błękitny ocean co to jest
Definicja: Solomon słownik.

Czy przydatne?

Co znaczy Błękitny Ocean

Słownik: „Twoja podręcznik jest dobra i oryginalna z tym, iż te części, które są dobre, nie są oryginalne, a te, które są oryginalne, nie są dobre”
Samuel Solomon
Definicja:

„Twoja podręcznik jest dobra i oryginalna z tym, iż te części, które są dobre, nie są oryginalne, a te, które są oryginalne, nie są dobre”
Samuel Solomon



"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co także to inni wybierają"
Andre Maurois





Pasowałoby wpisać tu jakąś dedykacje… problem w tym, iż nie pisze tego dla kogoś, ani tez dzięki komuś. Zwyczajnie pewnego dnia usiadłam i myśli same zaczęły układać się w słowa… skąd u mnie takie myśli? Nie wiem.

Może jednak coś w tym jest? a niech będzie i dedykacja: dedykuje to opowiadanie wszystkim którzy byli ze mną w 2006 roku. Ze mną, w okolicy mnie i tak dalej Za wszystkie spotkania, za imprezy, za słowa … od was już wiele dostałam, teraz ja chcę wam coś dać. Mam nadzieję, iż się prezent spodoba. Jeżeli nie to powiedzieć szczerze!

p.s. kocham was !!!






Wstęp

1 grudnia 2005 - fajna data nie? tak się zastanawiam czy ładnie aby wyglądała na płycie z ciemnego granitu, a może jak już szaleć to szaleć, niech będzie marmur. Wyryta w złotym kolorze, lub białym, z przedrostkiem 'zm.'

Istnieją szczęśliwe dni? Czy to tylko sytuacja, iż czasem nam się udaje? A może się nie udaje, tylko przekonamy się o tym za kilka lat? Są takie zdarzenia których skutek odczuwamy automatycznie, są także takie poprzez które cierpieć będziemy za kilkanaście lat. Nie ma w życiu naszym, takich chwil, które nie działają na przyszłość. Zawsze jest jakieś, lecz, gdyby . . .
przepraszam za własne życie . . . chcę dokonać zmian, lecz nie potrafię . . .







1. Poranne dziwactwa.

2.12.2005 11.33
Dzisiaj jest już 2 grudnia. Za dwa dni urodziny Monisi. Dziękuje Ci kochana moja, za wszystko. Chciałabym, żebyśmy zawsze były już przyjaciółkami. Życzę, ci, tak aby się ułożyło z Łukaszem i żebyś nie płakała już nigdy… rodzicami się nie przejmuj, masz mnie. Za wszystko ci dziękuje…



Wstałam rano, nie tak łatwo jak zawsze. Wciąż sama, lecz nie samotna. Za oknem, sypał śnieg, delikatnie otulał świat. Wreszcie poczułam Święta całą piersią. Na ulicach było pusto. Nareszcie sobota rano, komu aby się chciało. Pyzatym jest dopiero ósma i trochę zimno. Ubrałam się - wciągnęłam jakąś bluzę. Zabrałam Fikusia, tego małego wariata na poranny spacer. Sama nie wiem czemu aż na godzinę. Jakoś dobrze mi się chodziło tak z rana. Rodziców nie było w domu. Patryk jeszcze spał. Chcąc nie chcą ta pogoda, tak chyba ona, spowodowała, iż myślałam o tym gościu z tesco. No cóż jest niczego sobie, gadałam z nim kilka razy. A co aby było gdyby jeszcze ładnie śpiewał? Eh tylko się zakochać, mógłby mi śpiewać czasem. Pamiętam, pomógł mi kiedyś wstać . . . iż ja nie dałam mu numeru, kurna niemądra byłam. Zobaczymy może kiedyś. Jeszcze nic straconego, chyba nadal tam pracuje? Miał niebrzydki tyłek. Niczego sobie faktycznie! Szłam kiedyś z Madzią i tak jakoś sobie oceniłyśmy… heh Pasowałoby wyskoczyć dzisiaj na balety. Może do ‘Poligloty’ Myśli same mi do głowy napływały . . . przechodząc w okolicy kościoła miałam ochotę wejść lecz nie mogłam, pies. Jakoś upłynął czas, wróciłam do domu, było jakoś po dziewiątej trochę. Ta tarantula spała w swoim pokoju. Tarantula oznacza się mój starszy brat. Nie no przyznam, iż czasem jest porządku, szczególnie jak zaprasza kolegów takich niebrzydkich z tej z ekipy swojej. Student się znalazł, jakich niewiele. No tak, co się tak patrzysz, mam brata studenta! Studiuje marketing. Mówi mi czasem jak się przekomażamy, iż kiedyś zrobi taką reklamę, iż i mnie sprzeda, najtrudniejszy wytwór . . .no to prawda, jakby mu się mnie powiodło zareklamować to sprzedałby chyba wszystko... bez jaj faktycznie! Powiem szczerze moje koleżanki aby chciały, żebym ja sprzedała jego, są chętne, może czasem nawet napalone. Biedactwa, on jest zakochany, po same uszy lub i wyżej, w tej swojej Sylwii. Nie ma nic do niej, lecz jej nie trawie. Wiem to brzmi śmiesznie. Zdania wykluczające się nawzajem. Mam nadzieje, iż kiedyś sobie kochany braciszek znajdzie inny przedmiot wydawania kasy. Niech go nawet wycycka lecz inna. Czemu? No ponieważ ta Sylwka to się puszcza chyba z każdym w rejonie. Matka nie pracuje a tata na budowie, czasem coś wypije, majsterkowicz, czarodziej inaczej pan złota rączka… I pomyśleć, iż jakby do czegoś miedzy nimi doszło musiałabym co roku spotykać się z taką rodzinką. Każde święta, urodziny, imieniny i inne okazje do rodzinnych beznadziejnych spotkanek. To nawet częściej niż raz w roku, ohyda ! Ja tego nie wytrzymam, musze coś zrobić tak aby mu się ta małpa odwidziała. Nie pozwolę zniszczyć mojego brata, nawet jeżeli czasem mnie wkurza. lecz nie wiem jeszcze co zrobić.










2. Gówniana noc

11.23
Dwa dni nie pisałam, drogi pamiętniku. Zaczęłam Ci się zwierzać, ponieważ nie mam komu… przykre prawda? Jest Monika, lecz prawie wszystko mogę jej powiedzieć, lub zwyczajnie nie chcę. Ona dalej nie wie wszystkiego o Pawle. Chłopaka także nie mam. Czasem trafi się na gg jakiś miły chłopiec, lecz jak faktycznie miły to tylko najpierw, później okazuję się iż to jakiś zboczeniec, czy nienormalny. I w dodatku przeważnie o imieniu Bartek. Oni wszyscy są jacyś dziwni. To chyba przychodzi z imieniem. A najlepiej jak się trafi niebrzydki, fajny i tak dalej a jest z bardzo daleka… wtedy nic nie mogę, tylko gadać… czasem chciałoby się spojrzeć w oczy jeszcze …
13.40
Byłam się przejść. Znowu sama, lecz nie samotna. Wzięłam psa… przyjaciela.?

18.33
Chyba znowu się przejdę. Ciężko mi na sercu jakoś.
Dostałam telefon, iż Monia w szpitalu…zatruła się czymś i co mam poradzić? Nie powieszę się ona mnie potrzebuje… potrzebuje? Nie wiem sama nie wiem… wiem iż ja jej potrzebuje…

22.45
Spotkałam na spacerze gościa. Tak wiem dziwne. Sam podszedł jak siedziałam na ławce… wydaje się być normalny, chociaż pewnie tylko najpierw. ponieważ kto normalny z drugiej strony podchodzi do takiej dziwaczki jak ja. Dałam mu numer koma… chrzanię to jeżeli źle zrobiłam, znowu jakiś błąd??!! Moje życie to błąd na błędzie. jeżeli mnie zgwałci i zabije, trudno. Co najmniej zadowolę jedną osobę … do chwili obecnej wszystkich ranię.
Chcieć a móc pamiętniczku. Mnie aby nawet zgwałcić nie chcieli no nie? Smutne, wieczne dziecko wojny jak to się mówi. Gówniana noc, pewnie będzie nie przespana. Poszłabym się upić, lecz brak kasy. Zawsze tak jest. Mówię ci ponieważ możesz nie wiedzieć skoro nie pijesz. Nie pijesz prawda? No ba niemądre pytanie. Niby za co jak także nie masz kasy…

Sylwka dalej siedzi u Patryka. A mi brak pomysłów tak aby tam do nich wejść. Trudno idę spać.
Może mi się przyśni ten brunecik wieczorową porą. Dobranoc.
Acha jeszcze jedno co najmniej ma telefon z idei… będę mogła do niego pisać po groszu. O ile się odezwie.








3.Tak!!

Zadzwoniłam do Moni. Opowiedziałam jej o wczoraj i o tym brunecie. lecz jazda! Oprócz tego dostałam od niego dzisiaj smsa dziennie dobry. Przepraszał lecz wczoraj nie mógł napisać ponieważ mu się komórka wyładowała w klubie. Ciekawe czy już rozpoczyna kłamać?
- Monia słuchaj!!- krzyczałam poprzez słuchawkę - fajny jest no ba…
- tej a bardzo podobny do tego z tesco? –spytała. Uświadamiając mi coś. Matko to był on!! I on myślał pewnie, iż ja go pamiętam dlatego… jak mogłam go nie poznać??
- kochana – pocieszała mnie Monika- przecież widziałaś go ze dwa razy w życiu, spokojnie. A po pewnym czasie - ciągnęła dalej – obraz zanika. Mogłaś, pyzatym byłaś załamana wiec nie myślałaś o tym !!
Wyciągnęłam fona z kieszeni. Stara obudowa. Stary schemat motoroli. Przydałoby się nowy kupić. Napisałam smsa do niego. ‘hej! Dziękuje za smsa. Tak w ogóle to jak masz na imię ponieważ się wczoraj nie przedstawiłeś nawet  buźka i pa’
Dziwne lecz ja nawet wtedy nie zapytałam go o imię.



4. Adam? Michał? Dawid? Marcin? … Misiek?

Dostałam Smsa od niego. Doszedł po minucie. ‘ a jak byś chciała, żebym się nazywał? ‘
Czy on się dobrze czuje? To co mam sobie wybrać? Bez sensu. lecz odpisałam. ‘ to mogę sobie wybrać? Bez sensu. Ja nie wiem… może Damian? Pasuj Ci? ‘
Smsa zwrotnego otrzymałam dopiero po godzinie: ’Nie, Damian nie… pomyśl dalej skarbie…’
SKARBIE? O ludzie czyżby znowu jakiś debil, lub psychopata?
‘nie pomyliłeś czasem numerów? Skarbie? No chyba, iż chcesz tak mówić… ‘ – własną drogą to miłe:) nawet bardzo ... dawno już nikt tak do mnie nie mówił… ostatnio był Paweł… lecz on to już przeszłość…
Paryż… matko jak tam było pięknie… szkoda, iż wtedy ze mną nie byłeś, pamiętniczku… oj ile stron miałbyś zapisanych, namiętnymi opisami … wiesz pamiętam jeszcze jak do mnie mówił: mon chou, mon cśur!, ma choute!
lecz to tylko wakacje były. Półroczne lecz wakacje. Paweł, Pawełek…Paul… typowa wakacyjna miłość? … w moim przypadku dodatkowo pierwsza, prawdziwa… lecz niestety krótka… przepraszam za te francuskie akcenty pamiętniczku. Nie gniewaj się :P
sms od Niego.. ponieważ jak go nazwać? ‘mam na imię Marcin, lecz możesz mi mówić jak tylko chcesz! Tylko nie myśl iż jakimś psychopatą jestem. Pamiętasz mnie? No ja w Tesco pracuje. Od Moniki dowiedziałem się gdzie zwykle chodzisz…dlatego tak jakoś polubiłem to miejsce… a i nie gniewaj się na nią… sam wydobyłem od niej to info… :* ’

O nie ja ją uduszę!!! lub nie, już mi przeszło, UCAŁUJĘ!!!! może coś z tego będzie. Nareszcie sam chciał i się postarał… odpisałam:
‘comment?’
Na odpowiedź nie musiałam czekać długo. Przyszła błyskawicznie.
‘co? przepraszam kochanie lecz ja nie rozumiem nic .. w jakim to języku?’

Szok! Nie był ideałem… nie będzie mi mówił na ucho po francusku…francuskiego można go nauczyć, może chociaż będzie się całował po francusku. Tak wiem nieprzyzwoite myśli :P lecz może chociaż jeszcze będzie umiał śpiewać…

‘po francusku… o co chodzi z tym, iż wypytywałeś Monikę? ‘
‘nic już nie istotne, słuchaj może się spotkamy?’
O nie!! Co on sobie myśli, na początku wypytuje moja przyjaciółkę o mnie a później bez zażenowania pyta o spotkanie…!!!!!
ej, Lol lecz to miłe jest, trochę nawet romantyczne bym powiedziała. Kobieta zmienną jest!! Jak nakazuje przysłowie.
‘ no nie wiem… dobra misiek, jutro po szkole, poczekaj pod moją budą… ‘

MISIEK??!! Ach jakoś samo mi się napisało :)
‘a gdzie się uczysz? I o której kończysz’ – dostałam w odpowiedzi.
‘ jeżeli ci zależy to się dowiesz… dobranoc’- sprytne nie? :P




22.06
następna noc rzeczywiście była nieprzespana… myślałam o tym czy On czasem nie zrezygnuje… nie odpisał na ostatniego smsa.. może nie powinnam go tak odstraszać?
Dobranoc pamiętniczku i 3maj kciuki





5. hmm…
Obudziłam się rano. Nie dostałam smsa, ani strzałki – zwyczajnie fon był pusty, dziwna cisza, która mnie dobija... no lecz nie będę się zadręczać. Wstałam i przyszykowałam się do szkoły. W budzie jakby nawet zapomniałam o tej wczorajszej rozmowie poprzez smsmy.

Dzwonek. W końcu! Ucieszyłam się jak małe dziecko na lizaka. Koniec dnia a zarazem dopiero początek… a jutro nie będzie niemieckiego! Kurna może przyjdzie?- pytanie samo nasunęło mi się, nie wiem czemu jakoś ot tak. W szatni znowu kolejka. I te okropnie, obrzydliwie dziwni ludzie pchający się jak na chama! Jakby nie można było stanąć normalnie.
- Kamila! - Usłyszałam własne imię, lecz nie odwróciłam głowy ponieważ ugrzęzłam w tym tłumie bałwanów
- Kamila!! – powtórzył ktoś
Wzięłam ta kurtkę i jakoś powiodło mi się wydostać. Wyszłam z tego boju zwycięsko nie ma co !
- Kamila, czy ty nie słyszysz jak cię ludzie wołają? – pytanie skierowane było niewątpliwie do mnie, nareszcie to była Monika
- no hej! – przywitałam się lekko zmęczona. Dobra okropnie zmęczona! Durna szkoła nareszcie się tu zapracuje kiedyś!
- kończysz już? Ja także!! Poczekaj pójdziemy wspólnie Oki?!
- oki – odbąknęłam tylko i czekałam aż weźmie kurtkę.

Wyszliśmy z budy. Świeże powietrze, było jak wiatr w żagle. Wiatr bez których żaglówka nie popłynie. Szłyśmy tak poprzez boisko. Ja myślałam, iż może przyjdzie. Monika nawijała coś o ocenach, próbie przedstawienia na jasełki. O babie która chce ją usadzić z fizyki, jakaś ruda małpa! Przytakiwałam tylko. Wyszliśmy za furtkę. Nie było go. Nie stał tam. Trudno wracam do domu z Moniką. Tzn. dobrze, fajnie, iż z Moniką lecz wolałbym z nim! Dusza krzyczy ponieważ się chyba zakochuje. Najgorsze, iż w kimś kogo tak faktycznie nie znam!
- Jestem młoda to mi przejdzie jak przeziębienie no nie? – przerwałam monolog przyjaciółki
- co ci ma przejść? – spytała
Szok i chwila namysłu – powiedziałam to na głos? ej lol
-tak? – odparła – lecz co ci ma przejść?
- women In love ! zakochuje się! Tzn. CHYBA, no ja go tylko lubię , lub nie , sama nie wiem.
- jak to!! Nic mi nie mówiłaś!!! iż to poważne!! w tym no jak mu tam Marcin tak? – zachichotała. Dobrze wie jak ma na imię, kolegują się – lecz jazda Kami superrr
- extra??? No ja nie wiem
- no ponieważ on chyba w tobie także, wciąż o tobie mówi na gg oznacza się, wypytuje
- o mnie?
- nie o świętego Mikołaja! – krzyknęła. Wbiło mnie w ziemie może powinnam sama zadziałać, lecz nie no po co to on jest facetem nareszcie no nie? Jest?
Mówiąc to poczułam się jakbym czytała kawał miesiąca. Facet? Ja i facet? Ciekawe. do chwili obecnej był tylko Paweł… mężczyzna, nie żaden facet czy chłopiec. co się zmieniło?? Nawet go nie znałam kilka smsów… i jeden telefon
telefon? – co ja wygaduje, przecież nie dzwonił
-TELEFON!!
-co?
- Kami ty spisz? Telefon ci dzwoni!
Matko telefon – wyjęłam go w pośpiechu z torby. – HALO!- krzyknęłam, nawet nie sprawdziłam kogo niesie
- hej tu Marcin. Nie krzycz tak około? ponieważ mam zamierzenie ciebie jeszcze kiedyś usłyszeć.- słyszałam, a raczej czułam jak się uśmiecha poprzez ten telefon, ręce mi niewiele nie opadły, a ser... tzn. oj nie istotne – Poczekaj - przerwał ciszę w słuchawce - zatrzymaj się na chwile. Proszę nie będę za tobą krzyczał przecież ani cię gonił.
- zdębiałam

Obejrzałam się i zobaczyłam jak biegnie. Po chwili już był w okolicy i próbował złapać oddech.
- czyli - zaczął, ciężko - sorki, ja nie wiedziałem, iż ty tym wyjściem wychodzisz. W ostatniej chwili zauważyłem kurtkę – oprócz tego nie źle się wygłupiłem jak Cię szukałem- wciąż próbował złapać oddech a Monia niewiele się nie pobeczała ze śmiechu! Nie wiem czy z niego czy ze mnie się tak polewała lecz miała dobrą zabawę.
Po chwili wysapał jeszcze krótkie „cześć” do Moni. A ta jak aby kamieniem otrzymała, nagle ją olśniło, iż mamie obiecała, iż coś tam jeszcze kupi czy jakoś tak. W pierwszej chwili miałam nieodparta pokusę, tak aby jej zdzielić poprzez ten łeb lecz po chwili mi się odechciało. Nie będę się ośmieszać przy Marcinie. Chcąc nie chcąc wracałam do domu z Marcinem ... jakie nie chcąc
wręcz przeciwnie, bardzo chciałam go bliżej poznać i miałam racje!! Był boski zwyczajnie...
tylko się zakochać ! A powiedz mi czy nie można zakochać się w takim ciepłym uśmiechu, głębokim spojrzeniu, jak z bajki normalnie. Pełne usta, oj jakbym chciała kiedyś te usta poznać, przyjrzeć im się z takiego bliska, iż widać najdrobniejszy szczegół, lecz wtedy nie chce się patrzeć, wtedy każdy szczegół ... czujesz...

O czym myślisz? - spytał po chwili spaceru. Oddychał już spokojnie.
- o twoich ustach ... - nie!! no znowu palnęłam, czy ta cholerna szczerość we mnie musi mnie tak pogrążać? Posłałam mu uśmiech...
Również uśmiechnął się szeroko – jak mam to odbierać? Coś z nimi nie tak ?
- nie! - zaprzeczyłam – wręcz przeciwnie , ten no niebrzydkie są ... - kurna znowu - Marcin próbował ukryć śmiech lecz nie bardzo mu to wychodziło.
- wiesz - zaczął – myślałem, iż jesteś trochę bardziej jakby to, drętwa, tzn. nie no nieśmiała - i znów to jego spojrzenie, na które nie można się gniewać ani poprzez sekundę, czarne oczy, które wpatrując się we mnie wbijał tak głęboko, iż czasem myślę czy by nie za głęboko .... jakby chciał mnie na wylot prześwietlić
- masz ochotę na chwilę szczerości? - spytał
- jasne zawsze - odparłam mało myśląc
- lubię Cię – wypalił. Fajna szczerość ja także chyba muszę mu coś szczerze powiedzieć teraz
- ja ciebie także, naturalnie
- lecz ja trochę bardziej... - chciał dokończyć – naturalnie? - dotarło chyba do niego dopiero to słówko
- No wiesz tak jakoś odkąd zobaczyłam. - posłałam następny dziki uśmiech, chyba nie potrzebnie - wiesz czasem patrząc na kogoś, wiesz, iż go polubisz, taka miła aparycja no i w ogóle a czasem od pierwszego momentu ktoś ci nie przypada...
Szliśmy tak poprzez miasto. Gadając o niczym. Poznając własne reakcje, poczucie humoru. Nawet nie wiem kiedy minęły te trzy godziny i o dziwo nie zmarzłam! Lampki porozwieszane na ulicach i ciepłe uśmiechy bałwanków spoglądających z witryn sklepowych towarzyszyły nam cały czas... szkoda tylko, ze śniegu nie było. lecz był on, chociaż szczerze? nie brakowało mi bachorów lepiących bałwany i rzucających śnieżkami.. Nigdy nie zapomnę spojrzenia, i śmiechu. Ma szczery śmiech. Podobają mi się jego włosy. Opadające niezgrabnie na czoło, co chwilę musiał je poprawiać. Lubię takie włosy przeczesywać palcami.... wtapiać się głęboko i czuć, delikatny zapach....ładnie pachniał ... ciekawe czy sam wybierał perfumy...




6. To tylko takie nasze poznawanie

kolejnego dnia przed domem czekał na mnie tylko deszcz. Te kilka godz. wczoraj sprawiło, iż spałam tak smacznie jak chyba nigdy dotąd. O dziwo nie śnił mi się on, a może, się śnił tylko, iż ja nie pamiętałam po obudzeniu. Nie wiem. Nad łóżkiem wisiał stary obrazek anioła, Mojego stróża. Dał mi go dziadek. Chciał, tak bardzo chciał, żebym za każdym wspólnie kiedy na niego patrzę myślała o nim. A ja teraz patrząc modliłam się do niego i marzyłam tylko o tym, tak aby spełniły się sny, aby każdy element w tym pokoju przypominał mi Marcina. Tak samo jak kiedyś elementy w Paryżu przypominały mi Pawła. Na razie jeszcze ich nie znał, nie dotykał, lecz już nie długo, mam nadzieję. Pierwszy raz w życiu stanę się kobietą i zapuszczę sidła... nie to nie pasuje do mnie, zwyczajnie bardziej się postaram niż kiedyś. O ile można bardziej…. O Pawła tez się starałam, lecz tamto to było staranie się chwilowe prawda? Chwila trwała trzy miesiące. Połowę czasu który spędzałam u taty we Francji. Bycie z Pawłem było tylko dla zaspokojenia pragnień i żądzy. Francuz...jak to ładnie brzmi. Wtedy myślałam, iż zbieram tylko nowe doświadczenie. Nie mogę powiedzieć, iż francuski znam tylko z widzenia, mogę powiedzieć, ze znam francuza z widzenia, tak byłoby bardziej prawidłowo. iż dobrze znam jego dotyk i smak. Znam smak z bitą śmietaną, nie przyozdobione były truskawki tylko on. Śmietanka miłości. Zawsze się śmiał, iż on nie lubi śmietany, którą ktoś zbił. Poczucie humoru? Myślałam do niedawna, ze to powinien mieć mąż a nie ... no właśnie kim on dla mnie był? Miłostką? Chłopakiem na zawołanie, czy prawdziwą miłością, tak łatwo go zdobyłam. A może kochankiem w wieczory samotne, tak aby nie przeszywała ta samotność na wskroś? Z Marcinem jest inaczej jego chcę poznać po to aby móc trzymać za rękę, leżeć na trawie a nie tylko rozkochiwać. Zaraz Pawła także trzymałam za rękę, chciałabym znowu złapać jego dłoń...W Pawle się kochałam. Pragnęłam duszy i ciała lecz marzenie ciała się dopełniło. Jego duszy zawsze mi będzie niewiele. później wakacje się zakończyły. I nadal mi go brakuje. Takiej czułości nikt mi nie dał. Bycie czyjąś pierwszą miłością zobowiązuje Pawełek... tak bardzo, a ty sobie z tym radzisz najlepiej na świecie. Szczęściara ta, która się w tobie zakochała na zabój... i z wzajemnością. Czyżby ja? Nie, nie możliwe on mnie kochał bardziej, to wiem bardziej niż samego siebie... lecz czy ja jego tak faktycznie? Niestety to już nie możliwe, nie spotkam cię żywego... lecz obiecuję, iż spotkamy się we śnie jeszcze nie raz i później gdzieś może na siebie trafimy, przypadkiem. Czy będziemy siebie pamiętać? Dawno nie dostałam od ciebie informacje... brakuje mi twoich rad, chce się wtulić w ciebie jak mi smutno.... szkoda, ze tam w niebie nie macie komputerów. Dziękuje za to, iż zesłałeś mi Marcina. Wiem, ze to twoja sprawka łobuzie... Brakuje mi twoich słów, gdybyś wiedział, iż się zakochuje, tak samo jak kiedyś w tobie. Podobnie się zaczęło pomiędzy nami, pamiętasz? Ba niemądre pytanie to ty zawsze lepiej pamiętałeś.... dziękuje Pawełek, iż mogę na ciebie liczyć nawet teraz, iż jesteś tak blisko, ze czuje twoją dłoń palącą policzki. Dotyk anioła, oddech… może ja ciebie kochałam bardziej niż myślę? Nie wiem ponieważ sama dobrze nie wiem co tj. miłość. lecz ty mnie uczyłeś miłości tak dobrej, czystej i chcącej więcej dla drugiej osoby... Czy może tylko poprzez wzgląd na wspomnienia chcę ciebie pamiętać nieskazitelnie czystego. Wiesz ja - wciąż pamiętam zapach nocy. - wciąż w głowie szumi mi wiatr i gra ta muzyka....NIE CHCĘ ZAPOMNIEĆ! Chcę nauczyć się kochać kogoś innego... może kocham Marcinka, ponieważ tak bardzo mi ciebie nie przypomina a może przypomina aż za bardzo?.... zbyt wiele pytań chcę odpowiedzi... słuchaj jaka to schiza: dotykasz jego czujesz drugiego, całujesz go, oddajesz
pocałunek innemu słuchasz Marcina...słyszysz Pawła - nie potrzebne dragi


Nie wiem czy dam rade faktycznie pokochać Marcina. Śpij mój aniołku

7. Walentynki


10.17
Zaprosiłam Marcina do siebie na dzisiaj. Będzie po południu. Rodzice Ida do kina ponieważ to sobota. Fundnęłam im jakieś bilety na 4 seanse komedii. Niech sobie posiedzą.


18.30
Jestem! Umalowana, zwarta i gotowa. Pewnie za chwilę zadzwoni. Wiesz nawet się tak nie stresuje. Rozwaliłam tylko butelkę perfum. Dobrze, iż chociaż niedrogie były. I jakaś szklanka poszła. Są walentynki. A ja mam butelkę wina. Zrobiłam jakąś kolacje. Przepis wzięłam z gazety jakieś rolady warzywne. Zapach unosi się po całym mieszkaniu. Świeczki są wszędzie. No wiesz nastrój musi być! Wino czerwone-jest.
Dzwonek!! Dobra idę otworzyć!! 3maj kciuki


7.30
Było suuper wczoraj!! faktycznie teraz marze tylko o tym aby to powtórzyć…

13.30
Byłam u Marcinka. lecz cos mi nie pasuje… ponieważ było tak, jakoś nie tak jak być powinno…

Wchodzę do pokoju, na ścianach ma plakaty i kilka obrazków. Siedzieliśmy trochę wspólnie. Po jakiejś godzinie zadzwonił dzwonek. Weszła jego mama i powiedziała ze to Alicja… poszedł do niej cały uchachany a wrócił jakiś dziwny, wiem iż on przedtem z nią był… a ; jeżeli mu nie przeszło? Wiem iż to niemądre pytaniem, byłoby gdyby nie fakt, ze po spotkaniu z nią zrobił się niemrawy. Siedział i patrzył w ścianę. Nawet mnie nie pocałował, tylko musną wargami od czasu do czasu. Siedziałam tam i czułam iż smutek mnie cała przepełnia, wylewał się uszami. Nie był to ból, nie zazdrość tylko smutek, iż nie umiem mu pomóc, iż mi nie ufa, nie mówiąc o czym z nią rozmawiał. Nie miałam wyrzutów, nie jestem po to tak aby go uwiązywać. Nich robi co chce, mimo iż mnie to rani. Chcę tak aby był szczęśliwy, ; jeżeli ma być z inną bardziej szczęśliwy niż ze mną… niech będzie z nią… nie chcę być samolubna, nie chcę mieć go na własność i traktować jak zabawkę. Chcę dać mu sposobność wyboru, z nadzieją iż wybierze mnie. Siedzieliśmy u niego w pokoju, na kanapie. Patrzyłam na jego pełne wargi i miałam ochotę je pocałować, lecz jak tylko nachyliłam się ku niemu odwracał głowę mówił ze jest przeziębiony, ze nie chce mnie zarazić. Nie jestem niemądra! Wiem iż nie o to chodziło…
Nie chcę się domyślać… leżał z głową na moich kolanach, i patrzył w sufit. Niby rozmawiał, lecz myślami był gdzie indziej, to było widać. Wyszłam po godzinie. Przecież nie będę mu przeszkadzać. Na koniec rzuciłam tylko krótki całus w odpowiedzi dostałam ”dziękuje, miłego wieczoru” to ma być wyznanie? Dziękuje? Co to w ogóle oznacza?
Ja chce go przytulić tak mocno aż zacznie brakować mi tchu…







8. sprzeczka

Zimno dzisiaj jest. Wrr… aż nie chcę się wychodzić na zewnątrz. Dzisiaj spadł wreszcie śnieg. Troszeczkę śniegu… troszeczkę białego, miękkiego puchu. Otulił całe miasto i dzięki
niemu wszystko wyglądało jak w bajce…wszystko tylko nie mój związek z Marcinem.

Szłam aleja. Sama jak palec. Na uszach słuchawki, tak aby nie słyszeć głosu serca i nie trafić przypadkiem pod jego dom. Chodziłam tak nie wiem jak długo. Aż mi bateria padła w mp3. skończyli grac więc wracałam do domu. Nie było to takie proste. Spotkałam Monikę, pytała, zadawał mnóstwo niemądrych pytać gdzie byłam? Z kim? Dlaczego nie chcę się z nią podzielić co z nim robiłam? W wszystkie dotyczyły jego! A ja chciałam zapomnieć. Zadzwonię do niego, spotkam Się porozmawiamy, musimy…. Zapomnieć póki mogę. Póki nie ma wiele wspomnień. A on niech leci do Alicji. Niech z nią siedzi w pokoju, niech wspólnie piją wino, jedzą pieprzone rodzynki w czekoladzie!

Włożyłam klucz do drzwi. Otworzyłam a w drzwiach stałą mama. Wrzeszczała, iż nie odbieram telefonu, a ona się zamartwia, iż jakbym chciał pobyć z Marcinem to mogłam jej powiedzieć!
Ludzie! Co wy z tym Marcinem macie!!! – wykrzyczałam jej w twarz!
Zamknęłam się w pokoju i napisałam mu smsa: możemy porozmawiać ?
I zasnęłam.

>>kolejnego dnia rano dostałam smsa od niego: jasne kotku! O co chodzi? Smsa był z wczoraj lecz już nie odczytałam. Umówiłam się z nim w kawiarni przy szkole.

Weszłam do środka. Siedział już i czekał w ręce miał czerwona różę… czemu ją przyniósł?
Szłam do stolika a serce waliło mi jak młot. Jakby to była jakaś pieprzona randka a to miała być tyko rozmowa. Usiadłam bezszelestnie. On wstał wręczył kwiat i dał buziaka. Siedziałam, nie poruszałam się w ogóle. Po chwili podeszła kelnerka i Marcin zamówił dwie herbaty z cytryna – ponieważ zimno jest – dodał z uśmiechem.
- Chciałaś porozmawiać – zaczął – cos się stało ?
Patrzyłam na jego piękne czarne , duże oczy. Nie mogłam tak siedzieć.
- tak – odpowiedziałam biorąc łyka ciepłej malinowej z filiżanki. – powiedz mi – zaczęłam powoli – czy ty z Alicją? Tzn. czy ty do niej jeszcze cos czujesz?
Spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem. Mi nie było do śmiechu w ogóle. Uspokoił się. Ja nic nie mówiłam czekałam na odpowiedź. Nie obrócę tego w żart. Siedział chwilę i wydusił ciche - Nie, czemu pytasz?
Znowu przechyliłam filiżankę. – pytam, ponieważ wiem… chciałabym, żebyś powiedział mi prawdę. Żebyś był szczery jak nigdy w życiu. Ja nie chcę być kimś w zamian. ponieważ ona cię nie chciała.
- popatrzył i wybuchnął – ona! Co ty wygadujesz! To ja z nią zerwałem ! a nie ona ze mną!!!
- chyba go to zabolało. A raczej z pewnością.
- lecz – przerwałam – lecz to ona Cię zdradziła prawda? I to ty przeżyłeś rozstanie tak bardzo, nie ona. Po co w ogóle przyszła do ciebie tego dnia jak byłam u Ciebie?
Zamilkł nagle. – no – zaczął się wyjaśniać, to było widać, spuścił wzrok.
- chciała, żebym do niej wrócił.
Oniemiałam.
- i co ty na to?




- powiedziałem jej, iż już mam dziewczynę.
- a gdybyś nie był ze mną to co byś powiedział? – to pytanie po niżej pasa wiem.
-nie wiem
-a więc nadal ją kochasz?
Wyjął portfel. Wyłożył kapitał na stolik. Wstał mówiąc patrząc prosto w oczy – nie chcę o tym rozmawiać. I wyszedł
Wstałam zaraz za nim, zobaczyłam jak wsiada do samochodu. Czemu tak zareagował? O czymś mi nie powiedział. Wyszłam z kawiarni. On dalej siedział w samochodzie. Podeszłam i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. Siedział i nie patrząc w moją stronę wyszeptał:
- nie
-co nie?- spytałam równie cicho
- powiedziałbym nie.
- czemu ? – zadałam chyba najgłupsze pytanie w najgłupszym momencie.
- Wiesz dlaczego zerwaliśmy?
- ponieważ cię zdradzała ?
- także – odparł . Zaczął snuć opowiadanie sucho i drętwo, bez łez, bez żadnych uczuć. – dwa miesiące temu dowiedziałem się iż Alicja była w ciąży. Usunęła i przyszła mnie powiadomić, iż już się pozbyła ‘problemu’. Usunęła moje dziecko. Chociaż sam do końca nie mogę być pewny czy było moje. – opowiadał tak jakby to nie dotyczyło jego - nareszcie w tym samym czasie spała z jakimś kolesiem na imprezie na którą ja nie chciałem iść. Wiesz nie kręcą mnie – ciągnął dalej- imprezy gdzie liczy się alkohol i dragi.- jego słowo twarzy zmieniał się niesamowicie szybko. Opowiedział mi wszystko. Niestety powiedział także zdanie które zabolało w najwyższym stopniu- wiesz ja nadal chyba ją trochę kocham, a rodzina mówi, ze ty to za piękna bajka, iż ideałów nie ma a ty prędzej czy później okażesz się taka sama jak Alicja. Oni nie chcą żebym cierpiał.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Marcin zapalił papierosa. Włączył silnik i pojechał. Nie wiem gdzie. Jechaliśmy przed siebie. zwyczajnie przed siebie. Całą drogę nie odezwałam się ani wyrazem. On także milczał. Zatrzymaliśmy się nagle w lesie. Nie wiem jak. Wysiedliśmy. Stał i patrzył na mnie. W oczach dopiero teraz miął łzy. Podeszłam przytuliłam tak mocno, ze aż zabrakło tchu. I jemu i mi. Dobrze jest czasem mieć spory samochód. Do domu wróciłam pod wieczór. Nie myślałam już. Chciałam tylko tak aby mnie przytulił. Wiedziałam jedno znalazłam tygryska. I coś jeszcze, iż ja nigdy nie usunęłabym ciąży.







9. Po przerwie
Poznawałam Marcina długo faktycznie długo, lecz z każdym dniem chciałam więcej. To chyba się miłość nazywa. Jednak można kochać więcej niż jednego. Tak wiem już kwiecień, wiem nie pisałam, wiem wszystko wiem, lecz nie miałam siły.
Teraz piszę ponieważ za kilka dni Marcin ma urodziny. Nie wiem co mu dać 12 kwietnia 1985 ta data cholernie wbiła mi się w pamięć teraz już dziękuje za to iż tego dnia na świat przyszedł on.
rozpoczyna robić się ciepło. No wiesz, te promienie słońca, kwitnące roślinki wszystko budzi się do życia. Ja także. Marcin mnie budzi. Jak mnie całuje to zwężają się ulice wokół. Wiruje świat. Uwielbiam jak wypełnia mnie to uczucie. Kocham jego dłonie. Wiesz nie spotkałam jeszcze nikogo o tak delikatnych a zarazem twardych dłoniach.
Wiesz pamiętniczku boję się.
Boje się, ze to się skończy ponieważ za piękne tj.. Za bardzo nierealne.



Dzisiaj są urodziny Marcina. A niech będzie kupiłam mu naszyjnik. Dobrze?
Sama nie wiem. 3maj kciuki. Będzie kolacja u niego. Dzisiaj taka niebrzydka pogoda jest. Nie powiem nic.



10. Lekcja cierpliwości

Obudziłam się jak zazwyczaj w łóżku. Dzisiaj jednak było inaczej. Nie moje łóżko, inna pościel, i zapach a w okolicy już nie sama poduszka lecz ktoś… patrzyłam jak powoli oddychasz. Patrzyłam na twoje śpiące ciało, zamknęłam oczy i wtuliłam się w nie aby poczuć ciepło i dotyk gładkiej skóry. Przebudziłeś się, uśmiech. Przytuliłeś i znowu chciało się żyć.
Obudziłam się drugi raz, musiałam przysnąć. Nie było Cię w okolicy. Strach i lęk o bliskość, zapach i szelest twoich słów. Usłyszałam kroki, jakieś stukniecie. Ktoś krzątał się po kuchni.
Spojrzałam w okno. Już dziwnie spokojna i nie chciałam wstawać. Obróciłam się na bok. Chciałam wierzyć iż jednak jesteś tam. powiodło się. Uwierzyłam. Delikatnie usiadłeś na łóżku
-wyspałaś się?- twój głos sprawił iż się uśmiechnęłam. Niczego nie potrzebowałam do szczęścia tylko twojego głosu, dotyku i oczu wpatrzonych.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się najładniej jak tylko potrafię.
- zasnęłaś wczoraj tak szybko. Nie chciałem Cię budzić i odwozić do domu. – dokończył już z kuchni - Twoja mama wie iż jesteś u mnie zadzwoniłem wczoraj do niej.
- jajecznica? - spytał- i tak nie masz zbyt dużego wyboru zostały tylko jajka.
- około?? niech będzie lecz dla mnie mogłeś skoczyć chociaż po jakieś bułeczki – znowu się uśmiechnęłam. Wyjrzał zza drzwi. Uśmiech.
- bułeczki są i świeże cieplutkie kakao.
Znowu poczułam powiew wiatru. Ciepły. Letni. Wstałam i powędrowałam do kuchni za zapachem gotowanego mleka i cieplutkiej jajecznicy ze szczypiorkiem. Poczułam ciepłe promienie słońca wdzierające się poprzez otwarte okno. Zobaczyłam go. Stał przy kuchni nakładając gotowe danie na talerze. Usiadłam do stołu. On także. Jedliśmy kiedy nagle wyskoczył z tekstem:
- boję się iż to co zbudowaliśmy kiedyś runie…
Zaskoczył mnie. Stop. O czym on mówi i po co? Przecież nic nie padnie, nie skończy się ponieważ się zaczęło na dobre i nie ma prawa się skończyć. zwyczajnie to aby było wbrew wszystkim prawom fizyki.
- nie skończy się, co to za niemądre stwierdzenie. – jadłam dalej.
- nie wiem – odbąknął – niektóre osoby plączą mi w głowie. Mówią iż to za piękne, ze nie będzie długo trwało iż …
-zatrzymaj się – przerwałam mu – wierzysz im? A nie powinieneś ufać bardziej sercu?
- już nie wiem co myśleć, nie wiem co czuje.
Te słowa mnie uciszyły. poprzez minutę patrzyłam na niego. Czułam jakby się oddalał. Czułam iż powinnam wyjść i nie przychodzić tu więcej. lub przytulić. lecz wiem, iż dotykiem nie załatwię wszystkiego. Nie mogłam. Za bardzo go kocham, tak aby wyjść.
-a może tak ma być? – spytałam przełamując niezręczną cisze
- próbuje w to wierzyć i wiesz czasem się udaje. Wiem iż coś jest, iż czuje coś. Nie wiem co. Może próbuje ponieważ chce w to wierzyć. Jesteś prezentem od losu. Tak bogatym iż starczasz na całe życie lecz boję się tak aby się nie obudzić nie przekonać iż to sen.
Patrzył na mnie. Jego ciemne oczy wpatrywały się w moją – teraz już – bladą cerę. W moje oczy. Odechciało mi się jeść. Pić także już mis się nie chciało. Wstałam. Udałam się do sypialni. Założyłam własną bluzę. Poprawiłam włosy. Podeszłam do drzwi. Obróciłam się. Stał w okolicy patrząc we mnie jak w jakiś obrazek.
- przepraszam…
- nie przepraszaj... nie można przeprosić za niewiedzę. Zadzwoń ; jeżeli będziesz chciał cos dalej tworzyć. ; jeżeli się nie zmieni i . . . zadzwoń i powiedz ze . . .
- nienawidzisz mnie? – przerwał
- nie, nie potrafię, nie mogę cię nienawidzić…- wyszłam.
Otulił mnie delikatny wiatr, delikatny jak muśnięcie warg. Zapach letnich kwiatów, lecz jego . . . obsesja? No proszę jaka niebrzydka pogoda. Słońce świeci świat się śmieje a ja wracam do domu. Nie chce wracać. Chciałabym…. Nie mogę. Nie mogę nie liczyć się z jego zadaniem. Zaczęła się moja lekcja cierpliwości. Nie chce być taka jak ci co odeszli ponieważ nie chcieli walczyć. Wyjęłam komórkę.
informacja. Nowa. ‘kocham cię’ wyślij. Wyślij do... misiek. >>informacja wysłana. >>>informacja dostarczona.
Ja poczekam, ponieważ dla niego warto… Łzy? Łzy za to iż poprzez ostatnie miesiące nie płakałam. Musiałam nadrobić zaległości.
„Tego kwiatu jest pół światu” tylko dlaczego ja wole „ ; jeżeli nie ten to żaden inny” ja nie chce innego kwiatka, w najwyższym stopniu kocham tę ró iż, bez kolcy. Dziś dojrzała i wyrósł jej jeden. Taki mały lecz strasznie uwierał ponieważ wyrósł w miejscu gdzie trzymałam dłoń. Na szczęście jeszcze nie zdążyłam przytulić do serca. . . Zdążyłam, przytuliłam, tak mocno…. Ukłucie jednak było w samo serce.





11. Dzisiaj

Niebo pokryte było jeszcze porannym blaskiem słońca i mgłą, ograniczającą znacząco pole widzenia. Nie robiłam nic. Siedziałam w swoim pokoju beznamiętnie wyglądając poprzez okno. Padało … we mnie także. Wpatrywałam się w niebo jakby czekając na odpowiedź. ‘może nie powinnam wychodzić?’ kurde sama nie wiem przecież to nie tak miało być… to wszystko miało być inaczej… ktoś mi kiedyś powiedział, ze nigdy nie jest tak jak bym chciała… nigdy nie będzie… Obłęd, mgliste spojrzenie a w głębi pokoju końcówka niedopalonej świecy, którą dostałam od przyjaciółki. Po policzku płynęła łza, taka niewinna, delikatna by nikt jej nie widział. Łza – wspomnienie szczęśliwych chwil. Wytrzymam burze i huragany. Nie straszne mi powodzie. Ta miłość „ Jest jak ściana która wytrzyma opór wody, ognia, ziemi i powietrza. Wytrzyma wszystko. Obiecuje” – twoje słowa , pamiętasz? Ktoś kiedyś zapytał: czy oni są szczęśliwi? A inny ktoś odpowiedział: szczęśliwi? Nie... oni będą się uśmiechać jeszcze po śmierci....
Czemu nie mogło tak być już do końca? Nie wiem. Nie było nam dane. NAM ?? czemu akurat nam ? teraz już wszystko nie istotne, minął tydzień. Nie zadzwoniłeś nie chcesz. Czasem największą miłością jest pozwolić komuś odejść. Pozwalam…

Nigdy o tobie nie zapomnę, aczkolwiek będą nowe znajomości, nowe dni i nowe miłości… tego ostatniego nie jestem pewna… zaczynam żyć inaczej… blizny mówią nam o tym czego nauczyliśmy się o miłości…


Telefon. Nie chciało mi się podnosić słuchawki, zresztą kto może tak wcześnie dzwonić. lecz telefon nie dawał za wygraną. Dzwonił i dzwonił…
- halo – powiedziałam bezdźwięcznie
- dzień dobry Kamilko . Z tej strony Renata, mama Marcina.
- dzień dobry. – mama Marcina po co ona dzwoni?
- poproś Marcina do telefonu na chwile, ponieważ komórki nie odbiera.
Teraz szok, i chwila ciszy w słuchawce. MARCINA? Ona o niczym nie wie? Powiedzieć jej? nie powinnam…
- lecz Marcina u mnie nie ma proszę pani. I nie wiem gdzie on jest ani czemu nie odbiera. Nie jesteśmy już wspólnie, a może jesteśmy sama nie wiem - to zdanie boli. Kurde teraz jak już chciałam ułożyć nowe życie, jak zrozumiałam ze będzie dobrze, ; iż musi być dobrze, ; iż nie mogę się zamartwiać… czemu jej nie powiedział?
- A pani gdzie jest?
- złotko jak to nie ma!! –wybuchnęła jakby to była moja wina, lecz dodała i jakby nawet z uśmiechem na twarzy–
Jak to nie jesteście wspólnie ? od kiedy? Czemu? Czy on ci coś zrobił? – cisza - halo Kamilko jesteś tam?
-jestem – przełknęłam ślinę - jestem w domu, nie wiem czemu nie powiedział pani, od tygodnia.
- i co my teraz zrobimy?
- my?
-przyjechałam tu wraz z mężem umówiliśmy się z Marcinem dwa tygodnie temu, ; iż przyjedziemy was odwiedzić. Czemu nie zadzwonił? Z samej warszawy jechaliśmy całą noc.
- to musicie być kraj zmęczeni – Kamila co ty robisz przestań – powtarzałam sobie w myślach nie zapraszaj ich – to może niech pani przyjedzie z mężem do mnie na kawę, ja zapraszam. Adres pani zna
- a nie będzie ci niemądrze? Wiesz może wolisz być sama teraz. – nie chciała przyjeżdżać.
- nie no spokojnie niech kraj przyjeżdżają – niemądra!
Odłożyłam słuchawkę. Pasowałoby założyć ubranie. niemądra jestem, pewnie będzie pytać co się stało i co mam powiedzieć?

Dzwonek do drzwi. Serdeczne przywitanie. Zaprosiłam ich gestem do pokoju. Zaparzyłam kawę. Nie odzywali się. U jego ojca to normalne lecz ona, przecież ona - wciąż potrafiła nawijać. Nie wie co powiedzieć, ja także nie…



Posiedzieli trochę. Nie obyło się bez pytań ‘dlaczego?’ lecz jedno zbiło mnie strasznie zaskoczyło:
- spałaś z nim? – skąd jej to teraz do głowy przyszło. Spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się do mnie i trąciła męża
- spała, z nim – widzisz a nie mówiłam, myliłam się …
- proszę pani! – przerwałam
- tak?
- czy to takie istotne, to nasze, tzn. moje życie – poprawiłam się
- istotne złotko, ; jeżeli z nim spałaś to oznacza, ; iż on cię kocha a ty jego tak faktycznie. Alicje także kochał faktycznie.- zabolało cholera! - i nie powinien pozwolić ci odejść. Ona nie była dla niego, nie pasowali do siebie. Ty jesteś inna ty dałaś mu coś , wiesz nigdy nie widziałam go aż tak szczęśliwego, jak dzwonił i mówił o tobie. Ani wtedy jak byliście u nas w weekend.
Nie wiedziałam co powiedzieć, zatkało mnie na pół sekundy.
- no jedziesz? – spytał mnie jego tata, uśmiechając się
- jadę – odparłam cichutko.

Dotarliśmy do jego mieszkania. Wspomnienia. W głowie znowu pustka. Pukaliśmy i nic. Miałam klucze jeszcze, otworzyłam drzwi. Siedział tam sam patrzył w okno, był jak nieprzytomny. Podeszłą do niego jego matka.
- Marcin, masz gościa- wyszeptała, później dodała cicho- przepraszam ; jeżeli ją kochasz, ona jest wporządku…
Odwrócił głowę powoli, znowu zobaczyłam te opadające włosy, piękne dłonie i kochane oczy… zaczął do mnie mówić coś, nie pamiętam co…
Jego słowa były bardziej wyważone. A najlepiej jak mu powiedziałam ; iż nakrzyczałam
na Monikę wczoraj, ponieważ nas umówiła, ; iż zrzuciłam winę na nią, to on na to spokojnie: a pamiętasz ile razy krzyczałaś na mnie?
ta jego równowaga zbija z tropu . później dodałam: pamiętam lecz myślałam, ; iż ty zapomniałeś...
on na to: a tego chcesz?
w mojej głowie cholerne trzy kropki i cisza która zabija swym krzykiem.
Chęć oddania mu dłoni gdy ta sama dłoń każe mi go uderzyć..
-nie chcę – odparłam dalej stojąc przy drzwiach. Słonce raziło w oczy. Powiedziałam to co myślę. Ochrzaniłam go ; iż kochamy się i nie walczymy. On powiedział, ; iż zorganizuje porwanie. – jego rodzice chyba zdążyli wyjść, ponieważ usłyszałam zamykające się za mną drzwi - zabierze nas zdala od przyjaciół i wrogów
i będziemy się tam kochać ... -
doczekamy wschodu słońca... a później zabije mnie i siebie.. cisza
zapytałam dlaczego?
on: ponieważ najpiękniejszy czas w naszym życiu dopełni się we wspólnym świcie…
więc niech trwa tak by nikt go nam nie zabrał. Niech cos nareszcie będzie na zawsze i tylko nasze…
stałam tak, on siedział dalej pod oknem. Patrzyłam na niego. Widziałam jak płacze.
- przepraszam –powiedział wstając –wybacz, ja nie wiedziałem, co robić wszyscy mieszali mi w głowie, faktycznie Cię kocham, chciałem tyle zrobić…
Siedziałem ten tydzień w domu, myślałem o tym co mogło być, co straciłem poprzez kilka słów, poprzez rodziców i poprzez znajomych… biłem się w piersi, ; iż nie patrzę na to co czuje, ; iż prowadzę bezsensowną walkę z samym sobą. Chciałem zadzwonić, lecz brakowało mi odwagi… dziękuje- wyszeptał na koniec – ; iż wróciłaś po mnie, odnalazłaś na nowo. I jeszcze raz przepraszam ; jeżeli nie będziesz chciała teraz do mnie wrócić, dalej dzielić ze mną siebie, zrozumiem…
Znowu nie wiedziałam co powiedzieć, on mówił cały czas, chyba z pięć min.. A kiedy skończył, chciałam wyjść i zostawić go samego, nareszcie zasłużył, sam sobie na to zapracował… lecz cos kazało mi zostać.
Pozwól mi dotknąć aczkolwiek rąk, spójrz na mnie – wypaliłam – pozwól przytulić tak aż braknie słów i sił, aż serca kiedyś przestaną nam bić. Wiesz nasze uczucie przypomina mi błękitny ocean, spokojna woda, która ktoś burzy, jakiś cholerny wiatr, lecz wiesz co ci powiem.. wiatr zawsze był i będzie, na oceanie będą fale i będzie ktoś kto będzie chciał zburzyć wszystko… przetrwajmy proszę …
Przetrwamy – odpowiedział – po chwili dodając – obiecuję.


..............................



nasze poznawanie się nawzajem
poznawanie w miłości;
ponieważ miłość jest wtedy kiedy patrzę na świat Twoimi oczyma,
> ponieważ nikt naszej miłości, już nikt nie zatrzyma...
Miłość jest wtedy kiedy leżysz blisko i mnie przytulasz,
po upojnej nocy, - wciąż karmisz uczucie...
kiedykolwiek chcesz karmisz uczucie, namiętnością....
wtulasz się we mnie... we mnie się wtulasz,
a ja się w ciebie wtuliłam...
gdy płaczę to Ty ocierasz mi łzy,
gdy milczę a Ty potrafisz milczeć ze mną
kiedy szykujesz dla nas dwojga gorącą kąpiel
kiedy nienawidzisz gdy kłamię, >> ponieważ chcesz znać uczucia prawdziwe
Miłość to TYLKO Ty
  • Dodano:
  • Autor: