecza wszystkiemu temu, co po przeczytaniu romantycznych wywodów, wydawałoby się oczywiste. Werter cierpiał na skutek nieszczęśliwej miłości, Romeo i Julia odnaleźli uczucie lecz dopiero po drugiej stronie nieskończoności, bohater Cienia Wiatru kochał bez wzajemności, Emma nieświadomie… u wszystkich uczucie to tożsame było z mniejszą albo większą katastrofą. Bohaterka powieści Coelho jest zupełnie wywróconym wzorcem, służącym do demonstracji roli miłości w życiu, być może dlatego, , iż nie to jest jedyny cel tego przekazu. Zaczyna ona od bujnego życia aby wreszcie postanowić skończyć z nim- pustym, podobnie do jej wyjałowionego serca. Po przedawkowaniu leków jej życie rozpoczyna się na nowo w szpitalu psychiatrycznym, który jako pkt. przemian znany może być czytelnikowi już z Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa. To tutaj empirycznie poznaje znaczenie wszystkich ludzkich uczuć i doświadcza autentycznych emocji i prawdziwej miłości silniejszej niż bariery nie tylko muru jednostki lecz również granicy zdrowego umysłu. Miłość nie jest oczywiści jedynym wątkiem powieści, stanowi gdyż swoiste tło dla wykontrastowania znaczenia każdej chwili życia, w tym jednak ujęciu bez dwóch zdań ratuje od śmierci, jeśli nie cielesnej, to z pewnością duchowej.



Z drugiej znów strony miłość określana jest mianem czystej literaturze, a ta… umarła! Powołując się na Cypriana Kamila Norwida i podmiot liryczny w wierszu ‘ona umarła!’ miłość, jako literatura, a więc w najczystszej postaci już nie istnieje:


Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?

I jak pogrzebać tę śliczną osobę?

Umarła ona na ciężką chorobę,

Która się zowie: pieniądz i bruliony


Znaczyłoby to, , iż świat teraz musiałby być piękniejszy, a nie jest. Ostatecznie można w ten sposób, rodem z matematycznego dowodu ‘nie wprost’ pokazać, , iż to nie miłość skutkuje degradację socjalną, regularnie na jej barki strącaną, a co najmniej nie TA miłość. Powróćmy zatem do samego początku tego wywodu. Nadal pozostaje wierna opinii, , iż Świat bez miłości to świat cudowny. Nie mówiłam wtedy jednak o miłości doskonałej. W XXI wieku rzeczywiście jest ona na wyginięciu wraz z resztką ocalałych pozytywnych przymiotów Człowieczeństwa jak honor, wiara, współczucie, chęć pomocy, umiejętność do działania. Oto teraz miłość jest zupełnie auto – … Kluczowym narzędziem poznawczym zdaje się być lustro, wytwarzające własny, autonomiczny, zamknięty na cztery spusty z wyjątkiem chyba dla pracowników rozpusty (parafraza piosenki Marii Peszek), świat.





Sporo takich autoświatów w dzień przysłania Jej prawdziwy obraz Tego Jedynego - Autentycznego. To dlatego woli zapamiętywać go nocą. W jarzeniowym snopie światła, aczkolwiek wąskim i migoczącym od niestałych dostaw uciekających elektronów, widać znacząco więcej prawdy niż w halogenowym blasku codziennej komercji. I nie widać luster. Nocą kałuże nie odbijają wizerunków zabieganych, depczących je ludzi, a wystawy sklepów czy szyby zaparkowanych samochodów nie służą do przeglądania się przechodniom. Podsumowując w nocy jest prościej, a, co Ona wie już z lekcji biologii, rozwiązania proste to te idealne i najpewniej wiodące do sukcesu.



Świat bez miłości byłby światem porządku i sprawiedliwości bez szekspirowskich samobójstw, honorowych pojedynków , czy werterowskiej nad(prze)czulicy. Wszytsko byłoby czarne albo białe, ewentualnie przybierałoby odcienie szarości. Polska to już chyba przerabiała… Orwell podobny świat przedstawił w swoim Roku 1984 . Tam miłość Winstona oznaczała przymusowe zbliżenia w celu kontynuacji gatunku znieczuleńców.


W ujęciu Ericha Fromma miłość jest sztuką i aktywną siłą drzemiącą w człowieku a nic co ludzkie nie jest do końca poznane i przewidywalne. W Roku 1984 świat jest prawie doskonały i jest pozbawiony miłości. Prawie znaczy krańcową fazę zachwiania rozgraniczeń tak jak prawda oznaczała kłamstwo a zbrodnia sprawiedliwość.


Uznaję jednak, , iż definicje-aksjomaty w ujęciu personalnym mogą być odbierane różnie, szczególnie w wypadku, gdy każdy żyje we własnym świecie i ma dwa wyjścia ku dwóm wizjom rzeczywistości. Ja wybieram wskazówkę z kiczowatym czerwonym serduszkiem skierowanym w stronę świata, bo uważam, , iż nie ma nic bardziej uśmiercającego niż zbytnie autouwielbienie, które, moim zdaniem, w istocie prowadzi do destrukcji i faktycznego powolnego konania świata, uwieńczonego wreszcie zgonem. Świat automiłości byłby zatem martwy dowodząc jednoczenie jak
sporo z pierwotnego człowieczeństwa wpływa na kontynuację rzeczywistości. To gdyż właśnie dzięki sobie nawzajem nie zamykamy swych autonomii czterema lustrzanymi ścianami bez wyjścia. Zawsze zostaje droga ucieczki poprzez sufit, może bardziej wyczerpująca, lecz na pewno warta zachodu, w imię uczucia, któremu każdy z osobna i wszyscy wspólnie zawdzięczamy nie tylko to, , iż jesteśmy, lecz również jacy jesteśmy!


  • Dodano:
  • Autor: