romeo julia co to jest
Definicja: Historia najsłynniejszej miłości słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Romeo i Julia

Słownik: Historia najsłynniejszej miłości...
Definicja: Było pochmurno i deszczowo. Typowa jesień. Późny listopad. Ludzie pod osłoną parasolek albo kapturów chronili się przed potężną ulewą, która miała miejsce w godzinach popołudniowych. Dzieci i młodzież wracająca ze szkół, dorośli kończący akurat prace, czy nawet szaleńcy, którzy bez parasoli i kurtek stali pośrodku ulicy, ciesząc się zwykłym jesiennym deszczem. Nikt z nich na pewno nie wyczuwał w powietrzu niczego, co aby jakkolwiek miałoby zmienić ich życie. Niektórzy wprawdzie narzekali na smród spalin wydobywających się z jadących w deszczu, żółwim tempem samochodów, lecz nikt nie wyczuł niczego więcej…
lecz coś jednak tam było Coś czego zwyczajny, przeciętny człowiek dostrzec ani wyczuć nie może. Coś, co dotyka tylko tych, którzy w danym momencie myślami są w innym świecie i akurat najmniej się tego spodziewają. Tym czymś jest Magia. Niewidoczna dla ludzi i niewyczuwalna, aczkolwiek wprawiająca ich w nieświadomy błogi stan, gdzie tylko szaleńcy chcą pozostać. Ponieważ ktoś kiedyś mądrze powiedział, iż zakochani są szaleńcami. To właśnie Magia sprawia, iż dla tych osób, które pokochają, są w stanie zrobić wszystko. Zupełnie wszystko…
Julia wracała ze szkoły. To był dla niej zwyczajny, przeciętny szkolny dzień, gdzie nie wydarzyło się nic szczególnego, poza sprawdzianem z matematyki, którego porażki mogła być absolutnie pewna. Myślami była zupełnie gdzie indziej – w bardzo odległym od naszej galaktyki Świecie Fantazji, gdzie wbrew pozorom każdy człowiek był na krótszą albo na dłuższą chwilę. Julia należała jednak do osób, których obecność tam była bardzo częsta. W każdej wolnej chwili uciekała w to miejsce, by oderwać się od ponurej i szarej rzeczywistości. W Świecie Fantazji wszystko było najlepsze. Tak jak sobie wymarzyła. Wolała spędzać czas właśnie tam, gdzie wszystko szło po jej myśli i było doskonałe, niż tu – świecie, gdzie nie mogła się odnaleźć i który nie mógł zaakceptować jej.
Szła pośród tych wszystkich zaganianych w deszczu ludzi, bez kaptura, bez parasola, bez uśmiechu na twarzy…Ludzie mijali ją, śpiesząc się prawdopodobnie do domów czy sklepów. Kluczowy deptak w centrum miasta, zazwyczaj kolorowy i pełen pozytywnych ludzi, dziś był szary i ponury, pełen kałuż i nieuprzejmości. Julia przyjrzała się wystawom. aczkolwiek był dopiero listopad, ujrzała już pierwsze świąteczne ozdoby, bardzo ładnie ozdabiające szyld nowo co otwartej herbaciarni „Werona”. Dziewczyna podeszła do szyby, by móc lepiej przyjrzeć się temu, co działo się w środku. Ujrzała zachęcająco wyglądające, drewniane stoliki, przy których siedzieli roześmiani i sympatyczni ludzie. Lokal nie był spory, co sprawiało, iż wyglądał bardziej przytulnie i kameralnie. Ogień wesoło buchał w kominku znajdującym się pośrodku pomalowanej na ciepły brąz ściany, a nieopodal znajdował się bar, przy którym także siedziało kilka osób, popijających herbatę i rozmawiających z wesołą barmanką, którą chyba bardzo rozśmieszył żart, wypowiedziany poprzez przystojnego pana siedzącego na pierwszym krześle po lewej.
Julia przyglądając się zachęcająco wyglądającej herbaciarni, czuła spływające po niej całej, krople deszczu. Coraz bardziej kusiło ją, by wejść do „Werony” i przyłączyć się do wesoło plotkujących ludzi przy barze. Wyglądali na takich, których cieszy towarzystwo każdego przychodzącego do baru człowieka. Barmanka chyba zapisywała swój numer na kawałku serwetki i z rumieńcem wręczyła go przystojnemu panu. Julia uśmiechnęła się. Kto wie? Może tych dwoje spotka się wkrótce i zakochają się w sobie? A może już to zrobili i nawet nie zdają sobie z tego sprawy? Julia spojrzała na zegarek, by sprawdzić jak wiele czasu potrzebował ten pan na rozkochanie w sobie barmanki. Niedużo…Dziewczyna westchnęła.
- Długo już czekasz?
Julia aż podskoczyła z przerażenia, gdy usłyszała męski głos zza ramienia. Wolno odwróciła się, by spojrzeć, kto wypowiedział te słowa, i kto ją prawdopodobnie pomylił z kimś innym. Przed nią stał wysoki chłopak, o blond włosach i sporych błękitnych oczach. Ubrany był w zieloną grubą bluzę i czarne spodnie, a na jego twarzy ciągle malował się uśmiech, gdy patrzył na Julię.
Dziewczyna stała zaskoczona nie wiedząc co odpowiedzieć. Spojrzała nieznajomemu w jego błękitne oczy - duże i przeszywające, i niewiadomo w jaki sposób,
lecz ujrzała w nich…wszystko. Niesamowite uczucie ujrzeć wszystko,
lecz to właśnie Julia widziała, patrząc w oczy chłopakowi.
- Długo już czekasz? – Powtórzył pytanie jeszcze raz. Miał spokojny, zrównoważony głos. Głos anioła. Julia nie wyczuła w nim żartu czy ironii. Chłopak mógł być z jej szkoły i zwyczajnie robić sobie żarty. Możliwe, iż Julia go nie rozpoznała. W tak wielkiej szkole, do której uczęszczała trudno było zapamiętać wszystkie twarze.
- To faktycznie nie jest trudne pytanie – Chłopak uśmiechnął się. – Powtórzę jeszcze raz i jeśli nie uzyskam odpowiedzi to dam ci spokój, dobrze? Czyli… - wziął oddech - Długo już czekasz?
- Przepraszam – odpowiedziała Julia niepewnie –
lecz…Ja ciebie w ogóle nie znam. Nie umawiałam się…
- A czy to istotne? – Przerwał jej chłopak, dalej uśmiechając się.
Julię zatkało. Patrzała na nieznajomego z zaskoczeniem. Deszcz dalej lał jak z cebra. Julia zauważyła, iż chłopak pomimo tego, iż miał kaptur nie założył go. Stał uśmiechnięty, tymczasem potężne krople wody padały na niego i sprawiały, iż wyglądał jak jeden z tych szaleńców, których dzisiejszego dnia pełno. Czy cieszą się zwykłym jesiennym deszczem?...Czy są spragnieni zwykłego opadu, którego świadkami jesteśmy tak regularnie?...A może to jednak coś więcej?
- Jak to? – zapytała Julia nieśmiało. Zaczęła już się zastanawiać kto mógł być taki wredny, by nasłać na nią tego chłopaka? Julia regularnie bywała ofiarą kpin i żartów,
lecz to było już przegięciem.
Z drugiej strony jednak, ten chłopak, aczkolwiek tak bardzo nieznajomy Julii i równie bardzo dziwny jak ona sama…pomimo tego wszystkiego, wzbudzał w niej zaufanie. Jeszcze te oczy, gdzie tak sporo ujrzała…A oprócz tego głos, który tak mocno jej się podobał…
- Stoisz w deszczu przed, nawiasem mówiąc, moją ulubioną herbaciarnią. Ukradkiem zaglądasz do środka, by sprawdzić, czy przypadkiem osoba z którą się umówiłaś nie czeka tam już na ciebie. Wreszcie spoglądasz na zegarek, zapewne zobaczyć ile ta osoba się spóźnia. Nareszcie wzdychasz i nie wiesz, co dalej robić: czekać, a może odpuścić sobie? Co aby zrobiła taka dziewczyna jak ty?
Julię bardzo zaskoczyło to co powiedział chłopak,
lecz jeszcze bardziej zdziwiło ją to, co mu odpowiedziała, i to, iż wdała się w dziwną dyskusję, której sama do końca nie rozumiała.
- Myślę, iż gdybym rzeczywiście umówiła się z kimś przed tą herbaciarnią, nie stałabym w deszczu, tylko weszłabym do środka, zamówiła sobie herbatę i poczekała na osobę, z którą się umówiłam.
- Załóżmy więc, iż wchodzisz do środka. Zamawiasz herbatę. Barmanka pyta, jaki smak ma podać. Ty nigdy nie byłaś tu przedtem, więc nie masz zielonego definicje. Kobieta podaje ci kartę z wypisanymi wszystkimi herbatami świata. Jest tego tyle, iż nie wiesz na co się zdecydować…
- To oczywiste. Zamówiłabym malinową. To mój ulubiony smak. Uwielbiam malinową herbatę
- Jasne. Wszyscy kochamy malinową herbatę. Smakuje każdemu. Znasz kogoś, kto jej nie lubi? Może i zamówiłabyś malinową herbatę bez wcześniejszego zaglądnięcia w kartę, jednak barmanka podstawia ci ją pod nos i widzisz takie smaki…tak różne, iż totalnie wariujesz. Przestajesz myśleć o herbacie malinowej. Zastanawiasz się tylko, czy zamówić smak czekoladowy, teramisu a może truskawkowy? A może pomieszać wszystkie te smaki? Czy mając taki wybór, dalej chciałabyś zamówić herbatę malinową?
Julia zamyśliła się poprzez okres. Pomimo tego, iż nie rozumiała zupełnie nic z całej tej rozmowy, woda ściekała po niej, wyglądała jak zmokła kura i zrobiło już jej się trochę zimno, zdała sobie sprawę, iż chce zrozumieć tego chłopaka. Pragnie rozmawiać z nim, choćby niewiadomo, co i pojąć, jaki jest jego cel, przez wzgląd na rozmową, którą prowadził z Julią.
- Cóż…W takim wypadku pewnie spróbowałabym bym czegoś nowego…
Chłopak o błękitnych oczach uśmiechnął się.
- A widzisz…- powiedział – Okazuje się, iż nie zawsze to, co sprawdzone i pewne, jest najwspanialszym rozwiązaniem…Czasem warto ryzykować, w szczególności wtedy, gdy nie mamy nic do stracenia… Raz to ryzyko jest opłacalne. Odkrywamy coś zupełnie nowego, jesteśmy zafascynowani tą rzeczą, myślimy sobie jak mogliśmy przedtem bez niej żyć, innym zaś wspólnie ryzyko okazuje się katastrofą i żałujemy tego, co zrobiliśmy. W obu jednak wypadkach podjęliśmy decyzję i niezależnie od rezultatu, powinniśmy cieszyć się tym, iż dane nam było, chociaż spróbować…
Julia stała zdezorientowana. Ludzie z parasolami mijali ją i chłopaka, nie zwracając na nich uwagi. Deszcz w ogóle nie przestawał padał. Dziewczyna przyzwyczaiła się już do aktualnego stanu pogody. Kapiąca z jej włosów woda w ogóle nie przeszkadzała jej, tak jak innym kobietom. Chłopak dalej mówił:
- Czyli z tego wynika, iż ryzyko popłaca, gdy tylko znamy nasze aktualne położenie. jeśli nie mamy nic do stracenia, albo, gdy jest tego niedużo, powinniśmy ryzykować, a choćby nam się nawet nie udało, zdobylibyśmy nauczkę i doświadczenie na przyszłość…
Oczywiście Julia w głębi duszy wiedziała, iż nieznajomy ma rację. Znała powiedzenia, takie jak „bez ryzyka nie ma zabawy”, czy „żyj chwilą”. Zawsze twierdziła, iż umie się do nich dostosować, ale przed chwilą ten nieznajomy chłopak udowodnił jej, na prostym przykładzie herbaty malinowej, iż tak właśnie nie jest. Nieśmiało pokiwała głową…
- A widzisz – rzekł nieznajomy z jeszcze większym uśmiechem – A więc jednak powiodło mi się namówić ciebie na herbatę o smaku czekolady. Teraz więc może odpowiesz mi na moje pierwsze pytanie: Długo już czekasz?
Dziewczyna czuła, iż powoli rozpoczyna łapać tok rozumowania chłopaka, dalej jednak nie potrafiła przypomnieć sobie, tak aby kiedykolwiek się z nim umawiała.
- Przepraszam cię,
lecz faktycznie nie pamiętam żebyśmy się…
- Ponieważ się nie umawialiśmy.
Miał tak pewny siebie, a równocześnie spokojny głos, iż Julię aż dreszcze przyszły po plecach. Dopiero po paru sekundach zdała sobie sprawę, iż ma otwarte usta ze zdumienia.
- Więc jak to…?
- Ty stoisz tu samotna i sprawiasz wrażenie, iż na kogoś czekasz. Wyglądasz pięknie z tymi mokrymi włosami i przemokniętymi ubraniami. Ktoś z góry zaplanował, iż musisz spotkać się z kimś, właśnie tutaj, pod tą herbaciarnią. Ja jestem zwykłym chłopakiem. Mam na imię Romeo. Wstałem rano, wykonałem wszystkie czynności jakie wykonuję każdego dnia przed wyjściem do szkoły. Zmierzając do niej, nie czułem, iż miałoby się zdarzyć dziś coś niezwykłego. No i szkoła. Chemia, matematyka, przerwy, w-f. Nareszcie zmęczony wyszedłem ze szkoły i z radością poczułem spadający z nieba deszcz. Nie był to jednak zwyczajny deszcz. Nie wyczułem w nim monotonii zwykłego opadu atmosferycznego. Był przesiąknięty jakąś tajemnicą, magią można było wręcz powiedzieć. Nie zakładając kaptura i powoli idąc tym deptakiem, zastanawiałem się co sprawiło, iż ten zwyczajny dzień mimo tego, iż pełny jest tylu najzwyczajniejszych rzeczy, stał się tak nadzwyczajny? I wtedy właśnie ujrzałem ciebie. Stałaś przemoknięta przed herbaciarnią Werona, nie przejmując się własnymi mokrymi włosami i ubraniami, i dalej stoisz czekając na kogoś. Nie wiem kim jest ta osoba. Jednak normalni ludzie nie stoją bez parasola ani kaptura pośrodku deptaku, w czasie ogromnej ulewy. No chyba, iż są szaleńcami…Oni są w stanie zrobić wszystko. Więc powiedz mi, droga nieznajoma, na kogo czekałaś?
Julia patrzała w oczy chłopakowi, który przedstawił jej się jako Romeo. Był tak zupełnie inny od wszystkich znanych jej ze szkoły chłopaków. Nie wyglądał na kogoś kto dąży do popularności i bycia lubianym. Właśnie tacy ludzie jak on, mieszkali w Świecie Fantazji, do którego Julia zapragnęła wrócić w tym właśnie momencie. Jednak w tym wypadku, nie sama…
- Nie czekam na nikogo – odpowiedziała cicho patrząc w dół.
Romeo spojrzał na nią, już bez uśmiechu. Przyglądał jej się poprzez dłuższą chwilę. Julię przeszyły dreszcze, gdy czuła na sobie jego przeszywające spojrzenie. Po chwili ona także zdecydowała przypatrzyć mu się dłuższą chwilę. Gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, oboje poczuli, cos czego nie doświadcza się każdego dnia. Coś, co doświadcza się tylko raz w życiu, i tylko wtedy gdy to jest szczere i kompletnie bezinteresowne. Tym czymś jest miłość. Nieświadoma miłość, którą oboje odkryją dopiero z czasem. Będzie w nich płonęła jak żywy ogień. Rozpalać będzie ich serca, za każdym wspólnie gdy będą w swoim towarzystwie, a jeszcze mocniej płonąć będzie w czasie rozłąki. Prawie każdy to przeżywa, ponieważ nie każdemu dane jest spotkać tę drugą osobę… Miłość od pierwszego wejrzenia. Przytrafiająca się tylko raz…

lecz na razie jednak tylko patrzyli na siebie. Nieświadomi, aczkolwiek w głębi duszy, szaleńczo zakochani.
Romeo nareszcie rzekł
- jeśli więc nie czekasz na nikogo, przypadkiem stanęłaś tu, pod herbaciarnią Werona, a ja przypadkiem tu zawędrowałem…Oboje jesteśmy przemoknięci i prawdopodobnie od jutra mocno przeziębieni…Może dasz się zaprosić na herbatę z nieznajomym?
Julia nie była pewna co odpowiedzieć. Nie wiedziała dlaczego,
lecz bardzo chciała przebywać w towarzystwie Romea. Serce podpowiadało jej, iż powinna przyjąć zaproszenie i poznać bliżej chłopaka, rozum mówił jej jednak, iż należy wracać do domu i zakończyć tę dziwną rozmowę.
- Pamiętasz co mówiłem o ryzyku? – zapytał Romeo. Uśmiech znów zagościł na jego twarzy – Pamiętasz, iż namówiłem cię na herbatę o smaku czekoladowym? Musisz ją wypić, by dowiedzieć się, czy podjęłaś niezłą decyzję. Nie masz nic do stracenia. Zawsze możesz wrócić do herbaty malinowej, która po nieciekawej przygodzie z czekoladową, będzie smakować jeszcze bardziej.
lecz jednak…
-…może okazać się, iż zasmakuje mi tak bardzo, iż nie będę mogła bez niej żyć – dokończyła Julia.
Romeo uśmiechnął się szerzej,
- Może. Jednak nigdy nie przekonasz się, jeśli nie zaryzykujesz – chłopak podniósł głowę do góry. To samo uczyniła Julia. Zza deszczowych chmur, których było dzisiaj tak sporo, wyłoniły się delikatne promienie słoneczne. Deszcz stawał się coraz rzadszy i rzadszy aż nareszcie ostatni kropla spadla nieopodal patrzących na siebie Julii i Romea. Słońce rozświetliło ich twarze tak, iż mogli przyjrzeć się sobie jeszcze bardziej. nareszcie Romeo spytał po raz ostatni – Czyli jak z tą herbatą?
Julia także się uśmiechnęła. Wiedziała, iż musi ryzykować. Stało się to dla niej tak jasne, jak świecące teraz już mocno nad nimi słońce.
- Chętnie dam się zaprosić na herbatę – odpowiedziała już bardziej pewnie.
Romeo podszedł do drzwi herbaciarni i otworzył je tak, by Julia mogła wejść. Wchodząc minęli przystojnego pana, który chował do kieszeni serwetkę z numerem telefonu uroczej barmanki. W drzwiach uśmiechnął się do Julii i Romea. Wyglądał na szczęśliwego.
Julia i Romeo wypili wspólnie po herbacie. Ta, o smaku czekoladowym okazała się trafnym wyborem. Julia nie mogła uwierzyć, iż przedtem ograniczała się tylko do tego, co wg niej było pewne i bezpieczne.
Dalszą część historii znają już wszyscy.
Romeo i Julia.
Historia pięknej miłości. Idealnej wręcz, gdyby nie czynniki z zewnątrz, które zakłócały jej przebieg. Sprzeciw rodziny, brak akceptacji otaczających ich ludzi. Wszystko to przyczyniło się do rezultatu tak strasznego, tak potwornego…takiego, którego przewidzieć nikt nie mógł.
Zakończył się śmiercią. Nie śmiercią miłości, ale śmiercią ludzi, którzy poświęcili życie, by miłość tę obronić. Woleli umrzeć niż zostać rozdzieleni. Spoczęli w okolicy siebie. W tej samej minucie będąc jeszcze tu w swoich objęciach, chwilę potem kroczyli już wspólnie poprzez łąkę, zmierzając ku niewiadomemu. Obronili własne przekonania, własne racje, własną miłość. powiodło im się to.
Na zawsze.
Romeo i Julia.
  • Dodano:
  • Autor: