chili peppers stadionie co to jest
Definicja: stopniu charyzmatycznych zespołów rockowych na świecie słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Red Hot Chili Peppers na Stadionie śląskim

Słownik: Muzycy z Kalifornii wreszcie zawitali do Polski. Wczoraj na Stadionie Śląskim w Chorzowie 60 tys. fanów obejrzało występ jednego z w najwyższym stopniu charyzmatycznych zespołów rockowych na świecie.
Definicja: Na Papryczki warto było czekać. Już od godz. 11.00 przy Stadionie Śląskim zaczęły się gromadzić tłumy, część bawiła się jeszcze w okolicznych ogródkach, pozostali ustawiali się w kolejce do zajęcia co lepszych miejsc na płycie. W kilkugodzinnym oczekiwaniu na gwiazdy wieczoru można było posłuchać supportu: Michey'a Avalon'a i zespołu Jet. Nagłe pojawienie się na stadionie dużej ilości ochroniarzy zelektryzowało publiczność, która wstała z miejsc i klaskaniem zaczęła wywoływać zespół. Zaczęło się na dobre, gdy na scenę wbiegł zawinięty w biało-kolorowy materiał Anthony Kiedis.

Papryczki zaczęły bardzo dynamicznie: na początku „Can't stop”, później „Dani California” i „Scar Tissue”. Takie silne przebojowe wejście od razu świetnie nastroiło publiczność, która od tego momentu aż do samego końca występu klaskała w rytm utworów. Dobrze przyjęte zostały nie tylko hity z list przebojów – również „So much I” i odrobinę zapomniany utwór z płyty „Blood Sugar Sex Magik” - „Power of Equality”. Ci, którzy widzieli koncert RHCP na żywo po raz pierwszy, lekko zaskoczeni zachwycili się świetnym dynamicznym wykonaniem wszystkich piosenek. Frontman zespołu – Anthony Kiedis zaskakiwał ilością energii włożoną w każdy realizowany poprzez siebie kawałek – po minucie szaleńczego tańca spokojnie i melodyjnie zaczynał następne partie utworów. Nagradzane oklaskami były również gitarowe popisy Johna Frusciante, który momentami świecił na scenie jaśniej niż sam frontman kapeli. Szczęśliwy ten kto dostrzegł jak w czasie solówki perkusyjnej Chad Smith podrzucił pałeczkę na kilka metrów i złapał ją w locie. Być może szoł nie było aż tak bardzo widowiskowe jak te, z których RHCP jest w najwyższym stopniu znane, niemniej tak spora doza mocnego grania zrobiła własne i publiczność wydawała się być oszołomiona.

Niestety, w czasie występu zabrakło nawiązania kontaktu z publicznością, frontman zespołu dość niewiele mówił do fanów, a ci najzagorzalsi chyba liczyli na więcej. Pozostał również niedosyt związany z repertuarem: nie usłyszeliśmy takich szlagierów jak na przykład „Under the bridge” albo „Otherside”. Z kolei z najnowszej promowanej w czasie trasy koncertowej płyty zabrakło „Tell me baby”. Z drugiej strony może to dobrze – rokuje nadzieje na następny występ, być może z mocniejszym i bardziej efektownym zakończeniem od tego wczorajszego. Bez względu na zastrzeżenia: chłopcy z Kalifornii dali faktycznie dobry koncert, z ciekawą oprawą świetlną i silnym nagłośnieniem, których najwyższy poziom osiągnęli wykonując „Californication”. Aż chciałoby się krzyknąć, powtarzając za publicznością, „Long time Red Hot!&rdquo
  • Dodano:
  • Autor: