Co znaczy Wolno
Słownik: ... powoli bardzo ...
Definicja:
powoli przyzwyczajam się
do zbędności i nieprzystosowania własnego życia do swoich potrzeb, wyolbrzymionych (podobno), do granic absurdu i elementarnej przyzwoitości stosunków międzyludzkich.
powoli oswajam się
z brakiem samowoli umysłu i samokontroli zmysłów i samoswojej nadziei na lepszej wczoraj, niż dziś.
oswajam się z ubytkiem chronicznym, w świadomej percepcji własnego istnienia i funkcjonowania w szerszym kontekście (raczej społecznym choć nie tylko).
powoli akceptuję
rozmywanie (czy rozpuszczanie) pośród wypranych do czysta z jakiegokolwiek znaczenia i sensu, problemów wczoraj i dziś.
akceptuje zamartwianie się bytem i niebytem nie-do-końca-określonym,
przeżywaniem Tego, co powinno być!
(zawsze przecież było, a nadzieja równoznaczna na pewno pozwalała zakładać, iż zawsze będzie),
a w momencie obecnej odchodzi ode mnie - wychodzi drzwiami i oknami, pcha się ode mnie jak najdalej
powoli dochodzę do siebie
po stracie części integralnej i permanentnie niezbędnej do przeżywania i przeistnienia,
swojego życia w niezatartej i niezbywalnej potrzebie bycia i tworzenia i kreowania
codziennie – autonomicznie na nowo - od początku do zakończenia;
lepszego albo nie, gorszego.
powoli staram się,
znów Sobą stać się…
zatwierdzić zaakceptować zaafirmować.
zapanować nad tym życiem w cumullusie inności i odrębności
od mego postrzegania jak
codziennie innego
tak samo.
powoli i na nowo …
(znów)
staję się.
do zbędności i nieprzystosowania własnego życia do swoich potrzeb, wyolbrzymionych (podobno), do granic absurdu i elementarnej przyzwoitości stosunków międzyludzkich.
powoli oswajam się
z brakiem samowoli umysłu i samokontroli zmysłów i samoswojej nadziei na lepszej wczoraj, niż dziś.
oswajam się z ubytkiem chronicznym, w świadomej percepcji własnego istnienia i funkcjonowania w szerszym kontekście (raczej społecznym choć nie tylko).
powoli akceptuję
rozmywanie (czy rozpuszczanie) pośród wypranych do czysta z jakiegokolwiek znaczenia i sensu, problemów wczoraj i dziś.
akceptuje zamartwianie się bytem i niebytem nie-do-końca-określonym,
przeżywaniem Tego, co powinno być!
(zawsze przecież było, a nadzieja równoznaczna na pewno pozwalała zakładać, iż zawsze będzie),
a w momencie obecnej odchodzi ode mnie - wychodzi drzwiami i oknami, pcha się ode mnie jak najdalej
powoli dochodzę do siebie
po stracie części integralnej i permanentnie niezbędnej do przeżywania i przeistnienia,
swojego życia w niezatartej i niezbywalnej potrzebie bycia i tworzenia i kreowania
codziennie – autonomicznie na nowo - od początku do zakończenia;
lepszego albo nie, gorszego.
powoli staram się,
znów Sobą stać się…
zatwierdzić zaakceptować zaafirmować.
zapanować nad tym życiem w cumullusie inności i odrębności
od mego postrzegania jak
codziennie innego
tak samo.
powoli i na nowo …
(znów)
staję się.