wielebni osiemnastki ciąże co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Wielebni, osiemnastki i ciąże.

Słownik: Irytujący ksiądz? Licealistki w ciąży? "Gorące" gimnazjalistki? Poczytaj... Zapraszam do lektury zapisków z kilku dni mojego życia.
Definicja: 15.01.07, poniedziałek. Wielebny nadchodzi



O Matko Boska... Dziś Wizyta Duszpasterska. Jak na złość, skończyliśmy lekcje godzinę przedtem, ponieważ nie było nauczycielki angielskiego. Ze szkoły poszłam więc na miasto, tak aby rzekomo pomierzyć buty na półmetek Radka. Nagle zrobiłam się Stęsknioną Córeczką i odwiedziłam mamę w sklepie. Nawet czekałam na nią całe pół godziny, aż skończy pracę. Wracałyśmy do domu jakoś tak powolnie i smętnie (ciekawe, dlaczego?)...

Weszłam do mieszkania.

„Już był?” – pytam siostrę. Chwila napięcia... „Nie, podobno nie jest jeszcze nawet w naszym bloku”.
O nieee!

I w ten oto sposób nie ominęła mnie żenująca pogawędka z Wielebnym.

Niby tych księży znam parę lat, widzę ich kilka razy w miesiącu na próbach, czasem nawet któremuś bezczelnie wyżremy ciastka. Lecz czuję się jakoś tak niezbyt komfortowo, kiedy przychodzą do mojego domu, bacznie obserwują mieszkanie, a później czeka nas Quiz Dla rodziny. Złożona jest zazwyczaj z paru standardowych pytań:

a)Chodzisz na religię?

b)Jak się uczysz?

c)Czemu ostatnio nie widziałem cię w kościele?

d)ojciec pewnie w pracy?

Lecz się ksiądz zdziwił, kiedy usłyszał odpowiedź na czwarte pytanie. Mama bez ogródek powiedziała, iż tata leży pijany w drugim pokoju. Powiedziała także, iż są w trakcie sprawy rozwodowej. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał, ten wariant jest niepoprawny.

Odpowiednia odpowiedź brzmi:

„Mąż nie może z nami być, bardzo żałuje,
lecz musiał zostać dłużej w pracy.”

Wielebny jest wrażliwy psychicznie, nie można go narażać na takie stresy. Zmył się bardzo szybko.
Przecież najważniejsze, iż otrzymał te pięć dych w kopertce. Może już nas odhaczyć w swoim zeszyciku.





19.01.07, piątek. Geniusz



Geniusz rodzi się z przypadku. Znane na całym świecie słowa „Veni, vidi, vici”, albo „Nie ma sensu kupować kredensu”, były rzucone przypadkiem, co nie odbiera im głębokiej mądrości życiowej. Czuję, iż dzięki mej dzisiejszej spontanicznej twórczości będę sławna niczym sam ogromny Cezar.

Nie odmówię sobie nakreślenia sytuacji, w jakiej spłodziłam me wyjątkowe dzieło. Otóż oglądałam sobie spokojnie jakiś video, nie mniej jednak towarzyszył mi Radek. Nagle i niespodziewanie zrobiło mi się niewygodnie. I w tym oto momencie powiedziałam:

„Ja leżę na tej poduszce, a Ty na tej. Mamy koc, bawmy się!”

Nieprawdaż, iż piękne? Chyba sobie to wydrukuję i powieszę nad łóżkiem.





20.01.07, sobota. Inspirujące teledyski



Dzisiejszego wieczoru idziemy z Radkiem na wspólną osiemnastkę jego znajomych z klasy. Prawdę mówiąc, nie mam za bardzo na to ochoty, no
lecz prezent kupiony, ubranie wyprasowane, Radek wyprasowany, więc iść trzeba było. Impreza nie zapowiadał się zbyt dobrze. Najpierw nie było wielu gości, jeszcze mniej osób bawiło się na parkiecie. A już faktycznie malutko osób znałam. Jednak z czasem reszta ludzi przybyła do celu i wszyscy się rozkręcili (w tym ja). Było wesoło.

Niektórzy, to chyba mieli aż ZBYT wesoło... Na sali były tylko dwie dziewczyny z gimnazjum. Musiały się jakoś wykazać. Widocznie zafascynowały je teledyski Dody i zachodnich popgwiazdeczek, ponieważ co jakieś pięć min., w czasie tańca, musiały się pocałować. Najpierw były to zwyczajne buziaki,
lecz stosunkowo z upływem czasu i ze zwiększającym się stężeniem alkoholu we krwi, dziewczyny stawały się coraz bardziej „gorące”.

Trochę im to nie wyszło i zamiast wizerunku „namiętnych kobiet”, stały się żenującymi gówniarami. Wszyscy patrzyli na nie z politowaniem. No cóż, jedną z nich znam kilka lat i myślałam, iż jest bardziej dojrzała. Widocznie się myliłam.

Druga z dziewczyn po północy znalazła sobie lepsze zajęcie – pocałunki z przyjaciółką ją chyba znudziły. Chodziła po sali i zaczepiała wszystkich chłopaków z tekstem: „ty masz takiego, a ty takiego”. Wypowiedzi towarzyszyła żywa gestykulacja i pokazywanie, jakiego kto ma. Zapytana, jakiego ma jej chłopak, odpowiedziała: „Takiego, iż mi się w buzi nie mieści”.

Gratuluję. Ciekawe, jak spojrzy wszystkim w oczy, jak wytrzeźwieje. Może zrzędzę jak stara baba,
lecz to mi faktycznie nie imponuje.





22.01.07, poniedziałek. Złote Myśli



Nie wiadomo, kiedy skończyło się pierwsze półrocze. Jeszcze szybciej zlecą ferie. Nauczyciele podsumowali nasze pół roku walki z górą sprawdzianów, z leniem o imieniu "Dziś się nie uczę" i niezapowiedzianymi kartkówkami. Oceny śródroczne wystawione. A może... to my, uczniowie, podsumujemy ten czas z naszym gronem pedagogicznym? Nauczyciele spędzają z nami niemal więcej czasu, niż nasi rodzice. Panie i panowie, oto Złote Wypowiedzi naszych pedagogów, zapisanych w czasie zajęć lekcyjnych.



Sor Wojda:

- "Małe, tzn. krótkie,
lecz duże."

- "Ja wam tu kaszanki nie daję."

- "Po Patrycji nie będziemy orać."

- "Nie ciągcie mnie za język!"

- "Bez względu na względy wszystko się przyciąga"

- "Skądinąd sympatyczna..."

- "Już był w ogródku, już witał się z gąską!"



Sorka Jelińska:

- "Wiecie... wiecie... nie wiecie... wiecie!"

- "Człowiek powinien na dzień wypijać półtora litra."

- "Nie można narażać zwieraczy na stres."



Sorka Przybyłek:

- "Zostawcie teraz obce języki!"

- "Ci, których nie ma, to ci, którzy tu są?"



Sor Cichowski:

- "Co tj.? Klasa odwiertniczo - wydobywczo - hutnicza?"

- "A co wy? Humaniści?"



Sorka Hubisz:

- "Koniec i kropka, skończona szopka!"

- "Kto jest gotowy, tak aby nie powiedzieć ugotowany?"





25.01.07, czwartek. Wpatrzeni we wdzięki



Radek pokazał mi na korytarzu własną rówieśniczkę w zaawansowanej ciąży. Nawet nie było nic widać – luźny sweterek dobrze zamaskował wystający brzuszek.

Przypadek dziewczyny natchnęła nas do poważnej rozmowy na dwóch „okienkach”. Zainicjowałam temat: „Jak zareagowaliby Twoi rodzice, gdybyś powiedziała, iż jesteś w ciąży?”.

Odpowiedzi dziewczyn z klasy były bardzo zróżnicowane – kilka z nich było prawie pewnych, iż straciłyby dach nad głową. Były i takie wypowiedzi, iż rodzice ze spokojem przyjęliby nowego członka rodziny.

Można sobie gdybać, jakby to było,
lecz nikt tak faktycznie nie wie, co aby się stało. A jak ja zareagowałabym na taką wieść od mojej nastoletniej córki? Każdy chce, aby jego dzieci miały jak idealne możliwości edukacji i rozwoju, a tu Zonk. Taka niespodziewana ciąża może nie przekreśla dalszej edukacji,
lecz wszystko wymienia. Nie wyobrażam sobie uczyć się do matury z płaczącym dzieciakiem w ramionach.

Koniec o ciążach. Wspomnę o dzisiejszym oglądaniu na polskim filmu na podstawie powieści Umberto Eco „Imię Róży”. Poszliśmy w tym celu na aulę, zgasiliśmy światło i rozsiedliśmy się na krzesłach. Cały czas w czasie projekcji słychać było cichutkie komentarze i szepty. A kiedy na ekranie ukazał nam się młody zakonnik figlujący z wiejską dziewczyną, zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Każdy bał się ruszyć głową. Dostaliśmy przedtem od sorki Tynieckiej wykład na temat naszej dojrzałości, wiec teraz chcieliśmy zachować się poważnie. Musieliśmy wyglądać bardzo śmiesznie – przed „gorącą” sceną każdy siedział normalnie, a kiedy na ekranie ukazały się „momenty”, wszyscy jakby zostali zahipnotyzowani.

W gimnazjum zrobiłby się jeden ogromny huk i śmiech, a tutaj można było usłyszeć przelatującą muchę. Ani jedno, ani drugie zachowanie nie świadczy o dojrzałości,
lecz co najmniej zachowaliśmy klasę. Jak nie wiadomo, jak się zachować, najlepiej nie robić nic
  • Dodano:
  • Autor: