dobry uczeń opowiadanie co to jest
Definicja: słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Dobry uczeń nie jest zły - opowiadanie

Słownik: Gimnazjum bohaterów miało niezłą opinię i wysoki poziom nauczania, jednak do czasu...
W ciągu jednego dnia wszystko się zmieniło...
Definicja: Aśka była typem przywódczyni. Nie potrafiła siedzieć w cieniu. To było być może rodzinne, jej tata był dyrektorem spółki produkującej meble. Powodziło im się bardzo dobrze.
Joasia nie miała koleżanek. Nie były jej do niczego potrzebne. Nareszcie była gospodarzem klasy i każdy musiał się jej słuchać. Jednak nic co dobre nie trwa wiecznie:
- Słuchajcie! Mamy w klasie nowego ucznia. Tj. Artur. – po klasie 2 c przebiegł szmer zdziwienia i podniecenia. Trochę dziwne było przybycie nowej osoby w listopadzie do gimnazjum...
No lecz mniejsza z tym. Artur wyglądał na starszego. Na oko ok. 18 lat.
Nie przywitał się z nikim, przeszedł tylko cwaniackim krokiem po klasie, do ostatniej, wolnej ławki. Zaciekawieni uczniowie oczywiście zaczęli mu się przyglądać.
- Czego się gapisz pajacu? – odezwał się „nowy” do Maćka, największego „strachajły” w klasie. Ten tylko zaczerwienił się i odwrócił w stronę tablicy, podobnie postąpiła reszta klasy.
- Dzisiejszą lekcję zaczniemy od kartkówki.
- No nieee... – rozległ się jęk po klasie.
- lecz! JA NIE PISZĘ! – krzyknął Artur.
- Oczywiście, iż nie. Nie wiesz na jakim jesteśmy obecnie temacie, czyli przeczytaj wszystko do „problemów ludności życia ludzi w miastach i na wsi”.
- Aha.. Z pewnością – odburknął.
- Mówiłeś coś? – zapytała wychowawczyni.
- Nic do ciebie suu... Nie proszę pani – powiedział. Nauczycielka zignorowała to.
- Wyjmijcie kartki. Piszemy pierwsze pytanie. Ekipy jak zazwyczaj. Ekipa A: podaj problemy życia ludności miejskiej, ekipa B podaj problemy życia ludności wiejskiej. Zaczynamy! Macie 5 min. – Cała klasa w skupieniu rozpoczęła kartkówkę.
-‘PYK’ – kilka osób zaczęło rozglądać się po klasie.
- ‘PYK!’
- Artur przestań! – nowy uczeń najwidoczniej pragnął zwrócić na siebie uwagę wydając różne, dziwne odgłosy. Umilkł na chwilę.
Klasa zakończyła sprawdzian, zaczęła się lekcja. Artur znalazł sobie nową rozrywkę.
- Ała! – krzyknęła Paulina, która właśnie otrzymała zgniecioną kartką papieru.
- Artur! Natychmiast się uspokój! Chyba nie chcesz wrócić tam skąd przyszedłeś? – krzyknęła rozzłoszczona nauczycielka. I efektywnie. Do końca lekcji siedział spokojnie. Właściwie to leżał.
Kiedy rozległ się dzwonek obwieszczający koniec lekcji Artur bez słowa wyszedł z klasy.
- Wasz nowy kolega został przeniesiony ze szkoły specjalnej – wyjaśniła nauczycielka.
- W sobotę była rozprawa i sąd postanowił dać mu szansę. Obiecywał, iż się poprawi.
- Jakoś nie widać, tak aby miał żadne chęci – odezwała się jak zazwyczaj pierwsza Aśka.
- Dajcie mu szansę! On faktycznie chce się poprawić... – ciągnęła wychowawczyni.
- Spróbujemy – odpowiedziała klasa i wybiegła na przerwę.

- Słuchajcie, lecz czy on oby na nas nie napadnie? Lub nie pobije nas? Ma przecież przewagę.... I wiekową i siłową – zaczęła temat Agnieszka.
- Nie martw się o nic! My sobie z nim poradzimy – uśmiechnął się Mariusz.
- Wy? On was rozwali jednym paluszkiem – odezwała się Paulina.
- Przestańcie! Olejmy go. Zobaczymy jaki jest.. – podsumowała Aśka i wszyscy przyznali jej rację. Robili to nawet trochę z przyzwyczajenia, nareszcie była już drugi rok gospodarzem klasy.

kolejną lekcją była matematyka. Nowego nie było.
- Psst! Wyjrzyj poprzez okno. – mruknął Mariusz do Przemka.
- Artek nieźle się bawi. – obaj spojrzeli na Artura w towarzystwie dwóch innych cwaniaków szkolnych, którzy szli wesoło z papierosami w ustach. Nikt nie odważył zgłosić tego nauczycielowi.
Oczekiwany uczeń wparadował mniej więcej w połowie lekcji
- Dobry! – krzyknął zadowolony.
- Kto tj.?! – krzyknął widocznie nieuprzedzony nauczyciel matematyki.
- Nasz nowy kolega! – odezwała się Agnieszka.
- Kolega? Chyba raczej wasz koszmar – odpowiedział Artur.
- Spokój! – krzyknął nauczyciel. – Jak się nazywasz?
- Ładnie – odpowiedział uczeń.
- Artur! – krzyknął ktoś z klasy.
- Cicho! Ponieważ jak ci przyłożę! – zaczął grozić Artek.
- Uspokój się! Chodź ze mną. – szarpnął go za rękaw i wyszedł wspólnie z nim.
- Pewnie poszli do dyrka – skomentowała Paulina.
- Lub do wychowawczyni – odezwał się Szymon.
- W każdym razie, zapowiada się ciekawy rok szkolny – podsumowała Monika. Najinteligentniejsza osoba w klasie.

20 min. straconej lekcji wszedł do klasy zadowolony „nowy”.
- No i co ci zrobili? – zapytał odważnie Mariusz.
- A cię to obchodzi? Nie twoja kwestia! – odpowiedział. Wyjął papierosa i zaczął się nim bawić.
- Macie ogień? – zapytał klasy.
- Może tak, a może nie. – powiedział z przekąsem Alan.
- Cos ty powiedział? – zdenerwował się Artur. Podszedł do chłopaka, złapał za gardło i zaczął go dusić. Lub udawał, iż to robi. W tej właśnie chwili wrócił nauczyciel.
- Co się tu dzieje!? Artur! Ty wiesz co ci grozi, jeżeli nie dostosujesz się do postulatów sądu!
- Wiem.
- To dostosuj się! – uczeń wrócił do ławki. Dalsza część lekcji przebiegła stosunkowo sprawnie.
Na przerwie, podobnie jak poprzednio wyszedł poza teren szkoły, ale już nie wrócił do końca lekcji.

- Ten nowy jest jakiś dziwny. – znowu rozmowę na ten temat rozpoczęła Agnieszka.
- A czego się spodziewasz ponieważ gangsterze? – powiedział Maciek.
- Oj nie przesadzaj, musiał mieć faktycznie silne argumenty skoro sąd przyznał go do naszej szkoły i.. klasy... – wtrąciła się Aśka.
- Może... – odpowiedziała Natalia i na tym skończył się ten temat w tym dniu.

Tego dnia Aśka nie mogła skupić się na niczym. Wciąż myślała o okolicznościach w jakich Artur trafił do szkoły specjalnej, a następnie do ich szkoły. Była z natury ciekawą osobą. Istny Sherlock Holmes.

kolejnego dnia specjalnie przyszła przedtem do szkoły. Tak jak się spodziewała Artur siedział na schodach najprawdopodobiej pisząc SMS.
- Sorry – zagadała. Nie miała innego pomysłu.
- A ty co tu robisz o tej porze? Pogięło cię? Do szkoły tak ci się śpieszy?
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie – uśmiechnęła się.
- Nie zadzieraj ze mną ponieważ cię pogryzę. Tak jak jednego cwaniaka z poprzedniej szkoły – odpowiedział Artur.
- Pogryzłeś? A niby czemu? – Aśka starała się ciągnąć rozmowę.
- Zalazł mi za skórę i tyle
- lecz chyba nie masz zamiaru tego powtórzyć?
- Jak nie... Tutaj tez wylukałem paru cwaniaczków. Jeden ich wybryk... i...
- Zamierzasz koronować się królem tej szkoły?
- Zamierzam tu rządzić – odpowiedział Artur, wstał i poszedł w stronę stołówki.

Nawet da się z nim normalnie pogadać. Takie było wrażenie Aśki. Może i słuszne.
Pół godziny później, gdy zaczęły się lekcje nowy naprawdę robił wszystko by wzbudzić grozę innych i by zwyczajnie zwrócić na siebie uwagę. Odzywał się niemądrze w relacji do nauczycieli, zaczepiał uczniów, rzucał różnymi rzeczami. Młodsze i bardziej wrażliwe osoby zaczęły omijać go szerokim łukiem. Prawie każdy potrafi znieść takie odzywki prosto w oczy.
Artur był blisko celu postawionego najpierw.

Mijały dni... Klasa zaczynała się coraz bardziej przyzwyczajać do Artiego. A dokładniej do jego prób zwrócenia na siebie uwagi. Jednak w szkole nadal wzbudzał grozę.
Artur także zaczął przyzwyczajać się do klasy. Widocznie zrozumiał, iż nie warto mieć samych wrogów w szkole.

Pewnego razu, na przerwie Oskar z 3 a popchnął Paulinę. Może trochę dla żartu. Wtedy do akcji wkroczył pan Artur.
- Co ty jej robisz? Zostaw ją! – krzyknął.
- ponieważ co? – Oskar nie dawał za wygraną.
- ponieważ będziesz miał ze mną do czynienia!
- Ooo bronisz własną dziewczynę? – z ironią powiedział Krzysiek z 3 d.
- Dziewczynę? Trzeba bronić własną klasę! Solidarność obowiązuje! – wrzasnął i uderzył go lewym sierpowym w brzuch. Oskar skulił się, odszedł i wycedził poprzez zęby:
- Jeszcze się policzymy.
- Policzymy! Tylko z identycznym skutkiem! – krzyknął Arti.
- Dzięki – powiedziała Paulina.
- Spadaj, mała!
- No tak! On to zrobił wszystko dla popisu! – stwierdził Mariusz.
- A ciebie to nie powinno obchodzić.
- lecz jednak obchodzi!
- Chcesz skończyć jak ten laluś? Proszę bardzo! Chodź!
- Zostaw go! – krzyknął Przemek. Zaraz dołączyła do niego reszta chłopców. Artur odpuścił...

W trakcie ostatniej w tym dniu lekcji historii ktoś zapukał do drzwi. Wszedł policjant.
- Dzień dobry! – krzyknął Artur.
- Dla kogo dobry dla tego dobry – odpowiedział policjant. – Pójdziesz ze mną.
- lecz dlaczego? Ja nic nie zrobiłem!
- Nie? A na przerwie co się stało?
- Już poszedł naskarżyć laluś jeden... Do mamusi! – powiedział zdenerwowany Arti.
- Nikt nie naskarżył! Szkoła to miejsce publiczne, tak się składa, iż widziała to jedna nauczycielka. Myślisz, iż ktoś ma odwagę donosić na ciebie? – krzyknęła pani dyrektor.
- Ja mam! – wstał Przemek.
- Jeszcze zobaczymy. – odpowiedział postrach gimnazjum.
- A ty nie strasz nikogo ponieważ na to także są protokoły. – wtrącił się policjant.
- A czy ja coś mówię? – odpowiedział już faktycznie zdenerwowany.
- Zaraz będziesz miał mnóstwo do powiedzenia. Podobno nieźle nabroiłeś.
- Ja? Ja? Co ja takiego zrobiłem?
- Zaraz się dowiesz, nie będziemy dezorganizować lekcji pani dyrektor. Idziesz ze mną! – krzyknął policjant. – I przepraszam za przerwę.
Po czym obaj wyszli prawdopodobnie na komisariat.
W drodze powrotnej ze szkoły wszyscy rozmawiali tylko o tym, czy jeszcze zobaczą Artura w ich szkole
  • Dodano:
  • Autor: