pamiętnik pulpecika co to jest
Definicja: to zmienić? Zapraszam słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Pamiętnik Pulpecika

Słownik: Czy zmiana wyglądu, zmienia nastawienie? Tytułowy "Pulpecik" to piętnastoletnia Judyta, która cierpi prześladowania z racji na swój wygląd. Czy da się to zmienić? Zapraszam.
Definicja: Piątek, 15 czerwca 2007 roku
Drogi Pamiętniku!
Mam na imię Judyta, mam 15 lat. Zaczynam w Tobie pisać, gdyż brakuje mi przyjaciela. Nie znam osoby, która mogłaby pomóc mi rozwiązać moje problemy. Nie mam ich aż tak wiele, lecz jeden z nich jest bardzo uciążliwy…
Gdy miałam 13 lat, przeprowadziłam się z rodzicami ze wsi do wielkiego miasta. Wszystko miało być wspaniałe. Nowe mieszkanie, nowi znajomi, nowe możliwości. Od urodzenia byłam „większym” dzieckiem. To genetyczne po mojej babci. Zawsze miałam nadwagę. lecz nikomu to nie przeszkadzało w moim poprzednim środowisku. Dla ludzi, których znałam liczyło się moje wnętrze. To jak się zachowywałam, co mnie interesowało, kim byłam, a nie jak wyglądałam. Teraz bardzo mi tego brakuje… W nowej szkole nikt nie chciał się ze mną zapoznać. Wszyscy dziwnie się patrzyli, a dziewczyny szeptały coś na mój temat. Myślałam, iż uczniowie w prywatnych szkołach są inteligentni, opanowani i empatyczni. Wszystko to okazało się złudne. Półnagie dziewczyny, uczniowski podział socjalny na kujonów, sportowców i tym podobne, oceny za kapitał. Rzeczywistość tak bardzo odbiegała od opinii panującej w mniejszych miejscowościach. Zastanawiałam się, dlaczego lepsi są ci, którzy noszą wielkość S od tych, którzy noszą XL. Najpierw nie zwracałam na to uwagi, myślałam, iż z czasem zaczną mnie akceptować i wszystko się jakoś ułoży. Myliłam się, ponieważ następne problemy zaczęły się rok później w domu…
Moja mama jest piękna. W życiu nie spotkałam piękniejszej kobiety w sile swojego wieku. Kiedy zmieniliśmy miejsce zamieszkania, jej marzenia się spełniły: została twarzą nowej marki kosmetyków. Wiem, iż zawsze chciała pracować jako modelka: pozować do zdjęć, prezentować różne produkty. Gdy zaczęło jej się powodzić, wraz z tatą cieszyliśmy się jej sukcesem. lecz ja dostrzegałam w niej kogoś więcej, niż tylko piękną twarz. Dla mnie była najważniejszym człowiekiem na świecie. Osobą, która nosiła mnie pod sercem i wyrywała włosy z głowy, by wychować mnie na niezłą córkę. Myślałam o niej jak o silnej kobiecie, która swą wrodzona mądrością kieruje domem i pomaga rozwiązywać problemy członków rodziny… Tato wciąż pracował. Podobno robił to dla naszego dobra. Wiem, iż zarabiał wystarczająco wiele, by utworzyć nam godne warunki do życia. Czyli, po co więcej? Wtedy zrozumiałam, iż oprócz rodziny ma także własne prywatne aspiracje życiowe, które chciałby je spełnić. Przemyślałam to wszystko i zrozumiałam…
Ten moment w życiu był dla mnie super. Nie mieliśmy bardzo wiele czasu wolnego, lecz weekendy spędzaliśmy wspólnie. Tato nie musiał iść do pracy, a mama nie miała jakichkolwiek sesji zdjęciowych. To było piękne… W te weekendy zapominałam o problemach szkolnych i cieszyłam się akceptacją ze strony rodziny. Wszystko się zmieniło rok później…
Mama pracowała całymi dniami. Stała się pedantką. Wszystkie sprawy musiały być z góry ustalone, wszystko musiało poczekać na własną kolej. wciąż spotykała się z nowymi przyjaciółkami z branży. Odtąd zmieniło się jej nastawienie do mnie. Jej koleżanki chwaliły się własnymi pięknymi i zgrabnymi córkami, a ona się za mnie wstydziła. Poprzez cały czas namawiała mnie, abym zajęła się sobą i wreszcie schudła. Powtarzała: „jeśli nie schudniesz, nie pojedziesz z nami na wakacje do Grecji. Córki moich koleżanek są prześliczne, ;jeśli poprawiłabyś swój wygląd, mogłabym cię im przedstawić”. Nie sądzę, iż przestała mnie kochać, lecz zwyczajnie woda sodowa uderzyła jej do głowy i to w bardzo zaraźliwym stopniu. Wiedziałam, iż za kilka lat jej przejdzie, więc się tym wszystkim nie przejmowałam. Co na to tato? Taty prawie w ogóle nie było w domu, rozmawiałam z nim o błahych tematach co kilka dni. Wyjeżdżał na 2 tygodnie do klientów, ponieważ otrzymał awans i teraz jego robota polegała na odwiedzaniu ludzi i zbieraniu zamówień. „To dla naszego dobra, chcę nam zapewnić dobre życie.” Bla bla. W szkole nic się nie zmieniło. Nadal nie miałam zbyt wielu przyjaciół (poprawka: nie miałam ich w ogóle, poza kilkoma znajomymi z mojej klasy, do których mówiłam „cześć”, i które spisywały ode mnie pracę domową z matematyki). Nikt mnie nie znał, ludzie szeptali po kątach. Nie wspominając już o chłopakach, którzy na swojej drodze zauważali jedynie długowłose blondynki z krągłościami w odpowiednich miejscach…

Tak przedstawia się moje życie. Ciągłe uwagi o moim wyglądzie, upomnienia, traktowanie z góry. Nic nie mam do tych ludzi, lecz nie użalam się tez nad sobą. Jezus kazał wystawiać twarz do policzkowania, to właśnie udaje mi się robić najlepiej. Kto wie, może to przyniesie jakiś skutek?

22 czerwca 2007 roku
Drogi Pamiętniku!
Zakończenie roku szkolnego. Mam wspaniałe świadectwo, średnia 5.0, z czerwonym paskiem i nagrodę książkową. Po powrocie do domu mama oznajmiła, iż powinno być o sporo lepiej:
-To poprzez to, iż się nie uczysz. Gdybyś poświęciła nauce chociaż jedną godzinę na dzień, z pewnością twoje rezultaty byłyby lepsze. Z taką średnią nie dostaniesz się później do dobrego liceum, nie mówiąc już o studiach.
Moja mama mnie zadziwiała. Kiedyś dwójkowa uczennica z j. polskiego, a dzisiaj tak wspaniale i uroczyście dobiera słowa. Co ten świat może z człowiekiem zrobić…
-Myślę, iż to dobra średnia. Zresztą nie zastanawiam się jeszcze nad wyborem liceum, a co dopiero mówić o studiach. W mojej opinii, swój czas wakacyjny powinnam poświęcić na coś bardziej pożytecznego niż rozmyślanie o przyszłości. Na wszystko przyjdzie czas.
Lubiłam ją przedrzeźniać i podobnie jak ona, prawidłowo posługiwać się językiem polskim.
-Dobrze Judyto. Mam tylko jedno zapytanie: Czy chciałabyś pojechać na obóz wakacyjny?
-Oczywiście. lecz na jaki?
-Odchudzający.
Wtedy mnie zamurowało. Poczułam się, jakby moje całe życie skoncentrowane było na chudnięciu, liczeniu kalorii i ćwiczeniach. Przecież dobrze czułam się w moim ciele, nic mi nie przeszkadzało. Zaakceptowałam siebie taką, jaka jestem i przyjęłam tezę, iż zwyczajnie różnię się od dzisiejszych chudych stereotypów. Zrobiłam skwaszoną minę i poszłam do swojego pokoju.
Dlaczego człowiekowi trudno zaakceptować moje 20 kg więcej? ponieważ tylko tyle dzieli mnie od prawidłowej masy ciała. Czy ;jeśli schudnę, zmienię swój wygląd, to czy zmienię nastawienie innych ludzi do siebie? Jak można mieć tak wielki wpływ na opinię innych ludzi? Myślę, iż powinnam spróbować. Przecież nie mam nic do stracenia. Może wtedy będą postrzegać mnie jako „normalną”? I tak nic w świecie nie zmieni mojego charakteru, taka byłam, jestem i będę. Już dość tego policzkowania, trzeba się zacząć bronić…

23 czerwca 2007 roku
Drogi Pamiętniku!
Dzisiaj rozmawiałam z mamą, zgodziłam się na ten wyjazd. Chcę się przekonać, jak ogromną rolę w życiu społecznym człowieka odgrywa jego wygląd. To będzie ciekawe doświadczenie. Mama zapisała mnie na miesięczny obóz odchudzający w ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem. No nie wiem czy to będzie „wypoczynek”…
Jednak zawsze trzeba próbować. ;jeśli się czegoś w życiu nie spróbuje, to wszystkie szanse na doświadczenie tej sytuacji znikną.

27 czerwca 2007 roku
Pamiętniku!
Dzisiaj wyjeżdżam. Zostawiam przeszłość za sobą i zastanawiam się nad przyszłością. Co będzie dalej?
Na zbiórce zauważyłam, iż wszyscy uczestnicy to „małe pulpeciki”, tak jak ja. lecz przecież to obóz odchudzający, więc dlaczego to mnie dziwi? ponieważ oni się śmieją. Rozmawiają, żartują. Zrozumiałam, iż tak samo jak ja zaakceptowali siebie, lecz nie byli akceptowani poprzez innych. To było miłe, a równocześnie smutne…
w czasie drogi poznałam sporo interesujących osób. Jedni byli mniej wygadani, inni więcej. Jednak czułam, iż z nimi nie zginę. iż możemy trzymać się wspólnie.
Ośrodek wyglądał bardzo przytulnie. Dostałam pokój z Angielką i Renatą. To były bardzo miłe dziewczyny, zadbane, ładnie uczesane. Miały coś, czego od dawna nie zauważałam w sobie – spokój ducha…

30 czerwca 2007 roku
Drogi Pamiętniku!
faktycznie jest wspaniale. Wszyscy już się zaklimatyzowali i świetnie się bawią. Każdy otrzymał nadzór opiekuna, który wyznacza dietę i czas i rodzaj ćwiczeń. Jestem bardzo zdeterminowana i mam nadzieję, iż mi się uda.

5 lipca 2007 roku
Kochany przyjacielu!
Trenerzy są bardzo wyrozumiali. Moja opiekunka – Hogata cierpliwie wyjaśnia mi ćwiczenia i zachęca do pracy. Tego właśnie potrzebowałam! Schudłam już 3 kilo i jestem z siebie bardzo dumna! Niestety niewiele mam czasu na pisanie, lecz coś zawsze warto sobie zakodować…

27 lipca 2007 roku
Drogi pamiętniczku!
Bardzo długo w tobie nie pisałam, przepraszam. Mam jedną ważna informacja – powiodło mi się! Schudłam 23 kilo, dzięki forsownym ćwiczeniom i odpowiedniej diecie. Gdy rodzice zobaczyli mnie na dworcu, otworzyli usta ze zdziwienia. Najwyraźniej mama spełni własną ambicję pochwalenia się córką, a tato będzie miał święty spokój, ponieważ znajdę sobie chłopaka.
-Kochanie! Jak wspaniale wyglądasz! Wierzyłam w ciebie i wiedziałam, iż ci się uda!
Oczywiście już zapomniała, iż miesiąc temu mówiła: „To będzie następny bezsensowny koszt”. A tak oprócz tego, „kochanie”?
-extra. Chodź, zabierzemy cię wreszcie do domu – rzekł ojciec, jedyny opanowany w tej sytuacji. Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.
Gdy szliśmy do domu wszyscy sąsiedzi dziwnie się na mnie patrzyli. Tak, schudłam! Czy to takie dziwne?

30 sierpnia 2007 roku
Drogi Pamiętniku!
poprzez ostatni miesiąc stosowałam lekką dietę, co pozwoliło mi schudnąć to „stereotypowych” wielkośćów. Zamiast czuć się normalnie, jestem trochę nieprzyzwyczajona, lecz to się wkrótce zmieni. Jestem szczęśliwa, ponieważ osiągnęłam cel. Mama zaczęła szanować moje zdanie, jest pogodna i częściej przebywa w domu. Sama do końca tego nie rozumiem, lecz się cieszę. Tato dalej pracuje, chociaż teraz nie musi wyjeżdżać aż tak daleko. Ma teraz swoje biuro i to tylko 3 ulice dalej.
Spotkałam kilku moich znajomych na mieście. Byli zafascynowani moim wyczynem i nawet zaprosili mnie na wspólny wypad do kina. Gdy zapytałam, dlaczego przedtem tego nie zrobili, uniknęli odpowiedzi. Nie ponowiłam pytania, ponieważ to niegrzeczne. Czyli wygląd ma bardzo duże znaczenie dla niektórych osób. W szczególności dla tych, którzy obracają się w znanym i istotnym towarzystwie, tak jak moja mama, lub w najwyższym stopniu dostępne dziewczęta w szkole. To smutne. lecz faktem jest także, iż na świecie są ludzie, którzy cenią wnętrze. Postępują tak, gdyż kiedyś sami się przekonali, jak w życiu jest ciężko nie będąc ideałem. Ja wiem także jedno: Chcieć to móc. lecz na początku trzeba zapytać Boga, czy chce się chcieć. On zna odpowiedzi na wszystkie pytania&hellip
  • Dodano:
  • Autor: