pociąg absurdu co to jest
Definicja: odpowiedniej, polskiej ciuchci ... Uwaga! Oparte na faktach słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Pociąg do absurdu

Słownik: tak aby przekonać się, jak zabawna może być podróż pospolitym pociągiem wcale nie trzeba jechać na koniec świata. Wystarczy odpowiedni moment, w odpowiedniej, polskiej "ciuchci"...
Uwaga! Oparte na faktach!
Definicja: Podróż po Polsce pociągiem z Miasta A do Miasta B * nie jest ani łatwa, ani tym bardziej przyjemna. Przesiadki, stres, wciąganie po schodach zwykle nieludzko ciężkiej torby, poszukiwanie peronu a regularnie do tego dochodzi jeszcze wątpliwa przyjemność długiego oczekiwania na dworcu w Mieście C*. To wszystko to standard. Lecz to co przydarzyło się w czasie mojego ostatniego powrotu do domu przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Absurd na absurdzie absurdem pomiata...

TU STACJA MIASTO A

Dworzec w mieście A, to chyba najgorsze miejsce jakie może odwiedzić podróżny. "Cimno, zimno i do domu daleko", chciałoby się rzec. I właśnie tutaj zaczęła się Absurdalnej Przygody - część I.

Tuż przy kasach, a właściwie nad nimi wisi wielki rozkład jazdy pociągów. Tkwiąc w zakręconej kolejce kierowanej prze pomarańczowe taśmy i znaki niemal drogowe starałam się odnaleźć mój pociąg wśród setki innych połączeń. „Miasto A – Miasto B: 11.30”. Hmmm… coś się nie zgadza. Wierząc Internetowi powinien być dziesięć min. przedtem. Pełna obaw zakupiłam bilet i ruszyłam ku wielkim płachtom papierowego rozkładu. 11.20 – zgadza się. Lekko zdezorientowana pomyślałam, iż została ostatnia deska ratunku – wiadomość. Kolejka dwa razy dłuższa niż przy kasach efektywnie mnie zniechęciła. I tak byłam wiele przedtem, więc dziesięć min. właściwie nie sprawiało mi różnicy. Nieświadoma tego co miało się wydarzyć dziarskim krokiem ruszyłam na peron.

STOI NA STACJI LOKOMOTYWA…

…lub i nie, jak się okazało. Ok. 11.15 gdy pociąg już dawno powinien oczekiwać na podróżnych, peron był zupełnie pusty. Nie licząc moich towarzyszy dworcowej niedoli, rzecz jasna. Starając się zachować spokój doczekałam do 11.30. Moje rosnące zdenerwowanie uśmierzył uprzejmy głos płynący z głośników: „Pociąg <<***>> z Miasta A do Miasta B jest opóźniony o ok. dwadzieścia min.…”. I wszystko jasne. Przestępując z nogi na nogę dotrwałam do 11.55 gdy wreszcie ruszyłam w drogę… do następnych ciekawych wspomnień.

BILECIKI DO KONTROLI

W tym samym przedziale co ja jechała sympatyczna pani z synem. Chłopak, na oko 13-14 lat, jak za chwilę miałam się dowiedzieć, zapomniał z domu legitymacji. Do przedziału zajrzał konduktor. I wtedy się zaczęło.

Owszem, urzędnik miał rację nie uznając karty bibliotecznej ze zdjęciem jako dokumentu uprawniającego do zniżki. Może nie do końca fachowo to wytłumaczył, lecz za to jakie ciekawe rzeczy powiedział nam „przy okazji”. Spytany o te pół godziny oczekiwania na dworcu z niegasnącym uśmiechem odparł, iż świetnie zdaje sobie z tego sprawę ponieważ pociąg miał planowe opóźnienie. iż co? Tak, z góry zaplanowane opóźnienie wynikające z zupełnie nieważnych dla nas przyczyn. Moja mina chyba nieco sprowadziła go na ziemię ponieważ już służbowym tonem na odchodne rzucił, iż sprawą chłopca bez legitymacji zajmie się pani rewizor. A któż to taki?

UMIESZ LICZYĆ? LICZ NA SIEBIE

Pani rewizor okazała się przemiłą osobą. Z jeszcze szerszym uśmiechem tłumaczyła nam zawiłości ustaw, których chyba sama także do końca nie rozumiała. Wreszcie, gdy byliśmy już dostatecznie uświadomieni w dziedzinie zniżek 33 i 37 procentowych, swojemu towarzyszowi – również rewizorowi – zleciła obliczenie należnej stawki będącej wyrównaniem czegoś, co nie całkiem pamiętam jak było nazwane. Niemniej jednak okazało się wiele bardziej skomplikowane. Obliczenie 4% stawki ok. 20 złotych zajęło Panu rewizorowi jakieś piętnaście min.. A co ciekawsze, wymagało od niego kilku spacerów z jednego końca wagonu na drugi. Czwarta czy piąta przechadzka wreszcie coś dała ponieważ, zadowolony z siebie, zawitał do przedziału i wręczył zatroskanej matce rachunek na astronomiczną kwotę 1 złoty 40 groszy. Nie omieszkał jednak dodać do niej niewielkiego dodatku za fatygę, który czterokrotnie przewyższył rzeczywistą należność. Skomplikowane wyliczenia zajęły panu masę czasu, a ja miałam tylko ochotę wręczyć mu kalkulator. Taki mały prezent od narodu, tak aby ułatwić konduktorom ich ciężką i mozolną pracę.


Drodzy podróżni! Jeśli kiedykolwiek przyjdzie Wam jechać pociągiem to sprawdźcie dobrze godzinę odjazdu (najlepiej w dwóch niezależnych źródłach!), upewnijcie się, iż wasz bilet i jego cena są właściwe i ubierzcie się ciepło ponieważ na dworcach bywa bardzo zimno. I nie zapomnijcie o „planowym opóźnieniu”. Wszak nigdy nie wiadomo jaką niespodziankę zgotują swoim klientom PKP. Eh, kolei polska, kolei jedyna…


* właściwe nazwy miast celowo zostały zastąpione mianem: "Miasto A", "Miasto B" i "Miasto C"
  • Dodano:
  • Autor: